Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Reprezentacja Słowenii w niedzielę rozgrywała decydujący mecz o awans do ćwierćfinału mistrzostw świata. Po pasjonującym starciu z Egiptem i mimo prowadzenia już 15:10 w drugiej połowie, zremisowała 25:25. W efekcie zajęła trzecie miejsce w grupie i odpadła z turnieju.
Podopieczni Ljubomira Vranjesa mieli jednak olbrzymie problemy zdrowotne. Kilka dni temu narzekali na nie lewoskrzydłowy Tilen Kordin oraz bramkarz Urh Kastelić. Apogeum kłopotów przyszło jednak tuż przed starciem z Egiptem. Rozgrywający Stas Skube i prawoskrzydłowy Dragan Gajić nie zagrali. Wystąpił za to kołowy Blaz Blagotinsek, ale tuż po końcowym gwizdku musiał wracać do hotelu, bo upadł w szatni z powodu bólu brzucha.
Słoweńcy są bardzo rozczarowani organizacją turnieju. Na oficjalnej stronie federacji napisali specjalne oświadczenie, w którym nie kryją żalu.
- Nie możemy przegapić wydarzeń w noc przed decydującym meczem z Egiptem. Mieliśmy ogromną liczbę problemów zdrowotnych. Absolutnie nie jesteśmy usatysfakcjonowani organizacją, która była niegodna mistrzostw świata - przyznaje Goran Cvijić, sekretarz generalny Słoweńskiego Związku Piłki Ręcznej.
I zdradza szczegóły problemów. - Aż dwunastu zawodników naszej kadry zatruło się jedzeniem na 24 godziny przed meczem z Egiptem. Cóż, to nie był wirus. Chłopcy krzyczeli z bólu, wymiotowali i biegli do toalet, jakby zagrożone było ich życie. Aż dziewięciu graczy, mimo złego samopoczucia, zdecydowało się pomóc drużynie - dodaje Cvijić.
W tak trudnych warunkach podczas wielkiego turnieju Słoweńcy jeszcze nie byli. - Nigdy nie szukaliśmy i nie będziemy szukać wymówek dla narodowej drużyny piłki ręcznej. Zawsze bierzemy odpowiedzialność za każdy projekt. Z pewnością mogliśmy zrobić coś, by wypaść lepiej. Tym razem jednak naprawdę obiektywnie i z dnia na dzień, przed naszym kluczowym starciem znaleźliśmy się w sytuacji, w której nigdy wcześniej nie byliśmy - czytamy w oświadczeniu.