Przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę w klubach z kraju agresora występowało wielu polskich sportowców. Część z nich zdecydowało się na rozwiązanie kontraktu. W tym gronie znalazł się nie tylko Grzegorz Krychowiak, o którym jest zdecydowanie najgłośniej w tym kontekście, ale także szczypiornista Mateusz Piechowski.
Wychowanek Orlen Wisły Płock od jesieni 2021 roku występował w Victorae Stawropol. Jak przyznał, w klubie nikt nie robił mu problemu w sprawie rozwiązania kontraktu. - W pierwszych dniach po ataku Rosji nie wiedzieliśmy z żoną, co mamy robić. Nie mogliśmy uwierzyć w to, że taka sytuacja ma miejsce. Sprawdzaliśmy wszystkie możliwe opcje. Po trzech czy czterech dniach mieliśmy już pewność, że chcemy wracać - powiedział w rozmowie ze sport.tvp.pl.
Zawodnik przedstawił także ciekawy pogląd na temat tego, jak inwazja, także Władimir Putin są postrzegane w kraju agresora. - Dużo osób przepraszało mnie za to, jaka jest sytuacja. Przepraszali za wybuch tej wojny. To nie zależało od nich i w jakimś stopniu jest to krzywdzące, że teraz krzywo się patrzy na wszystkich Rosjan. Oczywiście są tacy, którzy wierzą w propagandę Putina, wiem to z własnego doświadczenia. Z takimi osobami nie wchodziłem w żadną polemikę, bo to nie ma najmniejszego sensu. Im bliżej byłem wyjazdu, tym bardziej starałem się chować ze swoimi opiniami - opowiedział.
Piechowski wyjaśnił także, że bierność ze strony rosyjskiego społeczeństwa może wynikać ze strachu. Niedawno wprowadzono przepisy, zgodnie z którymi osoby mówiące prawdę na temat propagandy putinowskiej może trafić do więzienia na 15 lat. - Dlatego każdy, kto ma inne poglądy niż rosyjska propaganda, stara się z nimi nie wychylać - pddsumował.
Aktualnie zawodnik szuka klubu, w którym mógłby kontynuować karierę. Przez lata występował w Wiśle Płock, później przez sezon grał w hiszpańskiej drużynie Ademar Leon, z której przeniósł się właśnie na Kaukaz.