- Od początku miałem z Karolem kontakt telefoniczny, ale trudno się w takiej sytuacji rozmawia - przyznaje Tkaczyk. - Nie wiadomo co powiedzieć, jak się zachować. Wiadomo, że każdy do niego dzwoni i mówi: "Trzymaj się, będzie dobrze".
Były kapitan reprezentacji Polski dodaje jednak, że postawa Bieleckiego po kontuzji bardzo go zaskoczyła: - Największym szokiem było dla mnie to, gdy na pierwszym treningu zobaczyłem go uśmiechniętego, w dobrej formie.
- Są bowiem dwie drogi: można usiąść, popłakać się, załamać i krzyczeć, że wszystko jest do d... A druga to walczyć i dalej robić swoje. Tak jak Karol - powiedział Tkaczyk.
Karol Bielecki powraca bez oka, ale w wielkim stylu 11. bramek Bieleckiego w meczu Rhein-Neckar Loewen >