Polacy niemiłosiernie skarceni przez Niemców. Aż 10 minut bez gola

Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych przegrała po słabej grze z Niemcami 23:30 i drugą rundę mistrzostw Europy rozpocznie z zerowym dorobkiem punktowym.

Polacy tuż przed spotkaniem mieli niespokojny poranek. Przeszli testy na koronawirusa, które według Związku Piłki Ręcznej w Polsce były "nagłe i nieoczekiwane". Musieli czekać na nie kilkadziesiąt minut - najpierw przed hotelem, czekając na przyjazd autokaru, który zabrał ich na miejsce wykonania testów, a później już na miejscu, w kolejce przed innymi wykonującymi test. - To dla nas niepojęte. To jest wina Słowaków - denerwował się prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce Henryk Szczepański w rozmowie ze sport.pl.

Zobacz wideo Nasz człowiek w Barcelonie i PSG. Syprzak: Zostałem rzucony na głęboką wodę

Eksperymenty Polaków w środku obrony

Polacy w arcyważnym meczu z Niemcami, w którym zwycięzca zabierał dwa punkty do kolejnej fazy turnieju, musieli radzić sobie bez podstawowego kołowego Macieja Gębali. Trener Patryk Rombel pod jego nieobecność na środku obrony musiał eksperymentować i skorzystać z dwóch debiutantów na imprezie tej rangi: Bartłomieja Bisa oraz Ariela Pietrasika. Po raz pierwszy w tym turnieju w wyjściowym składzie w bramce wyszedł też Mateusz Zembrzycki. Na początku popisał się dwoma świetnymi obronami w jednej akcji. Potem spisywał się słabo i jeszcze przed przerwą zmienił go podstawowy bramkarz biało-czerwonych - Mateusz Kornecki.

Niemcy, którzy też grali w bardzo osłabionym składzie, bez swoich gwiazd: bramkarza Łomży Vive Kielce - Andreasa Wolffa, Kai Haefnera czy Juliusa Kuhna, od razu to starali się wykorzystać tak zestawioną defensywę Polaków. W większości akcji szukali właśnie takich zagrywek, by grać obok Bisia i Pietrasika. I robili to bardzo skutecznie. Grali dokładnie, zespołowo. Kapitalnie spisywał się leworęczny Christoph Steinert, który po osiemnastu minutach miał pięć goli i 100 proc. skuteczność. Po tym okresie jego zespół prowadził 8:5.

Wtedy czas wziął trener Patryk Rombel. - Panowie jak graliśmy krzyżówki to było dobrze. Musimy do tego wrócić - mówił do swoich zawodników. Polacy, zamiast pchać się indywidualnymi akcjami, znów zaczęli grać zespołowo i dzięki temu zdobywali bramki. Zmniejszyli straty do jednego gola. W końcówce tej części nie wykorzystali jednak gry w przewadze, kiedy faul w ataku popełnił Kamil Syprzak i to Niemcy na przerwę schodzili z trzybramkową zaliczką. Wśród naszych zachodnich sąsiadów bardzo dobrą zmianę na lewym rozegraniu dał nowicjusz, grający dopiero siódmy mecz w kadrze - Julian Koster. Błyskawicznie po wejściu zdobył trzy gole i wywalczył rzut karny.

10 minut Polaków bez gola

Polacy bardzo dobrze rozpoczęli drugą połowę. Po zaledwie 180 sekundach i trafieniach Pietrasiak i Moryty zmniejszyli straty do jednego gola (14:15) i mieli nawet piłkę na remis. Riposta Niemców była jednak natychmiastowa i bardzo bolesna. Między 37. a 47. minutą nie stracili żadnego gola! i wyszli na wysokie, komfortowe prowadzenie 21:15. Polacy w tym okresie się mylili i popełniali błędy.

Trener Rombel zdecydował się zaryzykować, wycofać bramkarza i w ofensywie grać siódemką w ataku. Efekt był tragiczny, bo chwilę słabości miał Szymon Sićko. W trzech akcjach z rzędu Polaków miał dwie straty i niecelny rzut.

Rywalami Polaków w drugiej rundzie turnieju będą: Rosja, Norwegia, Hiszpania i Szwecja. Nasz zespół zacznie ją od zerowego dorobku. Niemcy będą mieć dwa punkty, właśnie za wygraną z biało-czerwonymi.

Polska - Niemcy 23:30 (12:15)

Polska: Zembrzycki, Kornecki - Moryto 7, Sićko 6, Daszek 5, Syprzak 2, Pietrasik 1, Olejniczak 1, Krajewski 1, Beckman, Bis.

Niemcy: Bitter - Steinert 9, Golla 6, Koster 6, Weber 4, Zerbe 3, Wiencek 1, Dahmke 1, Wiede,  Heymann, M,Bengue,

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.