Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych była jednym z największych objawień mistrzostw świata w Egipcie. Biało-czerwoni wyszli z pierwszej fazy grupowej, mieli też szansę na awans do ćwierćfinału. Z brązowymi medalistami turnieju - Hiszpanią przegrali zaledwie jedną bramką 26:27. Ostatecznie zajęli trzynaste miejsce, choć jeden celny rzut Patryka Walczaka, w ostatniej sekundzie meczu z Niemcami, sprawiłby, że cieszylibyśmy się z dziewiątej pozycji.
Patryk Rombel, trener reprezentacji Polski: Od samego początku mojej pracy z reprezentacją patrzę na to jak na proces. Wszyscy chyba zauważyli, że obecnie osiągamy już lepsze wyniki. Nie przyszły one ot tak. Jesteśmy na etapie, na jakim powinniśmy być. Są rzeczy, które wymagają jeszcze jednak dużej pracy. Cały czas zdajemy sobie również sprawę, gdzie leży cel i jak chcemy grać, by wygrywać z najlepszymi drużynami w Europie.
- W momencie gdy uczysz się nowego systemu gry, to zaczyna się od dużych rzeczy. Choćby tego, jak powinno wyglądać ustawienie w obronie na różne rodzaje defensywy. Z czasem w nauce schodzi się do detali, drobiazgów, które mogą decydować w wyrównanych meczach z europejską czołówką. My teraz wciąż uczymy się procesu, ale też w pewnych elementach już go doskonalimy.
- Odpowiedź jest bardzo prosta - doświadczenia. Przypominam, że mieliśmy jeden z najmłodszych zespołów w całej stawce na mundialu, a Węgrzy mają dużo większe doświadczenie. Grają bowiem w tym składzie nie pierwszy, nie drugi, a piąty rok. Ta drużyna buduje się od 2016 r., czyli mistrzostw Europy rozgrywanych w Polsce.
W pierwszej połowie z Węgrami tego doświadczenia zabrakło i stąd tak wysoki wynik. Musimy je nabyć, bo tego nie da się nauczyć czy gdzieś kupić w sklepie. Będziemy je zdobywać z każdym kolejnym meczem na tak wielkiej imprezie.
- Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Nie będę też rozliczał zawodników z pojedynczych elementów. Po prostu zrobiliśmy dziewięć błędów i sześć razy rywale nas skontrowali. Zdobyli bramki za darmo. Potem trudno jest wrócić do gry.
Z drugiej strony po przerwie popełniliśmy tylko trzy straty, graliśmy spokojnie i potrafiliśmy zmniejszyć stratę i pokazać, że da się z Węgrami grać wyrównane zawody. Myślę, że gdybyśmy tak grali od początku, to mecz mógłby inaczej wyglądać.
- Proszę jednak zauważyć, że mieliśmy sporo niewykorzystanych okazji, nie mieliśmy dużego problemu z dochodzeniem do nich. Gubiliśmy się niestety w prostych sytuacjach.
Ale każdy może dorobić sobie oczywiście swoją filozofię. My doskonale wiemy, co zrobiliśmy źle i jesteśmy przekonani, że po takiej porażce, wrócimy silniejsi.
- Nie jestem od tego, by wierzyć, ale pracować i przygotowywać zespół. Nie zacząłem wierzyć przed turniejem, czy w jego trakcie, ale od lutego 2019 r, kiedy objąłem pracę pierwszego trenera kadry. Bardzo wierzę w potencjał tego zespołu. Ale trzeba pamiętać, że niezwykle ważne jest zdrowie zawodników. Różnie z nim bywało, zwłaszcza na początku mojej pracy. Zdarzało się, że nie mogliśmy skorzystać z siedmiu, ośmiu graczy.
- Na pewno nie będzie wypadkiem przy pracy. Odbiór naszej drużyny był różny, ale my cały czas mamy plan na kolejne dni, miesiące. Od 2019 r. mamy przepracowane raptem około 30 dni. Czyli w klubie byśmy to zrobili w miesiąc, a nie tak jak w kadrze - w półtora roku. Dlatego cały czas szukamy optymalnych ustawień i krok po kroku idziemy do przodu.
- Na to się składa kilka elementów. Mamy przede wszystkim zawodników z mocnymi charakterami. Duże też jest wsparcie naszego sztabu, odpowiadającego za strefę psychiczną. Ci gracze zawsze byli ambitni i o element determinacji, walki, zawsze byłem spokojny. Jego nigdy nie zabraknie.
