Lucas Pellas w ubiegłym roku osiągnął największy sukces w karierze i wywalczył z reprezentacją Szwecji złoto mistrzostw Europy. Szczypiornista brał również udział w tegorocznym czempionacie globu, ale zabrakło go w kadrze na mecze eliminacji przyszłorocznego EURO. Powodem nieobecności były poważne problemy zdrowotne, które zawodnik okupił pobytem w szpitalu.
Tragiczna w skutkach sytuacja miała miejsce podczas urodzin matki zawodnika w rodzinnym Sztokholmie, w trakcie gry w shuffleboard. - W połowie gry dostałem mdłości i poszedłem do toalety. Po drodze zakręciło mi się w głowie, a kiedy wszedłem do toalety, straciłem przytomność i upadłem twarzą na podłogę. To było tak, jakby ktoś właśnie zgasił światło - opowiedział Pellas w rozmowie z Aftonbladet.
- Nie wiem, jak długo tam leżałem, ale kiedy się obudziłem, nadal byłem tam sam. W czystej panice i szoku próbowałem się stamtąd wydostać, ale potem znowu zemdlałem i upadłem. Kiedy się obudziłem, wokół mnie było wielu ludzi, którzy zastanawiali się, co mi się stało - dodał.
Pellas szybko trafił do szpitala, gdzie stwierdzono, że doznał wstrząśnienia mózgu i złamania obojczyka. Dodatkowo miał liczne rozcięcia na głowie i twarzy. Powody omdlenia zawodnika nie są jeszcze znane. - Lekarze nie znaleźli odpowiedzi, dlaczego do tego doszło, co jest trudne. Nie wiem, czego unikać lub o czym myśleć. Czy to było coś, co zjadłem? Sprawdzili też serce, ale tam wszystko wyglądało świetnie. Teraz czuję się dobrze i od tamtej pory nic nie czuję. Ale nadal jest to bardzo przerażająca sytuacja, której oczywiście chciałbyś uniknąć w przyszłości - stwierdził.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Kolejne badania przejdzie już w Montpellier, gdzie gra na co dzień. - Nic nie wskazuje na to, że mam epilepsję, ale zostanie to jeszcze sprawdzone. Piłka ręczna schodzi na dalszy plan, kiedy dzieje się coś takiego - podsumował szwedzki szczypiornista. Teraz czeka go od sześciu do ośmiu tygodni przerwy.