Orlen Arena oszalała. Niewiarygodne, co Wisła zrobiła w ostatnich minutach ćwierćfinału LM

Co za mecz w Płocku! Orlen Wisła Płock w pierwszym ćwierćfinale Ligi Mistrzów przegrywała z niemieckim Magdeburgiem praktycznie przez 60 minut, nawet sześcioma bramkami (9:15), by wspaniałą pogonią doprowadzić do remisu 22:22 i mieć w ostatniej akcji szansę na zwycięstwo. Niestety, Siergiej Kosorotow trafił w ostatniej sekundzie tylko w słupek... Rewanż w Magdeburgu odbędzie się za tydzień.

W środowy wieczór w Płocku miało miejsce prawdziwe handballowe święto. Mało kto bowiem jeszcze na początku roku spodziewał się, że Orlen Wisła Płock znajdzie się w najlepszej ósemce Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. Prowadzący w tabeli PGNiG Superligi "Nafciarze" rzutem na taśmę załapali się do playoffów, a w nich niespodziewanie ograli francuskie Nantes. Teraz czekała ich rywalizacja z klubowym mistrzem świata - niemieckim Magdeburgiem, który w tabeli grupy z Wisłą zajął drugie miejsce, jedynie za PSG, ale który też w fazie grupowej przegrał w Płocku 24:25.

Zobacz wideo Traktowanie sędziów? Listkiewicz nie kryje oburzenia

Co za pogoń Orlen Wisły Płock! Remis z niemieckim gigantem i wielka szansa w ostatniej akcji

Od początku meczu było to, czego można było się spodziewać. Spotkanie Orlen Wisły z Magdeburgiem zostało zdominowane przez defensywy obu zespołów. W dodatku po kilku niezłych minutach "Nafciarze" zaliczyli zapaść w ofensywie. Od stanu 2:2 przez blisko dziesięć minut wicemistrzowie Polski nie byli w stanie rzucić bramki, choć okazji nie brakowało. Szczególnie szkoda dwóch zaprzepaszczonych kontr Przemysława Krajewskiego, który dwukrotnie jednak przegrał pojedynek z bramkarzem gości Mike'iem Jensenem, co trochę jakby podłamało Orlen Wisłę. 

Magdeburg w tym czasie rzucił pięć bramek i wyszedł na prowadzenie 7:2, przez co dwie bramki wcześniej o czas poprosił trener Wisły Xavier Sabate. Płocczanie zaczęli ryzykować grą w ataku z pustą bramką i siedmioma zawodnikami w polu. To przynosiło efekty, bo za sprawą głównie duetu Nico Mindegia - Siergiej Kosorotow straty gospodarzy zaczęły się zmniejszać.

Po jednej z bramek Kosorotowa w 26. minucie zrobiło się już tylko 8:9 i to szkoleniowiec Magdeburga poprosił o przerwę. W dodatku Niemcy stracili po kilkunastu minutach na jakiś czas Islandczyka Gisli Kristjanssona, który podkręcił kostkę. Zastępujący go jednak Michael Damgaard spisywał się świetnie w końcówce pierwszej połowie i to głównie dzięki jego bramkom mistrzowie Niemiec na przerwę schodzili z trzybramkową przewagą (9:12). 

Druga połowa także rozpoczęła się źle dla "Nafciarzy", którzy przez sześć minut nie potrafili pokonać bramkarza rywali. A grający prawdziwy koncert przez większość meczu w Orlen Arenie Michael Damgaard szalał dalej. Po jego kolejnych bramkach było już 15:9 dla niemieckiej drużyny. 

Orlen Wisła znów przystąpiła do mozolnego odrabiania strat. Do gry włączyli się skrzydłowi Lovro Mihić i Gonzalo Perez Arce, mylić się w końcu zaczął Damgaard i bramka po bramce płocczanie zmniejszali przewagę rywala. To wszystko sprawiło, że w 51. minucie było już tylko 18:20. Gdy dwóch wspaniałych szans na bramkę kontaktową nie wykorzystali Michał Daszek i Lovro Mihić, a goście odpowiedzieli dwoma golami (na 18:22), wydawało się, że nic złego stać się im nie może.

Ale scenariusz na ten mecz wyglądał zupełnie inaczej. Bramka z koła Abela Serdio, rzut w poprzeczkę z karnego Smitsa, po chwili celna "siódemka" Tina Lucina sprawiły, że znów były tylko dwie bramki straty (20:22) na dwie minuty przed końcem spotkania. 

I to nie był koniec. Przechwyt i bramka Lovro Mihicia dały "Nafciarzom" kontakt z rywalem. Magdeburg ponownie stracił piłkę, a w decydującym momencie rzut Siergieja Żytnikowa obronił Mike Jensen, jednak skuteczną dobitką popisał się Serdio i na minutę przed końcem było 22:22. 

W ostatniej minucie mistrzowie Niemiec bardzo długo rozgrywali piłkę, wzięli też czas, ale koniec końców celny rzut Damgaarda na siedem sekund przed końcem nie przyniósł gola dla Magdeburga, gdyż wcześniej Duńczyk popełnił błąd kroków, więc ostatnią akcję miała Orlen Wisła. W dodatku grała w przewadze, gdyż za protesty karą dwóch minut został ukarany trener Magdeburga Bennet Wiegert. Piłka trafiła w ręce Siergieja Kosorotowa, ale ten mając szansę na zwycięstwo trafił tylko w słupek. "Nafciarze" kilkakrotnie w trakcie tego meczu obijali słupek bramki rywala i w decydującej akcji meczu także to się stało.

Orlen Wisła Płock zremisowała z niemieckim Magdeburgiem 22:22, co oznacza, że przed rewanżem w Niemczech żadna z drużyn nie będzie miała przewagi. 

Rewanż w Magdeburgu odbędzie się w środę 17 maja o godzinie 18:45. Z kolei już w czwartek (18:45) do gry w ćwierćfinale Ligi Mistrzów włączy się Barlinek Industria Kielce. Mistrzowie Polski zagrają na wyjeździe z węgierskim Telekomem Veszprem.

Orlen Wisła Płock - SC Magdeburg 22:22 (9:12).

Orlen Wisła: Biosca, Jastrzębski - Daszek, Lucin, Piroch, Serdio, Susnja, Fazekas, Krajewski, Perez Arce, Terzić, Dawydzik, Mihić, Mindegia, Żytnikow, Kosorotow.

Magdeburg: Jensen, Portner - Bergendahl, Bezjak, Chrapkowski, Damgaard, Hornke, Kristjansson, Lipovina, Meister, Mertens, Musche, O'Sullivan, Pettersson, Smits, Weber.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.