Polscy piłkarze ręczni przed ostatnim meczem fazy grupowej byli w bardzo dobrej sytuacji. Zwycięstwo dałoby im awans na drugie miejsce i awans na Euro. Nawet jednak remis lub porażka i trzecie miejsce w tabeli, gwarantowałoby awans na 99 proc. Tylko bowiem kataklizm, niesamowite wyniki, sensacje w innych grupach sprawiłyby, że Polaków zabrakłoby na mistrzostwach Europy.
Biało-czerwoni nie chcieli jednak kalkulować i po prostu zrewanżować się Holandii i odnieść zwycięstwo. Tym bardziej, że w pierwszym meczu przegrali u siebie 26:27 po cudownej akcji w ostatniej sekundzie i golu w ostatniej sekundzie z tzw. wrzutki.
- Chcemy wygrać oba mecze - ze Słowenią i Holandią. Tylko i wyłącznie taki mamy cel - mówił Patryk Rombel, trener reprezentacji Polski. Jego zespół w środę spisał się znakomicie i po bardzo dobrej grze pokonał u siebie Słowenię 27:26 (12:10).
Pojedynek w Almere od początku wyglądał jednak inaczej. Przede wszystkim dlatego, że Polacy mieli spory problem w obronie. Znów nie potrafili zatrzymać fenomenalnego, Luca Steinsa. Ten mierzący zaledwie 172 centymetrów zawodnik już w pierwszym meczu zdobył siedem bramek i został uznany najlepszym graczem meczu. W rewanżu do przerwy zdobył cztery bramki i miał tyle samo asyst. Dobrze w ofensywie Holendrów grał też leworęczny rozgrywający Kay Smits, który rzucił w pierwszej połowie cztery gole. Niezbyt mogli pomóc też polscy bramkarze, którzy w sumie w tej części obronili tylko cztery rzuty.
Polacy zdecydowanie lepiej radzili sobie w ofensywie. Znów zdał egzamin wariant na prawym rozegraniu z nominalnym prawoskrzydłowym Michałem Daszkiem. Zawodnik Orlen Wisły Płock nie tylko zdobywał gole, ale miał sporo asyst. Podobać się mogła współpraca z kołowym Maciejem Gębalą. Dobrze w mecz wszedł również Tomasz Gębala, który skutecznie rzucał z drugiej linii.
Pojedynek był bardzo wyrównany. Do przerwy żadnej z drużyn nie udało się wypracować wyższego, niż dwubramkowego prowadzenia. Wszystko zmieniło się tuż po przerwie. Polacy zaczęli ją fatalnie w ofensywie. Byli nieskuteczni i popełniali błędy. W efekcie pierwsze sześć minut przegrali 2:6 i przegrywali aż 18:23!
Biało-czerwoni pokazali jednak charakter i potrafili wrócić do gry. Kwadrans przed końcem po czterech trafieniach z rzędu był remis 24:24! Gospodarze natychmiast jednak boleśnie odpowiedzieli. Zdobyli trzy gole z rzędu i zaczęli grać zdecydowanie lepiej. A Polacy znów byli nieskuteczni i popełniali błędy. Zupełnie nie mógł się wstrzelić w tej części Maciej Gębala, który spudłował aż trzy rzuty z bardzo dobrych pozycji z koła. Pięć minut przed końcem Holendrzy prowadzili już 30:26.
Polacy zajęli ostatecznie trzecie miejsce w grupie, ale udało im się awansować na Euro dzięki temu, że byli wśród czterech najlepszych drużyn z trzecich lokat. Naszą grupę wygrali Słoweńcy przed Holendrami.
Na przyszłorocznych mistrzostwach Europy zagrają zatem: Węgry, Słowacja (gospodarze), Hiszpania (mistrz Europy), Chorwacja (wicemistrz Europy), Serbia, Francja, Niemcy, Austria, Rosja, Czechy, Portugalia, Islandia, Słowenia, Holandia, Norwegia, Białoruś, Dania, Macedonia Północna, Szwecja, Czarnogóra (wszystkie z dwóch pierwszych miejsc grup eliminacyjnych). Z awansu z trzeciej pozycji oprócz Polaków cieszyli się reprezentacje Litwy, Bośni i Ukrainy.
Holandia: Ravensbergen - K. Smits 8, Steins 6, Benghanem 6, Ten Velde 4, Schagen 3, J. Smits 2, Smit 1, Sluijters 1, Baijens 1, I. Steins.
Polska: Morawski, Kornecki - T. Gębala 7, Moryto 6, Daszek 6, M. Gebala 4, Olejniczak 3, Sićko 3, Walczak 1, Przybylski, Czuwara, Ossowski, Chrapkowski.