Puste trybuny, przełożone mecze i przeróżne ograniczenia - to w sporcie już znamy, bo od kilku miesięcy, ze względu na pandemię koronawirusa, sport się zmienia. Sytuacji, która miejsce miała w hiszpańskiej lidze piłki ręcznej, dotąd jednak nie widzieliśmy.
W spotkaniu Abanca Ademar Leon z Liberbank Sinfin zawodnicy obydwu zespołów musieli grać w maseczkach. Co ciekawe, wszyscy gracze przed meczem przeszli obowiązkowe testy, które nie wykazały u nikogo zarażenia. W maseczkach grać i tak jednak musieli, ponieważ - zgodnie z nowymi zaleceniami - w każdym miejscu publicznym w regionie Kastylii i Leon wszyscy muszą zakrywać twarze, niezależnie od tego, co akurat robią. - Ten przepis jest absurdalny - ocenił trener gospodarzy, Manolo Cadenas, który w latach 2013-2016 pracował w Orlen Wiśle Płock.
- To jakiś surrealizm. Przecież najpierw zawodnicy przechodzą testy, a później każe im się grać w maseczkach - dodał Victor Montesinos, trener Liberbanku Sinfin Santander.
Według relacji hiszpańskich mediów, mimo gry w maseczkach zawodnicy obydwu drużyn poradzili sobie całkiem nieźle, choć nakrycia ust czasami zsuwały im się pod brodę. Mecz ostatecznie wygrali goście, pokonując gospodarzy 31:23.
Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl
Przeczytaj także: