To był mecz godny dwóch drużyn walczących o pierwszy w ich historii awans do Final Four Ligi Mistrzów. Jeszcze w 44. minucie w Magdeburgu był remis 20:20. Gdyby remisem skończył się mecz, to byłyby rzuty karne, bo w pierwszym spotkaniu w Płocku było 22:22.
W końcówce spotkania emocje sięgnęły zenitu. Jeszcze w 54. minucie po trafieniu z koła Abela Serdio był remis 26:26! Gospodarze odpowiedzieli trafieniem z obrotu Meistera. Goście mieli szansę na remis, ale w świetnej sytuacji skuteczny dotychczas Mihić nie zdobył gola, bo nie udało mu się przelobować bramkarza Jensena.
Za chwilę trafił niesamowicie grający w drugiej połowie Damgaard i było 28:26. Niestety dla płocczan, Kosorotov w momencie, gdy sędziowie pokazywali już grę pasywną, rzucił z drugiej linii, ale Jensen obronił. W odpowiedzi po raz 13. w meczu trafił niesamowity Kay Smits i gospodarze wygrywali już 29:26. Xavi Sabate, trener Orlen Wisły Płock, wziął czas, ale do końca meczu zostało tylko dwie i pół minuty. Szybko trafił z prawego skrzydła Krajewski. Gospodarze wywalczyli jednak rzut karny, którego wykorzystał Smits, zdobywając swoją 14 bramkę w meczu! Wtedy stało się już jasne, że płocczanie po raz pierwszy w historii klubu nie pojadą do Kolonii. Swój debiut zaliczy za to Magdeburg, stając się szóstą niemiecką drużyną w historii, która wystąpi w Final Four.
Po pierwszej połowie meczu był remis. Płocczanie mogli nawet osiągnąć jeszcze lepszy wynik w tej części, ale Tim Lucin zmarnował dwa rzuty karne i raz popełnili fatalny błąd zmiany, po którym musieli grać nawet w podwójnym osłabieniu. Goście dobrze grali w obronie. Nie mogli sobie poradzić tylko z kapitalnym, leworęcznym - Kayem Smitsem, który do przerwy zdobył aż siedem goli (na osiem prób!). Jeden z goli Holendra z pewnością znajdzie się w zestawieniu "5" najładniejszych trafień rewanżowych spotkań. Smits najpierw z drugiej linii trafił w słupek, ale złapał piłkę i upadając już, skutecznie rzucił do siatki.
W ofensywie dobrze prowadził grę Fazekas. To właśnie niespodziewanie on, a nie Mindegia wyszedł w podstawowym składzie płocczan. Przyjezdni często grali ze skrzydłami. Aż pięć goli w tej części zdobył Lovro Mihić (pomylił się tylko raz). Dobrą zmianę na lewym rozegraniu dał Kosorotov, który trafił wszystkie swoje trzy próby.
W czwartek swój rewanżowy mecz zagra Barlinek Industria Kielce. Zmierzy się u siebie z Telekomem Veszprem. Początek meczu o godz. 18.45. Relacja na żywo na Sport.pl oraz w aplikacji Sport.pl LIVE.
Płocczanom została za to jeszcze walka o mistrzostwo Polski. W niedzielę w decydującym spotkaniu zagrają w Kielcach z Barlinkiem Industrią. Jeśli nie przegrają wyżej niż jednym trafieniem, to wtedy świętować będą tytuł po raz pierwszy od 2011 roku! Każdy inny wynik daje 12. z rzędu mistrzostwo Polski dla kielczan.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!