Była 12. minuta meczu. To właśnie dopiero wtedy Sebastian Frimmel zdobył pierwszego gola dla PICK Szeged, który przegrywał 1:4 i zmarnował już dwa rzuty karne. To jednak był dopiero początek katastrofy gospodarzy. Gdy w 17. minucie Juan Carlos Pastor, trener PICK Szeged, brał czas, to było aż 2:10! Przez pierwsze dwadzieścia minut gole dla gospodarzy zdobywał tylko Frimmel (trzy). Pastor zaryzykował, wycofał bramkarza i kazał swojej drużynie grać siódemką w ataku.
To jednak nic nie dało, bo goście grali kapitalnie w obronie i ataku. W 27. minucie po trafieniu z kontry Gaela Marguca prowadzili aż 17:6, a słoweński prawoskrzydłowy miał znakomitą skuteczność - 8/9. Do przerwy gospodarze przegrywali aż 7:20. Była to najwyższa porażka PICK Szeged w jednej połowie we wszystkich europejskich meczach od 26 lat (1997 rok). Wtedy w 1/4 finału Ligi Mistrzów przegrali I połowę z FC Barceloną aż 5:19, a cały mecz 17:40.
- Niewiarygodny wynik, niewiarygodny przebieg. To będą trudne 15 minut w szatni PICK Szeged. Patrząc na minę trenera gospodarzy, nie wierzy on raczej w możliwość odrobienia strat po przerwie - mówili komentatorzy Eurosportu.
Gospodarze nieźle rozpoczęli drugą połowę, bo zmniejszyli straty do dziesięciu goli (11:21), ale potem wszystko wróciło do normy. Goście znów dominowali i grali znakomicie. Ostatecznie wygrali aż 36:23.
W efekcie losy tego dwumeczu są już przesądzone. To Telekom Veszprem będzie rywalem Industrii Kielce w hitowym ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Spotkania o Final Four zaplanowane są na 10 i 18 maja.
W innym środowym meczu 1/8 finału Dinamo Bukareszt wysoko przegrało u siebie z THW Kiel 28:41 (11:19). O godz. 20.45 rozpocznie się spotkanie Orlen Wisła Płock - Nantes.