Polskie piłkarki ręczne w dotychczasowych dwóch meczach mistrzostw świata zagrały nieźle, ale przegrały dwa spotkania: 21:25 z Serbią oraz po pasjonującej końcówce z Rosją 23:26. W efekcie biało-czerwone, by awansować do kolejnej fazy turnieju, musiały wygrać w ostatnim meczu z Kamerunem.
Na papierze zadanie wydawało się łatwe do wykonania. Kamerun, wicemistrz Afryki, to jedna z najsłabszych drużyn w tym mundialu. Dotychczas drużyna, którą prowadzi Serge Guebogo uległa Rosji 18:40 oraz Serbii 18:43.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Polki były zatem zdecydowanymi faworytkami pojedynku. Po wyrównanych pierwszych dziesięciu minutach zaczęły dobrze grać w obronie, wyprowadzać skuteczne kontry i błyskawicznie wypracowały wysoką przewagę. W 17. minucie po trafieniu z rzutu karnego debiutantki w mistrzostwach świata 19-letniej Julii Niewiadomskiej (w ostatnich chwili zastąpiła przed turniejem jedną z najskuteczniejszych zawodniczek PGNiG Superligi - Magdę Więckowską z Suzuki Korony Handball Kielce) drużyna Arne Senstada prowadziła 9:4.
Znów jednak można było przyczepić się do skuteczności z rzutów karnych. Przypomnijmy, że we wcześniejszych meczach ten element pozostawiał bardzo wiele do życzenia. W meczu z Serbią Polki miały skuteczność 1/3, a z Rosją beznadziejną - 1/7. W pierwszej połowie meczu ze słabiutkimi zawodniczkami z Kamerunu biało-czerwone trafiły tylko jeden z trzech rzutów. Spudłowały prawoskrzydłowa Magda Balsam i wspomniana rozgrywająca Niewiadomska. Po zmianie stron ten element został poprawiony, bo bardzo dobrze grająca Romana Roszak (skuteczność 9/10) skutecznie wykonała wszystkie trzy "siódemki".
Po stronie minusów w pierwszej połowie znów była skuteczność leworęcznej rozgrywającej Moniki Kobylińskiej. W meczach z Rosją i Serbią zdobyła tylko trzy gole na jedenaście rzutów i miała 27 proc. skuteczność. Teraz w pierwszej połowie zmarnowała oba rzuty i szybko usiadła na ławce rezerwowych. Po zmianie stron kapitan reprezentacji Polski długo grała na środku rozegrania. Oddała dwa rzuty, oba skuteczne.
Po zaledwie sześciu minutach tej części Polki miały dwucyfrową przewagę (19:9). Bardzo dobrą zmianę w bramce dała Barbara Zima. Wśród rywalek jedyną jasną postacią była rozgrywająca Karichma Ekoh, która w meczu zdobyła siedem goli na dziewięć prób. Właśnie ta zawodniczka została wybrana najlepszą zawodniczką spotkania.
Polki dzięki tej wygranej zajęły trzecie miejsce w grupie. W drugiej rundzie turnieju zmierzą się z Francją, Czarnogórą i Słowenią. Tę fazę nasz zespół rozpocznie z zerowym dorobkiem punktowym. W pierwszym meczu, w czwartek 9 grudnia Polki zmierzą się z Francuzkami. Początek spotkania o godz. 15.30.
Polska: Płaczek, Maliczkiewicz, Zima - Roszak 9 (3), Nosek 6, Płomińska 5, Kobylińska 3, Górna 2, Nocuń 2, Matuszczyk 2, Balsam 1, Achruk 1, Niewiadomska 1 (1), Szarawaga 1, Rosiak, Gęga.