Legenda polskiej piłki ręcznej, dwukrotny medalista mistrzostw świata - Marcin Lijewski w środę został ogłoszony nowym trenerem reprezentacji Polski. Wielu ekspertów właśnie jego chciało na tym stanowisku. Artur Siódmiak, były kadrowicz, mówił nawet wprost, że to idealny kandydat. To czy rzeczywiście idealny, okaże się za jakiś czas.
Na razie Marcin Lijewski, nawet biorąc poprawkę, że zawsze barwnie się wypowiada, od początku pokazał, że ma plan - tu i teraz. Lijewski oczywiście nie zapowiada od razu medalu mistrzostw świata czy Europy, bo wówczas byłby, jak sam podkreśla - szaleńcem. - Nie złożę w tej rozmowie deklaracji, że zaraz będziemy wygrywać wszystko, nie jestem szaleńcem. Ale wiesz co, nie brałbym tego, gdybym nie wierzył, że będziemy wygrywali z czołówką - przyznał Lijewski w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem, dziennikarzem Sport.pl.
Podobać się bardzo może, że Marcin Lijewski od razu zapowiada też odważnie zmiany. Podkreśla np. że trzeba skorygować obronę, że w jej grze były rzeczy, które mu się nie podobały i trzeba natychmiast je zmienić.
Na razie Lijewski może spokojnie pracować, bo awans na przyszłoroczne mistrzostwa Europy jest niemal pewny. Nie ma bowiem szans, by Polacy nie wyszli z grupy z Francją, Włochami i Łotwą. Gdyby, cudem, tak się stało, to byłby to olbrzymi policzek dla Lijewskiego i pewnie byłby natychmiast do zwolnienia.
Awansu na mistrzostwa Europy nie możemy oczekiwać od Lijewskiego, a po prostu jest to jego obowiązek. Co dalej? Z pewnością od nowego szkoleniowca można wymagać, że Polska pojedzie na Euro i zajmie zdecydowanie wyższe miejsce niż na tegorocznych mistrzostwach świata, gdzie była dopiero sklasyfikowana na 15. miejscu. Można oczekiwać, by Polacy rozpoczęli drogę, w której w każdym mistrzowskim turnieju będą przynajmniej w najlepszej "8".
Nie ma też mowy, by powtarzały się takie męczarnie Polaków jak np. na MŚ z Arabią Saudyjską (wygrana tylko 27:24). Z taki słabymi rywalami (trener Arabii mówił, że jego drużyna to amatorzy) trzeba wymagać, by Biało-Czerwoni wygrywali wysoko.
Inna bardzo poważna rzecz do poprawy od Lijewskiego, której należy oczekiwać, to poprawy wyników z europejską czołówką. Z drużynami z topu - z Francją, Danią, Hiszpanią, Niemcami, Szwecją czy nawet Słowenią - miała bilans 1-1-20. Nie możemy oczekiwać oczywiście, by teraz z nimi nagle wygrywać mecz za meczem, ale chociaż raz na jakiś czas.
Do tego jednak niezbędna jest poprawa gry. Nie tylko w obronie, o której wspomniał Lijewski. Należy oczekiwać, że Biało-Czerwoni zdecydowanie poprawią również jakość w ofensywie, że będą grać zdecydowanie bardziej zespołowo, do maksimum wykorzystywać swoje możliwości. Nie może być tak, że nasza gra opiera się tylko na Szymonie Sićko, tak jak było na ostatnim mundialu. Trzeba oczekiwać, że Polacy zaczną częściej wykorzystywać Kamila Syprzaka, świetnie grającego w jednej z najmocniejszych drużyn świata - PSG. To jest niemal podstawa, bo przecież na prawym skrzydle mamy Arkadiusza Morytę, który jest jednym z najlepszych zawodników świata na tej pozycji.
Nie ma wątpliwości, że Polacy muszą również poprawić grę z kontry - w pierwsze i drugie tempo. Nie mogą się powtarzać obrazki z mundialu, gdzie np. Tomasz Gębala, Piotr Chrapkowski nawet nie myśleli, by pobiec do kontrataku, tylko by szybko zbiec na ławkę rezerwowych. A przede wszystkim nie mogę się powtarzać obrazki z mundialu, które widzieliśmy w kluczowym meczu ze Słowenią. Nie podjęliśmy w nim walki, nasi zawodnicy szybko pospuszczali głowy.
Na szczęście Lijewski to widzi i na to też ma plan. Ma pomóc psycholog. - Psycholog jest w kadrze, jest zawsze dostępny. Może był mniej widoczny, ale jest w sztabie. Wiem, że warto się samemu przekonać, czy coś nam taka współpraca daje. Na żadną opcję nie można się zamykać, trzeba szukać różnych przewag - dodaje Lijewski.