Szczypiorniści Industrii Kielce wrócili do rozgrywek Ligi Mistrzów po przerwie spowodowanej mistrzostwami świata. W 11. kolejce zmierzyli się z THW Kiel. Faworytem tego spotkania była polska drużyna. Wskazywała na to przede wszystkim pozycja w tabeli. Zespół Tałanta Dujszebajewa wygrał aż dziewięć z dziesięciu spotkań i zajmował 2. lokatę w grupie B. Z kolei niemiecki rywal triumfował tylko cztery razy, dwa razy zremisował i poniósł aż cztery porażki, w tym z zawodnikami Industrii 37:40. To dawało im 4. pozycję. Jednak w czwartkowy wieczór szczypiorniści THW Kiel pokazali, że nie należy ich skreślać.
Mecz od samego początku lepiej układał się dla niemieckiej drużyny. Już po minucie wynik spotkania otworzył Eric Johansson. Na odpowiedź Industrii nie trzeba było długo czekać i po kilku sekundach wyrównał Arkadiusz Moryto. Później jednak w grę drużyny Dujszebajewa wkradła się nerwowość. Szczypiorniści z Kielc często gubili piłkę i popełniali proste błędy, co bezwzględnie wykorzystywali rywale. Już po 6. minutach rywalizacji THW Kiel prowadził 5:2.
Niemiecki zespół kontrolował przebieg pierwszej połowy i coraz bardziej napierał na bramkę Industrii. Z opresji kielecki zespół próbował ratować Andreas Wolff. Bramkarz zaliczył kilka fantastycznych interwencji i dał szansę kolegom z drużyny na przeprowadzenie kontrataków. Tej okazji nie wykorzystali jednak szczypiorniści Industrii. Coraz częściej dopuszczali się faulów w ofensywie. Na dodatek rzutu karnego nie wykorzystał Moryto. Nie pomógł nawet Szymon Sićko, który w pierwszej partii prezentował się najlepiej i zdobył trzy bramki.
Z kolei zawodnicy THW nie popełniali większych błędów i całkowicie zdominował rywala. Ostatecznie po 30. minutach niemiecki zespół prowadził różnicą aż dziewięciu bramek - 22:13. Za to drugą połowę lepiej rozpoczęli kielczanie. 14 gola dla Industrii już po dwóch minutach zdobył Igor Karacić. Później szczypiorniści THW źle rozegrali atak i wydawało się, że z okazji skorzysta zespół Dujszebajewa. Problem w tym, że karę dwóch minut otrzymał Tomasz Gębala. Szczęście uśmiechnęło się jednak do kielczan. Chwilę później jeden z zawodników rywali także usiadł na ławce i siły się wyrównały.
W kolejnych minutach szczypiorniści Industrii wzięli się ostro do pracy. Zanotowali serię sześciu goli z rzędu i zredukowali stratę do czterech bramek - 24:20. W międzyczasie Wolffa w bramce zastąpił Mateusz Kornecki, który zaliczył kilka kapitalnych interwencji. Dopiero w 44. minucie ofensywną niemoc THW przerwał Rune Dahmke. Kielczanie się jednak nie poddawali i odrabiali kolejne straty. W 49. minucie niemiecki klub prowadził już różnicą zaledwie trzech bramek. Okazało się jednak, że szczypiorniści Industrii zbyt późno zabrali się do pracy. Mimo że do końca walczyli o wyrównanie, to mecz zakończył się wygraną THW 32:29.
Najwięcej bramek dla Industrii zdobyli Arkadiusz Moryto i Dylan Nahi - 6 trafień. Z kolei w ekipie THW najlepiej punktował Ekberg Niclas - 8 goli.
Porażka Kielc nie zmieniła układu sił w grupie B. Drużyna Dujszebajewa nadal zajmuje 2. lokatę. Na prowadzeniu pozostaje FC Barcelona, która ma jeden mecz rozegrany mniej. Z kolei THW Kiel mimo wygranej, pozostał na 4. miejscu. Do kolejnej fazy turnieju awansuje po sześć najlepszych zespołów z obu grup. Te z miejsc 1. i 2. uzyskają bezpośrednią promocję do ćwierćfinału, natomiast drużyny z miejsc od 3. do 6. zagrają w play-offach o awans do 1/4 finału.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Tabela grupy B Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych
* te drużyny mają jeden mecz rozegrany mniej.