- Obrotowi są bardzo ważni w dzisiejszej piłce ręcznej. Ta pozycja jest kluczowa. Maciej Gębala pokazywał już w Bundeslidze, że coraz lepiej wygląda w obronie i ataku. My nie byliśmy zaskoczeni jego postawą, bo wiemy, na co go stać. Pamiętajmy również, że mamy innych świetnych obrotowych, którzy byli z nami w Egipcie (Dawid Dawydzik, Patryk Walczak oraz Mateusz Piechowski - red.).
- Nie, bo bramkarz dobrze broni, w momencie, gdy obrona jest dobra. To jest system naczyń połączonych. Jego skuteczność byłaby niższa, gdyby obrońcy grali słabo. Loczek miał bardzo dobry turniej. Świetnie z nim pracuje Sławomir Szmal.
- Skoro pan tak mówi, to pewnie tak jest. My oczywiście cały czas patrzymy, szukamy, prowadzimy selekcje.
- To duże nieszczęście. To zawodnik, którego znam bardzo dobrze od dziecka, bo prowadziłem go w wieku juniora. Bardzo nam szkoda, że doznał tak poważnej kontuzji i wierzymy, że jego leczenie będzie sprawnie przebiegało i wróci silniejszy do meczów w reprezentacji.
- Nie do końca rozumiem tej krytyki Rafała. Trudno się czyta opinie ludzi. Bo przecież mamy zawodnika, który oddaje całe serce, walczy. Oczywiście, ktoś spojrzy na skuteczność rzutów i od razu wydaje opinie. Można jednak również spojrzeć szerzej, że Rafał był najlepiej asystującym zawodnikiem w naszej drużynie na tych mistrzostwach i spełnił swoją rolę w defensywie. Będę bronił Rafała i dalej będzie on pełnił swoją rolę w kadrze. Daje on nam bowiem równowagę w obronie i ataku.
- Będziemy jeszcze kilku sprawdzać. Nieszczęście Majdzińskiego może okazać się szczęściem nowego zawodnika, który sprawdzi się w reprezentacji.
- Nie sprowadzałbym tego tylko do jednego meczu. My po prostu słabiej zagraliśmy i od początku mieliśmy swoje problemy. W kolejnym starciu z Niemcami w wyjściowej siódemce wyszedł Maciej Pilitowski i pokazał się z dobrej strony. To nie jest tak, że mamy tylko Michała Olejniczaka.
- Wiadomo, że dużo łatwiej odnaleźć się zawodnikom, którzy mają z nią do czynienia z podobnym sposobem grania na co dzień w klubie. Mamy dużo zajęć indywidualnych, spotkań teoretycznych, każdą wolną chwilę wykorzystujemy, by omówić taktykę. Ale reasumując, mogę powiedzieć, że na tym etapie pracy większość zawodników czuje się już w naszej taktyce swobodnie.
- My staramy się dostosowywać taktykę do zawodników, których mamy. Chcemy wykorzystać ich silne strony. To wy, dziennikarze potem piszecie, jakim systemem gramy itd. Ja nigdy nie nazwałem tego, że my gramy np. systemem hiszpańskim.
- Rzeczywiście zawodnicy mają zeszyty, by zapisywać informacje. Mamy bowiem bardzo dużo informacji, niuansów do zapamiętania.
- Nie zgodzę się z taką opinią. To zawodnik, który cały czas potwierdza swoją jakość i jestem przekonany, że będzie to robił.
- To są chłopcy, którzy mają 17-19 lat. Znam ich wszystkich, wiem, jak się przygotowują, trenują. Mają jeszcze czas, ale oczywiście cały czas im się przyglądamy. Będziemy robić wszystko, by dalej rozwijali swoje umiejętności, a potencjał mają duży.
To naprawdę bardzo cieszy, że mamy utalentowaną młodzież. W dodatku znają oni większość taktyki, którą stosujemy w dorosłej reprezentacji. Chcemy, by zawodnicy trafiający do kadry z SMS-ów i z młodszych kadr mieli od razu informacje, w jaki sposób nasza reprezentacja gra. Żeby im było łatwiej wchodzić do najważniejszej drużyny. Dzięki ujednoliceniu systemu szkolenia we wszystkich SMS-ach i kadrach młodzieżowych młodzi zawodnicy znają od podszewki nasz system gry w ataku i w obronie.
- Jestem naprawdę bardzo słaby we wróżeniu. Wydaje mi się, że mocną stroną naszej drużyny jest praca i poprawianie się w pewnych elementach. Jeśli dalej będziemy cały czas tak szli do przodu i będziemy mieć zdrowych zawodników, cały czas się rozwijających, to po prostu będziemy grać coraz lepiej.
Co wydarzy się za dwa lata? Żadnej deklaracji teraz nie złożę, nie będę nic przewidywał, obiecywał. Chciałbym, byśmy robili kolejne kroki do przodu i mogli walczyć z najlepszymi.