Wenta: Rozgryźć nowe Celje [WIDEO]

Piłka ręczna. - Nie wiem, czy po tych zmianach u nich nasze zadanie jest dużo łatwiejsze, czy właśnie ze względu na nie i nasz brak znajomości zastępców dużo trudniejsze. Wyzwanie podejmiemy. Jeśli będziemy skoncentrowani przez całych 60 minut, to jest dla nas ogromna szansa - mówi trener Vive Targi Kielce.

Operacja "Celje" oficjalnie rozpoczęła się w piątek. Kielczanie z Warszawy z międzylądowaniem w Pradze polecieli do Zagrzebia. Stamtąd czekała ich jeszcze niespełna półtoragodzinna podróż do Lasko. Także w piątek wieczorem zespół odbył też jedyny trening w Słowenii.

Na miejscu mistrzowie Polski będą mogli liczyć na wsparcie ok. 60 kibiców (część pojechała autokarem, a część prywatnymi samochodami). Początek arcyważnego spotkania, którego stawką jest czwarte miejsce w grupie A Ligi Mistrzów, w hali Zlatorog w sobotę o godz. 18. Transmisja na żywo w Polsacie Sport, relacje ZCzuba.pl i Sport.pl, a w internecie bezpłatnie na ehftv.com i na platformie ipla.pl.

Rozmowa z Bogdanem Wentą

Paweł Matys: Zorman, Gajić, Pajović, Vugrinec, Kozlina... Jak brak takich zawodników może wpłynąć na grę Celje Pivovarna Lasko w rewanżu?

Bogdan Wenta, trener Vive Targi Kielce: Jak się patrzy na nazwiska, to osłabienia robią wrażenie. Każdy wie, co Zorman zrobił nie tylko przeciwko nam, ale także w innych spotkaniach. Wartość Pajovicia czy Gajicia jest też bardzo duża. Z naszego względu - a nie z uwagi na klasę danego zawodnika - mniejsze znaczenie ma nieobecność Vugrineca czy Kozliny [jako piąty w kolejności po ośmiu i pół roku gry w Celje przeszedł w tym tygodniu do niemieckiego Frisch Auf Goppingen - przyp. red.]. A to dlatego, że z nami w Kielcach nie grali. Krąg się im zawęża. Choć wiem też, że ostatni mecz przed Ligą Mistrzów wygrali na wyjeździe bardzo wysoko [38:24 w Ljubljanie z 10. w tabeli Slovanem; najwięcej bramek dla gości, dziewięć, zdobył 20-letni prawoskrzydłowy Gasper Marguc - przyp. red.]. Ale zastanawiam się, czy liga słoweńska od pewnego miejsca jest zbliżona do naszej, czy jest silniejsza? Tylko w tym drugim wypadku ten wynik mógłby mieć znaczenie. Bez odpowiedzi, patrząc na suchy rezultat, trzeba być po prostu bardzo skoncentrowanym. Na miejscu tych, których już nie ma, jest już kilku, którzy chcą przejąć ten ciężar. Na pewno są postacie kluczowe, jak Serbowie Momir Rnić i Alem Toskić oraz Chorwat Petar Metlicić, a przede wszystkim jego rodak, bramkarz Mirko Alilović. Oni ciągle nadają ton grze. Nie zapominajmy też o dosyć istotnym dla nich obrońcy Hiszpanie Carlosie Prieto. I oczywiście skrzydła ze znanej szkoły bałkańskiej - zawsze cechuje ich wysoka technika i jakość gry.

Celje stało się mniej przewidywalne.

