Dujszebajew wpadł w furię. Stanowcza reakcja na skandaliczne zachowanie [WIDEO]

Wisła Płock protestuje przeciwko skandalicznemu zachowaniu trenera Talanta Dujszebajewa. - To niedopuszczalne, to incydent bez precedensu i apelujemy o podjęcie stanowczym działań - pisze płocki klub w oficjalnym komunikacie.
Zobacz wideo "Mało osób w nas wierzyło przed mistrzostwami. Nie tylko w telewizjach, ale ogólnie"

- Klub SPR Wisła Płock złożył oficjalny protest do ZPRP w związku z niedopuszczalnym zachowaniem trenera Łomży Vive Kielce Talanta Dujsebajeva w stosunku do trenera Orlen Wisły Płock Xaviego Sabate i do zawodników naszego klubu. Stanowczo protestujemy przeciwko takim postawom! - czytamy w komunikacie płockiego klubu.

"To incydent bez precedensu"

Płocki klub domaga się o wyciągnięcie konsekwencji i ukaranie trenera Talanta Dujszebajewa.

- Wyrażamy sprzeciw w stosunku do zachowań, które mogły być przyczyną do agresywnych reakcji uczestników zawodów. Ponadto, poziom werbalnego ataku w stosunku do trenera Sabate jest incydentem bez precedensu i stanowi dla nas szok. Apelujemy o podjęcie stanowczych działań, napiętnowania nieakceptowanych zachowań i wyciągnięcia konsekwencji, aby w przyszłości zostały one definitywnie wykluczone z polskich aren sportowych - dodaje płocki klub. 

Przypomnijmy, że to pokłosie tego, co wydarzyło się blisko dwa tygodnie temu w meczu półfinałowym Pucharu Polski w Kielcach pomiędzy Orlen Wisłą Płock a Łomżą Vive, w którym sędziowie pokazali aż cztery czerwone kartki, a obrońcy trofeum wygrali 29:27. W 19. minucie poważnej kontuzji doznał Daniel Dujszebajew, rozgrywający gospodarzy. W akcji ofensywnej kielczan został on popchnięty przez Leona Susnję, a potem przez Philipa Stenmalma i uderzony w twarz przez Mirzę Terzicia. Nie były to jednak brutalne faule. Reprezentant Hiszpanii poślizgnął się jednak i tak nieszczęśliwie upadł, że zerwał więzadło krzyżowe w kolanie i uszkodził obie łąkotki. Miał już operację i czeka go kilkumiesięczna rehabilitacja. Sędziowie żadnego z płocczan nie ukarali.

Faule płocczan bardzo zdenerwowały Talanta Dujszebajewa, trenera Łomży Vive Kielce. Wpadł on w furię. Wściekł się na delegata zawodów i miał do niego olbrzymie pretensje. Wyliczał, że był to kolejny faul w płockiej drużyny. Wymachiwał rękami, krzyczał, a podczas transmisji było słychać nieparlamentarne słowa, które padały z jego ust.

Ostra wiązanka Dujszebajewa

Talant Dujszebajew najpierw otrzymał dwie minuty kary, a potem czerwoną kartkę. W efekcie musiał iść na trybuny. - p. Trener głośno protestował przeciwko decyzji sędziów z użyciem obelżywych i wulgarnych słów "k..wa mać, je...na suka, ch..e, suka blać" za co został ukarany karą wykluczenia zgodnie z przepisem 8:8 a. Mimo próśb o uspokojenie trener nadal głośno protestował użyciem obelżywych i wulgarnych słów (...), które powtarzał kilkukrotnie, za co został w konsekwencji ukarany karą dyskwalifikacji” - można przeczytać w protokole zawodów.

Piotr Mystkowski, komisarz rozgrywek jeszcze nie ukarał kieleckiego szkoleniowca, bo przez kilka dni po meczu przebywał na zwolnieniu lekarskim. Wiadomo jednak, że trenerowi mistrzów Polski grozi kara finansowa (nawet 3 tys. złotych) oraz kilka spotkań zawieszenia.

Ostatni raz Dujszebajew został ukarany w 2014 roku podczas meczu PGNiG Superligi w Płocku, kiedy starł się ze szkoleniowcem rywala, Manolo Cadenasem. Wtedy szkoleniowiec kielczan dostał od Komisarza Ligi cztery mecze zawieszenia i trzy tysiące złotych grzywny (Cadenas został zawieszony na trzy spotkania dostał 1500 złotych kary).

Sabate: Nie mogę zaakceptować, że mówi się o nas jako o brutalnej drużynie

Tymczasem w sobotę po meczu PGNiG Superligi z Gwardią Opole trener Xavi Sabate stwierdził, że jego drużynie przypięto łatkę brutali. - Jako trener nie mogę zaakceptować, że po Pucharze Polski mówi się o nas jako o drużynie brutalnej, grającej nieczysto. Wszyscy widzieli, co działo się na boisku, szczególnie w kontekście Leona Susnji - powiedział Xavi Sabate na konferencji.

-  Z Gwardią dostaliśmy dziewięć dwuminutowych kar. Dziewięć. Do tego Przemysław Krajewski zobaczył pierwszy raz w swoim życiu czerwoną kartkę. Powiedział mi to przed chwilą. Jako trener nie mogę tego zaakceptować, bo na boisku wyglądało to zupełnie inaczej. Pracujemy zbyt mocno, aby dostawać takie kary. Nie jest możliwe, że jedna drużyna, Gwardia - świetny zespół, grający bardzo dobrze, z dobrym trenerem na ławce - ma 6-7 kar dwuminutowych średnio na mecz, dziś dostaje trzy. To nie fair. Mam  nadzieję, że jako klub coś z tym zrobimy - powiedział Hiszpan.

Sabate co do dwóch rzeczy się mylił. Zespół w Opola w tym meczu otrzymał bowiem nie trzy, a pięć kar dwuminutowych. Natomiast Krajewski dostawał już czerwone kartki w poprzednich klubach: Nielbie Wągrowiec oraz Azotach Puławy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.