Francuzi w swoim pierwszym meczu tegorocznych mistrzostw Europy sensacyjnie przegrali z Portugalią 25:28. Wówczas stało się jasne, że zespół Didiera Dinarta nie może już sobie pozwolić na potknięcie, jeśli chce powalczyć co najmniej o powtórzenie sukcesu sprzed dwóch lat, gdy sięgnęli po brązowe medale.
Tym bardziej starcie z Norwegami zapowiadało się na niezwykle ekscytujące. Gospodarze turnieju bardzo szybko zdołali odskoczyć rywalom na trzy bramki, jednak zmiany wprowadzone w składzie Francuzów pozwoliły jeszcze przed przerwą odrobić straty. Po trzydziestu minutach na prowadzeniu 15:14 byli "Trójkolorowi" i wydawało się, że wszystko zmierzą dla nich w dobrą stronę.
Francuzi znakomicie rozpoczęli także drugą połowę, szybko uzyskując trzy bramki przewagi. Wówczas jednak do głosu zaczęli dochodzić Norwegowie, którzy nie dość, że błyskawicznie odrobili straty, to zdołali bardzo szybko uzyskać bezpieczną przewagę, której nie oddali już do końca spotkania, wygranego przez nich ostatecznie 28:26.
Tym samym ogromna sensacja stała się faktem. Francuzi, którzy dwa lata temu zdobyli brązowe medale, odpadli już po 2. meczu fazy grupowej. Zanotują tym samym najgorszy wynik w historii swoich startów w mistrzostwach Europy, przebijając 11. miejsce z 2012 roku.
