Reprezentacja Polski rozpoczęła Euro 2022 od dwóch zwycięstw w pierwszej fazie grupowej - odpowiednio 36:31 z Austrią i 29:20 z Białorusią, dzięki czemu biało-czerwoni byli już pewni awansu do najlepszej dwunastki na turnieju rozgrywanym na Węgrzech oraz Słowacji. W ostatnim meczu Polacy przegrali 23:30 z Niemcami, przez co nie rozpoczęli fazy zasadniczej z dwoma punktami. W trakcie turnieju szczególnie ucierpiała defensywa, z której wypadł Bartłomiej Bis (przez zerwanie więzadeł krzyżowych) oraz Maciej Gębala (pozytywny wynik testu na COVID-19).
Faza zasadnicza to dwie dotkliwe porażki - najpierw 31:42 z Norwegią, a potem 18:28 ze Szwecją. Tym samym biało-czerwoni zostali pierwszą drużyną na tej imprezie, która straciła 40 goli w jednym meczu. Przed meczem z Rosją trener Patryk Rombel w końcu otrzymał dobre informacje, ponieważ miał do dyspozycji wszystkich zawodników, z wyjątkiem tych kontuzjowanych oraz Adama Morawskiego i Macieja Zarzyckiego, którzy po zakończeniu izolacji wrócili do Polski.
Reprezentacja Polski rozpoczęła mecz z Rosją podobnie, jak z poprzednimi rywalami w fazie zasadniczej - pojawiało się sporo niedokładności i to rywal wyglądał dużo lepiej. Przemysław Krajewski zmarnował świetną okazję i w jednej z sytuacji trafił w poprzeczkę, a w trakcie gry w przewadze Rosjanie zdobyli dwa gole, natomiast Polacy nie oddali żadnego celnego rzutu. Wszystko zaczęło się odwracać w okolicach 14. minuty i stanu 4:7, kiedy to Mateusz Zembrzycki obronił rzut karny Sergeja Kosorotowa.
Dzięki kolejnym świetnym interwencjom bramkarza Azotów Puławy Polacy zaczęli wracać do gry, a w 28. minucie objęli prowadzenie po bramce Kamila Syprzaka. Biało-czerwoni schodzili na przerwę z wynikiem 13:12, a Mateusz Zembrzycki w pewnym momencie miał skuteczność interwencji na poziomie 75 procent. Po pierwszej połowie ten wskaźnik wynosił już 67 procent - obronił 10 z 15 piłek. Postawa Zembrzyckiego zaczęła przypominać popisy Piotra Wyszomirskiego z Euro 2014, gdzie dokonywał cudów w bramce, a Polska wygrała 35:25 ze Szwecją.
Polacy zaczęli drugą połowę w osłabieniu przez karę dla Michała Olejniczaka. Biało-czerwoni starali się wywalczyć jak największą przewagę, natomiast na początku drugiej części meczu Rosjanie ekspresowo odpowiadali na gole Polaków. W 44. minucie Rosjanie znów prowadzili dwoma golami, ale wynik niemal cały czas był na styku. Kiedy biało-czerwoni mieli kolejną szansę, żeby w przewadze odskoczyć Rosjanom, to znów skuteczność zawodziła.
Los uśmiechnął się do Polaków w 51. minucie, ponieważ nasi rywale nieprzepisowo użyli czasu i otrzymali dwie minuty kary, choć Francuzki sędziujące ten mecz potrzebowały nieco więcej czasu do podjęcia tej decyzji. Trzy minuty później Arkadiusz Moryto zdobył bramkę na 26:26, a po przechwycie Piotra Chrapkowskiego Patryk Walczak pokonał bramkarza, atakując z prawego skrzydła. "Teraz musimy zagrać na faul, zagrać długo" - mówił trener Rombel. Do ostatnich sekund spotkanie było niezwykle wyrównane, a bramkę na 29:28 zdobył Michał Daszek. Po przerwie Kosorotow zdobył jednak bramkę wyrównującą, a Polacy mieli nadzieję na cofnięcie bramki z powodu błędu kroków.
Reprezentacja Polski tym samym zdobywa pierwszy punkt w fazie zasadniczej, ale pozostaje na ostatnim miejscu w tabeli. Kadra prowadzona przez Patryka Rombla zagra ostatni mecz z Hiszpanią, która jest już pewna gry w półfinale Euro 2022. Spotkanie rozpocznie się we wtorek 25 stycznia o 15:30.
Polska: Kornecki, Zembrzycki - Sićko (8 goli), Moryto (6), Daszek (6), Krajewski (2 gole), Dawydzik (2) Chrapkowski (1), Olejniczak (1), Czuwara (1), Syprzak (1), Walczak (1), Chrapkowski, Przytuła, Pietrasik, Pilitowski, Jędraszczyk.
* - po meczu Polski odbędzie się jeszcze spotkanie Hiszpania - Norwegia