Mistrzowie Polski byli w komfortowej sytuacji przed rewanżowym pojedynkiem. W pierwszym starciu wygrali bowiem w Montpellier 31:28. Mimo że zgodnie kurtuazyjnie zapowiadali, że muszą przystąpić do rewanżu, jakby przegrali trzema golami, to jasne było, że są zdecydowanymi faworytami i ich odpadnięcie byłoby sensacją. Nie tylko dlatego, że kielczanie są w znakomitej formie w ostatnich tygodniach, ale też dlatego, że do Kielc przyjechała jedna z najsłabszych drużyn Montpellier ostatnich lat. W dodatku Łomża Vive Kielce nie tylko ma dużo lepszą ławkę rezerwowych, ale też na większości pozycjach po prostu lepszych zawodników od Francuzów. Kielczanie mają też więcej gwiazd światowego formatu. Nawet sami francuscy dziennikarze pisali, że by Montpellier w Kielcach musi zagrać naprawdę wielki mecz.
Montpellier nadzieję na dobry wynik mógł mieć niemal tylko w historii ostatnich meczów w Kielcach. Ostatni raz w Hali Legionów przegrał 26 września 2015 roku - 23:30. Potem trzy razy wygrał - 28:26 w 2017, 28:27 i 29:27 w 2019 roku. To właśnie też z Francuzami, ale tymi z Nantes, kielczanie odpadli w 1/8 finału Ligi Mistrzów ubiegłego sezonu.
- To dopiero pierwsza połowa, a dwumecz trwa 120 minut - mówił przed meczem Talant Dujszebajew, trener Łomży Vive Kielce. W tym przypadku dwumecz skończył się już po pierwszej połowie rewanżu, którą kielczanie wygrali aż 15:8. W efekcie mieli w tym momencie aż dziesięcio-bramkową zaliczkę. Kielczanie w tej części grali znakomicie. Mieli bardzo dobrą 78 proc. skuteczność (15/19). Podobać się mogła ich zespołowa gra w ataku pozycyjnym. W drugim kwadransie tej części na słaby w obronie Montpellier wystarczyły dwójkowe akcje Alexa Dujszebajewa z kołowym Arciomem Karalokiem. Białorusin zdobył pięć bramek, a co ciekawe, przy wszystkich asystował Alex Dujszebajew.
Jakby tego było mało, to kielczanie świetnie grali w obronie, wymuszając na gościach błędy lub rzuty z nieprzygotowanych pozycji. W dodatku dobrze spisywał się Andreas Wolff, który obronił sześć z czternastu rzutów.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli goście. Zdobyli trzy gole, stracili jednego i w 37. minucie przegrywali 11:6. Odpowiedź mistrzów Polski była znakomita - trzy gole z rzędu. Kwadrans przed końcem gospodarze mieli już przewagę aż dziewięciu bramek (23:13). Na więcej Francuzom nie pozwolił przede wszystkim świetnie dysponowany Wolff, który mecz zakończył z 48 proc. skutecznością (12/25).
Dla Łomży Vive Kielce to piąty udział w Final Four Ligi Mistrzów. Dotychczas na turnieju rozgrywanym w Kolonii kielczanie grali w latach: 2013, 2015, 2016 i 2019. W 2016 roku wygrali tę imprezę. W 2013 i 2015 roku zajęli trzecie miejsce.
Do Final Four który zostanie rozegrany 18-19 czerwca, awansowali już też zawodnicy Telekomu Veszprem. Węgrzy na wyjeździe przegrali z Aalborgiem Handball 35:37, ale u siebie wygrał aż 36:29. W czwartek rozstrzygną się kolejne dwa dwumecze: FC Barcelona - Flensburg (33:29 w I starciu) i THW Kiel - PSG (30:30).
Może zajść zatem do powtórki Final Four z sezonu 2014/2015. Wtedy w Kolonii grali: Łomża Vive Kielce, Telekom Veszprem, THW Kiel oraz FC Barcelona. Wtedy wygrali Hiszpanie, pokonując w finale Telekom Veszprem.
Łomża Vive Kielce: Wolff, Kornecki - Karalok 7, Tournat 4, Moryto 4, Nahi 4, Karacić 3, D. Dujszebajew 2, Sićko 2, Vujović 2, Thrastarson 1, A. Dujszebajew 1, Paczkowski, T. Gębala, Sanchez-Migallon, Olejniczak.
Montpellier: Sego, Bonnefoi - Bos 7, Descat 3, Simonet 3, Panić 3, Bataille 2, Villeminot 2, Pellas 1, Moscariello 1, Duarte, Wallinius, Porte,