Vive Targi Kielce przed Płockiem: odnaleźć zespół

Finał PGNiG Superligi. - Brakuje prawdziwej drużyny, za dużo jest indywidualności. Jak będziemy wreszcie w Płocku drużyną, to jestem dobrej myśli - mówi Bertus Servaas, prezes Vive Targi Kielce, przed dwumeczem finałowym w Orlen Arenie. Mecze w sobotę i niedzielę o godz. 20.

Zgodnie z oczekiwaniami niedzielna porażka z Orlen Wisłą Płock 30:32 po dogrywce owocująca niewykonaniem planu (1:1 zamiast 2:0) nie przeszła w Kielcach bez echa. W tym tygodniu zawodnicy sporo czasu poświęcili na indywidualne rozmowy z trenerem Bogdanem Wentą oraz prezesem Bertusem Servaasem. W czwartek odbyło się nawet spotkanie tego ostatniego z całą drużyną. Owiane tajemnicą, uczestnicy nie chcą zdradzać szczegółów. - Pracowaliśmy nad jak najlepszym przygotowaniem mentalnym drużyny przed najważniejszymi spotkaniami w sezonie. Rozmawialiśmy otwarcie z niektórymi zawodnikami. Podjęliśmy działania dla dobra klubu i jego przyszłości - mówi prezes mistrzów Polski.

Jego zdaniem jest kilka problemów, z którymi trzeba błyskawicznie się rozprawić. - Brakuje prawdziwego zespołu, za dużo jest indywidualności. Walka jest na boisku, ale niestety to jest właśnie walka samotna - dodaje Holender. Zna też przyczyny, ale... - Jestem dobrym analitykiem ( śmiech ), wiem, o co chodzi, ale to wewnętrzna sprawa klubu. Powiem tylko tyle, że każdy musi robić to, co należy do jego obowiązków. Są piłkarze, którzy dużo robią dobrego dla klubu, ale są też tacy, co mało. Oni nie powinni spokojnie patrzeć w lustro - podkreśla Servaas.

Mimo tego i faktu, że niespodziewanie Vive Targi Kielce zbliża się do ściany, sternik kielczan jest optymistą co do dalszych losów finałowej rywalizacji. - Nie ma co gdybać, który mecz jest ważniejszy - numer trzy czy cztery... Oba są niezwykle ważne! A wszystko jest w naszych głowach: nie możemy patrzeć na sędziów, kibiców, rywali i wszystkich dookoła, a skoncentrować się na sobie. Jak będziemy drużyną, to jestem dobrej myśli - uspokaja. Na pytanie, czy będzie piąte spotkanie w Kielcach, odpowiada: - Myślę, że nie... To jest sport, nie wiem, jak zakończy się ta rywalizacja, ale raczej wszystko będzie jasne w Płocku.

Kieleccy piłkarze "lekcję zespołowości" też zapamiętali. - Musimy zagrać tak jak w Lidze Mistrzów, gdzie byliśmy prawdziwym kolektywem i toczyliśmy wyrównaną walkę z czołowymi drużynami Europy. Trzeba grać zespołowo w ataku i tyle, bo do obrony nie możemy mieć wielu zastrzeżeń. Ukłony w kierunku Piotra Chrapkowskiego [zdobył aż 13 bramek w rewanżowym spotkaniu - przyp. red.], ale znajdziemy na niego sposób - zapowiada Michał Jurecki, rozgrywający Vive Targi Kielce.

Mistrzowie Polski planują odrobić straty już przy pierwszej nadarzającej się okazji. - Na razie nie myślimy o tym, co będzie po sobocie. Nawet jakbyśmy - hipotetycznie - przegrali, to jestem przekonany, że każdy by sobie z tym poradził. Graliśmy już przecież w meczach z o wiele większą rangą, w mistrzostwach Europy czy świata - dodaje reprezentant Polski. Sam wziął sobie do serca krytykę za występ w przegranym meczu w Kielcach, kiedy to kompletnie nie pomógł drużynie [skuteczność 0/5 oraz dwie straty - przyp. red.]. - Sam nawet chciałem porozmawiać z Bogdanem, bo nie wiedziałem, co się ze mną dzieje... Doszliśmy do wniosku, że muszę w grę wprowadzić więcej spokoju - reaguję zbyt impulsywnie, jest tu za dużo agresji - opowiada Jurecki.

Wenta wierzy i w niego, i w pozostałych podopiecznych. - Stoimy przed trudnym zadaniem, przed meczami w obcej hali, przed obcymi kibicami, przed spotkaniami z zespołem, który jest mocno podbudowany wygraną w Kielcach. To trudność. Byliśmy już jednak w takich sytuacjach i potrafiliśmy wyjść obronną ręką. Zawodnicy są doświadczeni, a wszystko jest otwarte - mówi kielecki szkoleniowiec. Jak postawić na swoim? - Wszystko polega na tym, by nie "tłuc się" z przeciwnikiem i tylko rzucać w kierunku bramki. Trzeba robić to spokojnie, z rozwagą. Oczekuję też od zawodników walki, zaciętości i determinacji - dodaje trener.

pawel.matys@kielce.agora.pl

Dla Gazety:

Adam Wiśniewski, kapitan Orlen Wisły Płock

Jestem przygotowany na walkę na 100 procent. Faworytem spotkań w Płocku w dalszym ciągu jest Vive, bo to ta drużyna musi zdobyć tytuł mistrza Polski, a my tylko możemy. Już pokazaliśmy, że ambicją i wolą walki możemy sprawić niespodziankę. A po zwycięstwie w Kielcach widać, że i zawodnicy Vive nie są już tak pewni swego... Czytałem, że przyjeżdżają wygrać jedno spotkanie. Jak pokazały dotychczasowe mecze, atut własnego parkietu nie ma znaczenia. Mam jednak nadzieję, że uda nam się odczarować w końcu Orlen Arenę i wygrać w niej po raz pierwszy z Vive.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.