MŚ piłkarzy ręcznych 2015. Rojewski: Przeciw Niemcom na sto procent dla Polski

- Miałem czas na rozmyślania. Teraz będę grał. Skoro trzeba grać przeciw Niemcom, to zagram. Najlepiej, jak potrafię, na sto procent dla Polski - mówi Andrzej Rojewski przed meczem Polska - Niemcy na MŚ w Katarze. Relacja na żywo z meczu Polska - Niemcy w Sport.pl w piątek o godz. 17.

30-letni prawy rozgrywający urodził się w Wejherowie, ale już jako trzylatek wyemigrował z rodziną do Niemiec. W przeszłości grał w reprezentacjach tego kraju, w październiku ubiegłego roku zadebiutował w biało-czerwonych barwach, a w Katarze rozegra w nich swe pierwsze mecze o wysoką stawkę.

- Mam nadzieję, że Krzysiek Lijewski nie będzie tak bardzo eksploatowany jak w poprzednich turniejach. Teraz ma bardzo dobrego zmiennika, który jest czołowym strzelcem Magdeburga, dobrym zawodnikiem Bundesligi. Trener nie powinien mieć obaw związanych ze stawianiem na Andrzeja - mówi Sport.pl Grzegorz Tkaczyk. - Bardzo mi się podoba ten chłopak, znam go od dawna. Kiedy trafiłem do Magdeburga, to Rojewski był 16-latkiem, dla którego sukcesem było przyjście na trening pierwszego zespołu. Widziałem, jak się rozwijał, dużo mu zawdzięczam, bo pomógł mi się odnaleźć w Magdeburgu, pozałatwiać różne sprawy organizacyjne. To mój pierwszy znajomy Polak na obczyźnie, człowiek, z którym spędzałem czas poza treningami i meczami - dodaje.

- Podkreślam słowo "Polak" - dodaje były kapitan reprezentacji. - To, że grał w niemieckich barwach, nie ma znaczenia. Pojechał do Niemiec z rodzicami jako dziecko, czyli to rodzice zaplanowali mu przyszłość, a on się uczył piłki ręcznej w Niemczech, więc naturalną koleją rzeczy były jego występy w juniorskich reprezentacjach tego kraju. Później rozegrał kilka meczów w seniorskiej kadrze, ale kiedy dostał propozycję z Polski, wybrał naszą drużynę. Doceńmy to, Andrzej bardzo dobrze mówi po polsku, jest związany z naszym krajem, to żaden farbowany lis, jakich mieliśmy w kadrze piłkarzy nożnych - przekonuje wicemistrz świata z 2007 roku. Sport.pl rozmawia z nowym reprezentantem Polski przed jej pierwszym meczem na MŚ 2015 - z Niemcami.

Łukasz Jachimiak: Witamy w reprezentacji i pytamy, z jakimi nadziejami zaczynasz mistrzostwa.

Andrzej Rojewski: Dziękuję za powitanie, bardzo się cieszę, że za nami etap treningowy i zaczyna się granie. Chcę zagrać dobry turniej, po przygotowaniach jestem dobrej myśli, bo mocno pracowaliśmy i nie mamy większych problemów z kontuzjami, a to bardzo ważne.

Zaczynacie mistrzostwa meczem z Niemcami. Twoi koledzy dwa razy pokonali ich w eliminacjach, teraz trochę się złoszczą, że znów będą musieli walczyć z tym rywalem. Dla ciebie to też szczególnie trudne spotkanie?

- Znam wszystkich chłopaków z niemieckiej kadry. Od wielu lat. W Bundeslidze przeciwko każdemu z nich grałem wiele razy. Ale nie tylko ja ich znam, przecież większość zawodników z naszej reprezentacji grała w Niemczech. To będzie spotkanie dobrych znajomych. Trudne dla obu stron.

Nie czujesz się dziwnie z tym, że w barwach kraju, w którym się urodziłeś, zagrasz przeciwko państwu, w którym spędziłeś prawie całe życie?

- Nie mam z tym problemu. W czerwcu byłem na trybunach i w Ergo Arenie w Gdańsku, i w Magdeburgu, gdzie mieszkam. Wtedy miałem czas na takie rozmyślania. Teraz będę grał. Skoro trzeba grać przeciw Niemcom, to zagram. Najlepiej, jak potrafię, na sto procent dla Polski. Wiadomo, że wszyscy wolelibyśmy zacząć turniej od Australii, ale skoro ją skreślono i dano dziką kartę Niemcom, to bierzemy, co jest, i nie narzekamy.

Ile miałeś lat, kiedy zamieszkałeś w Niemczech?

- Trzy i pół roku. Rodzice uznali, że tam będzie nam się lepiej żyło.

Dom - mimo że w Niemczech - był polski? Pytam, bo świetnie mówisz w naszym języku.

- W Magdeburgu po polsku od lat mam z kim rozmawiać, bo najpierw grał tam Grzesiek Tkaczyk, później Karol Bielecki, a Bartek Jurecki to nadal mój kumpel z klubu. Co do rodziców, to zawsze bardzo dbali o to, żebyśmy znali język polski, polskie zwyczaje, potrawy. Rodzice i babcia.

Babcia to podobno twój największy kibic?

- Niesamowicie mi kibicuje. Jestem jej najmłodszym wnukiem i czuję, że najbardziej kochanym.

Zabrałeś ją na czerwcowy mecz z Niemcami w Ergo Arenie?

- Chociaż mieszka w Sopocie, to nie. Babcia jest w takim wieku, że na trybuny już nie chodzi. Ale żadnej transmisji telewizyjnej nie przegapi.

W październiku, przed debiutem w naszej kadrze, opowiadałeś, że wiele lat temu Bogdan Wenta pytał, czy mógłbyś grać dla Polski. Jak to możliwe, że się nie dogadaliście?

- Różne były powody, coś widocznie trenerowi nie pasowało. Dopiero teraz, po czerwcowych eliminacjach mistrzostw, były konkretne rozmowy z Michalem Bieglerem i federacją. Wszyscy uznaliśmy, że Rojewski w Polsce to dobra idea.

Wenta bardziej żartował, pytając o twoje papiery na grę dla Polski, niż naprawdę cię chciał?

- On był moim trenerem w Magdeburgu, kiedyś zażartował i koniec. Nie było żadnych konkretów.

Myślisz, że wtedy nie byłeś potrzebny, bo na prawym rozegraniu mieliśmy braci Lijewskich, a teraz się przydasz, bo został nam tylko jeden z nich?

- Nie zastanawiam się, dlaczego jestem potrzebny, tylko cieszę się, że jestem. Ale na pewno przez te lata skład kadry się zmienił, może faktycznie teraz będę większym wzmocnieniem.

Decydując się na grę dla Polski, stwierdziłeś, że imprezami twojego życia mają być przyszłoroczne mistrzostwa Europy w naszym kraju i igrzyska w Rio de Janeiro. MŚ w Katarze to tylko etap przygotowań do tych turniejów?

- Wiem, że ME w Polsce i igrzyska są ważniejsze, ale teraz też czuję presję typową dla dużego turnieju. I fajnie, bo wszyscy, jak tu jesteśmy, żyjemy z presją na co dzień. Na wysokim poziomie nie da się funkcjonować bez niej. Ona daje dodatkową mobilizację. Jesteśmy gotowi, żeby w Katarze walczyć o jak najlepszy wynik. I wiem, że stać nas na zostanie w turnieju do samego końca.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA