Zaskakujący powrót 51-letniej legendy. Zgodził się nawet grać za darmo

Rolando Urios, legendarny piłkarz ręczny Ciudad Real, reprezentacji Kuby i Hiszpanii, w wieku 51 lat, trzynaście lat po zakończeniu kariery, wrócił do gry! W pierwszym meczu zdobył dwa gole, a następnego dnia musiał udać się do fizjoterapeuty.

Był 2009 rok. To właśnie wtedy urodzony na Kubie Rolando Urios w wieku 38 lat zakończył sportową karierę. Grałby dalej, ale miał olbrzymie problemy z praktycznie "zniszczonymi" kolanami, na które miał aż trzy operacje. Karierę kończył w glorii zwycięzcy - w 2005 roku zdobył z kadrą Hiszpanii mistrzostwo świata, a potem z Ciudad Real aż trzy razy zwyciężył w Lidze Mistrzów i cztery razy w lidze. Jego grającym trenerem był wówczas Talant Dujszebajew, obecnie trener Łomży Industrii Kielce. Karierę kończył uznawany za jednego z najlepszych kołowych świata.

Zobacz wideo Barcelona ma cichego bohatera. "Mieli świadomość, że to skarb"

"Wzywano mnie ze wszystkich stron, nawet z Argentyny"

Teraz minęło aż trzynaście lat i Rolando Urios zdecydował się wrócić do gry. - Wzywano mnie ze wszystkich stron, nawet z Argentyny - mówi zdziwiony Urios w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem "El Pais". Zdecydował się jednak założyć koszulkę drugoligowego BM Alarcos Ciudad Real, skromnego klubu, który przejął byłą potęgą światowego handballa - Ciudad Real.

Według informacji "El Pais" kilka tygodni temu Juan Pablo Marciel, prezydent Alarcos spytał Uriosa, czy na pewno chce wrócić i dodał, że w tym momencie to on ma najwięcej do stracenia. Urios nic sobie z tych słów nie zrobił i postanowił znów zagrać w piłkę ręczną.

Do powrotu miał go też namówić Julio Fis, rodak i przyjaciel Uriosa. Właśnie Fis w 2001 roku pomógł mu opuścić Kubę, która była komunistycznym krajem i Urios był w areszcie domowym. Urios obiecał, że wróci na Kubę, ale ostatecznie przez osiem kolejnych lat grał w Ciudad Real (w międzyczasie , drużynie która potrzebowała klasowego kołowego. Tam asystentem był właśnie Fis. Teraz historia zatoczyła koło, bo Fis jest asystentem Alarcos i znów zespół szukał wartościowego obrotowego. - Dlaczego miałbyś nam nie pomóc - miał spytać Fis. - Fis, który jest moim bliskim przyjacielem zaproponował, bym poszedł na trening, by pomóc chłopakom, podnieść ich morale, bo zespół ma wiele kontuzji - opowiada Urios.

Co na to Urios? - Na początku nie chciałem wrócić. Potem zdecydowałem się wesprzeć zespół dopóki znów nie będą mieć kołowego [jeden jest kontuzjowany, a drugi ma problemy rodzinne - red.]. Nie widzę siebie przez cały sezon, tym bardziej, że już w styczniu będę mieć 52 lata. Nie sądzę, że mam 51 lat, ale lata nie mijają dla przyjemności - powiedział Urios.

Podkreśla również, że nigdy wcześniej nie myślał i nie kusiło go do powrotu do piłki ręcznej. Dbał jednak o swoją formę fizyczną.

- Zostawiłem piłkę ręczną i tyle. Ważyłem 122 kg [teraz 108]. W ostatnich latach w Niemczech trenowałem, ćwiczyłem małymi ciężarami na siłowni, sporo spacerowałem po Berlinie, jeździłem na rowerze i jadłem tylko jeden posiłek dziennie, by móc kontrolować swoją wagę. Nie przygotowywałem się jednak nigdy do gry i zupełnie nie spodziewałem się, że mogę kiedyś wrócić - podkreśla Urios dla "El Pais".

Gra za darmo. Po powrocie musiał udać się do fizjoterapeuty

Co ciekawe, zawodnik nie podpisał żadnej umowy i występuje za darmo. Zagrał już nawet pierwszy mecz, w ostatni weekend w Ciudad Real, czyli miejscu, gdzie został gwiazdą piłki ręcznej. W pierwszym meczu jego zespół przegrał derbowy mecz z Caserio Vigon 25:29. Urios zdobył dwa gole (jednego z nich można zobaczyć w linku poniżej) przy 100 proc. skuteczności i wywalczył rzut karny. Następnego dnia musiał udać się do fizjoterapeuty.

- Podczas rozgrzewki doznałem przykurczu lewej łydki. To nic poważnego, mogłem grać bez problemów. Trochę zajęło mi wejście do gry, ale czułem się dobrze. Czasem byłem trochę sfrustrowany, bo chłopcy są bardzo młodzi, a ja nie jestem aż tak dobrze przygotowany - dodaje Urios. 

Średnia wieku jego drużyny (nie licząc jego) wynosi 20,3 lat. W zespole jest nawet 15-letni szczypiornista. - Mógłbym być ojcem ich wszystkich. Jak kończyłem karierę to miałem dwójkę dzieci. Mam 26-letnią córkę i 23-letniego syna. Cieszę się, że chłopcy są podekscytowani, że mogą ze mną dzielić szatnię i grać - przyznaje Urios.

Teraz chce w meczu grać około 10-15 minut w meczu i zdaje sobie sprawę, jak zaryzykował wracając do sportu w tym wieku. Jego powrót sprawił, że frekwencja na meczach podwoiła się i przyszło dwa tysiące kibiców.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.