- Nie wiem, czy po tych zmianach nasze zadanie jest dużo łatwiejsze, czy właśnie ze względu na nie i nasz brak znajomości zastępców dużo trudniejsze. W piątek musieliśmy dużo czasu poświęcić na oglądanie rywala, a mamy przygotowane cztery spotkania Celje. Bo w styczniu - i tu nie chodzi nawet na ubytki - ten zespół w każdym meczu grał w innym zestawieniu! Największy znak zapytania - i to po rozmowach z Urosem [Zormanem] - jest ciągle o tę ich defensywną strefę: czy 5-1, czy 3-2-1 lub coś kombinowanego. Bo okazało się, że w lidze słoweńskiej korzystają z 6-0. Pytanie, czy było to pod przeciwnika, z którym grali, czy forma ustawienia, jaką teraz preferuje teraz zespół Celje. Ale odpowiedź będziemy mieli dopiero po pierwszym gwizdku (śmiech). Trzeba się jednak przygotować. Ostatnie zajęcia są z konieczności poświęcone i takiemu, i takiemu wariantowi ich obrony.

Dużo było tych rozmów z Zormanem?

- Uros w obecnej sytuacji jest trochę w niewdzięcznej roli. W sportowym życiu to przejście na pozycję "wroga" wydaje się łatwe, ale wcale tak nie jest. To przecież jego kraj, jego klub, w którym stał się wielki - zdobywał z nim Ligę Mistrzów jako młody chłopak. Na pewno ma ogromny sentyment. Jego rola powinna być informacyjna, czysto techniczna, np. że ten ma kontuzję, w danym mecz nie grał. Zresztą ja sam takie doświadczenia i jako zawodnik, i jako trener przeżywałem i wiem, że różnie z tą pomocą bywało. Wszystko pokaże nam dopiero boisko. My możemy tylko podglądać, ilu z tych młodych, nowych twarzy może pokazać się w sobotę. U nas wiele się nie zmieni. To kwestia siły fizycznej, zdrowia zawodników i przygotowania się mentalnego. Obydwa zespoły mają ten sam cel - wygrana otwiera Celje drogę do czwartego miejsca, nam daje też realną szansę na nie. Trudność mają i jedni, i drudzy, nam zwiększa ją obca hala - atmosfera w niej stworzona przez zawsze gorąco wspierających ich kibiców. Ale myślę, że mamy doświadczenie. Wyzwanie podejmiemy. Jeśli będziemy skoncentrowani przez całych 60 minut, to jest dla nas ogromna szansa.

Jak pan patrzy na swój zespół, to jest gotowy na ten - jak sami go określają zawodnicy - najważniejszy mecz w sezonie?

- Naszą sytuację można porównać do Celje. Patrząc na ostatnią ich wygraną, samym wynikiem mogą robić wrażenie. Zostają kwestie poziomu i rywala... A pan też widział, jak to wyglądało w naszym przypadku przeciwko Chrobremu [39:20 we wtorek - przyp. red.]. Też rodzi się pytanie, czy my jesteśmy tacy dobrzy, bo wygrywamy ze wszystkimi, czy mamy jakieś słabości, skoro wcześniej zwyciężamy z Puławami tylko dwoma bramkami? Gdyby w każdym meczu tej rywalizacji było więcej, to łatwiej byłoby odpowiedzieć, czy jest się dobrze przygotowanym. Forma psychiczna i fizyczna może zostać sprawdzona tylko, gdy to tobie się coś "narzuca". Przeciw Chrobremu można było wszystko próbować i wszystko by wychodziło. Ale jeżeli nieskuteczność Rastko Stojkovicia by się teraz powtórzyła, to można by już mówić o braku formy. Na to nie możemy sobie pozwolić, a sądzę, że on zdaje sobie z tego sprawę.

Zespół zdrowy, w komplecie?

- Mamy szesnastkę do dyspozycji. Michał Jurecki po kontuzji na mundialu rozpoczął już zajęcia ogólnorozwojowe. Miejmy nadzieję, że w przyszłym tygodniu wejdzie w pracę z piłką. Myślę, że jeszcze dwa-trzy tygodnie potrwa, zanim wróci do normalnego treningu. Ale widać, że ma ogromną chęć do pracy. Pozostali są w 100 procentach gotowi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.