Wielkie emocje w meczu Industrii Kielce z FC Barceloną. Zadecydowała jedna bramka

Ależ to był mecz! Industria Kielce przegrała z FC Barceloną 31:32 w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. Oba zespoły miały już pewny bezpośredni awans do ćwierćfinału tych rozgrywek.

- Jeśli ktoś myśli, że mecz z Barceloną to spotkanie o pietruszkę, powinien zakończyć przygodę z piłką ręczną - powiedział przed tym spotkaniem szkoleniowiec Industrii Kielce Talant Dujszebajew. Już przed ostatnią kolejką Industria i FC Barcelona były pewne bezpośredniego awansu do Ligi Mistrzów. Hiszpanie wiedzieli, że awansują z pierwszego miejsca w grupie B, natomiast mistrz Polski z drugiego. Niemniej jednak, w czwartek wieczorem w Hali Legionów w Kielcach nikt nie miał zamiaru odpuszczać, a komplet publiczności nastawiał się na emocjonujące starcie największych europejskich gigantów szczypiorniaka.

Zobacz wideo Słoweńcy już wkrótce mogą mieć przewagę nad resztą świata w skokach

Wielkie emocje w meczu Industrii Kielce z FC Barceloną. Zadecydowała jedna bramka

Pierwsze minuty tego spotkania nie stały jednak na najwyższym poziomie. Obie drużyny popełniały sporo prostych błędów poprzez niecelne podania, a i ich skuteczność rzutów nie była najwyższa. Niestety, w początkowym fragmencie tego meczu więcej pomyłek było po stronie kielczan, a to sprawiło, że mimo dość przeciętnej gry FC Barcelona, prowadzona nieoczekiwanie przez Domena Makuca i Luisa Frade, zdołała w połowie pierwszej części gry prowadzić różnicą nawet pięciu goli (4:9).  

Później jednak w świetnym stylu Industrię do meczu podłączył znakomitymi interwencjami Andreas Wolff, który potrafił w jednej akcji obronić nawet trzy rzuty. A jego koledzy z pola zaczęli żmudnie odrabiać straty. Bardzo ważne trzy bramki rzucił Szymon Sićko, do którego dołączyli bracia Dujszebajewowie - Alex i Dani. Po bramce Alexa w ostatniej akcji pierwszej połowy Industria przegrywała już tylko 12:13. 

Drugą połowę zdecydowanie lepiej rozpoczęli kielczanie, aczkolwiek oba zespoły zdecydowanie lepiej radziły sobie w ofensywie niż przed przerwą i to spotkanie wreszcie wyglądało tak, jak można było się tego spodziewać po dwóch gigantach. 

Świetna obrona kielczan połączona ze znakomitą skutecznością w kontrataków (bramki m.in. Moryty, A. Dujszebajewa i Karaleka) sprawiły, że gospodarze zaliczyli między 36. a 39. minutą serię 5:1 i wyszli na trzybramkowe prowadzenie 20:17. 

Na odpowiedź Barcy nie trzeba było zbyt długo czekać. Ludovic Fabregas, Timothy N'Guessan, Hampus Wanne i Melvin Richardson sprawili, że w połowie drugiej części gry Barca rzuciła cztery bramki z rzędu i z 23:20 dla Industrii zrobiło się 23:24. 

Do końca spotkania trwała już niezwykle zacięta walka o wygraną, a w ostatnim kwadransie gry już nie było mowy o grze rezerwowymi. Obie drużyny przystąpiły do walki, jakby to było Final Four i stworzyły wielkie widowisko. Po stronie kielczan dwoili się i troili Alex Dujszebajew (5 goli) i Arkadiusz Moryto (8 goli, 100 proc. skuteczności z karnych).

Wynik już do końca oscylował wokół remisu, ale to Industria co chwila, po akcjach Dujszebajewa, Sićki i karnych Moryty wychodziła na jednobramkowe prowadzenie. W 58. minucie było jeszcze 30:30. Rzuty karne Moryty i Wanne sprawiły, że na minutę przed końcem był kolejny remis 31:31.

W decydującym momencie jednak ofensywa kielczan stanęła. Najpierw, w dobrej sytuacji Szymon Sićko świetnie minął rywala, ale rzucił wprost w Gonzalo Pereza de Vargasa. W odpowiedzi świetną akcją zakończoną bramką popisał się Timothy N'Guessan. 

Kielczanie mieli piłkę i 30 sekund na wyrównanie. Niestety, w ostatniej akcji pogubił się Alex Dujszebajew i popełnił błąd kroków, przez co FC Barcelona wygrała to spotkanie.

Industria Kielce przegrała z FC Barceloną 31:32 w ostatnim spotkaniu fazy grupowej Ligi Mistrzów. Obie drużyny już przed tym meczem były pewne awansu do ćwierćfinału tych rozgrywek. W nim Industria Kielce zmierzy się z którymś z węgierskich klubów - Telekomem Veszprem lub Pickiem Szeged.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.