Polki już przed meczem z Argentynkami nie miały szans na wyjście z grupy i grę w strefie medalowej. Biało-czerwone po bardzo udanym rozpoczęciu turnieju i wygranej z faworyzowanymi Szwedkami, przegrały trzy spotkania z rzędu - z Czeszkami, Norweżkami i Węgierkami. W ostatnim spotkaniu fazy grupowej szczypiornistki Leszka Krowickiego walczyły jedynie o prawo gry o Puchar Prezydenta, innymi słowy - o 17. miejsce na mistrzostwach.
Od początku spotkania z Argentyną Polki dominowały. Biało-czerwone były lepsze w każdym aspekcie gry, czego od nich oczekiwano. Argentynki bowiem są reprezentacja niemal amatorską, w ich kraju nie istnieje żadna liga, a na mistrzostwach pełniły rolę kopciuszka. Pierwsza część spotkania zakończyła się wynikiem 19-9.
Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił, chociaż po 40. minucie nasze reprezentantki nieco za bardzo się rozluźnił i pozwoliły zdobyć Argentynkom kilka bramek, podczas gdy same nie mogły celnie rzucić przez niemal 6 minut. Świetnie prezentowała się - tradycyjnie już - Karolina Kudłacz-Gloc. Kapitan i liderka biało-czerwonych świetnie punktowała rywalki i skutecznie asystowała przy trafieniach koleżanek. 32-latka została zawodniczką spotkania.
Reprezentacja Polski przeniesie się teraz do Lipska, gdzie weźmie udział w rywalizacji o Puchar Prezydenta, co oznacza - mówiąc wprost - batalię o 17. miejsce w turnieju. W pierwszym meczu kolejnego etapu mistrzostw biało-czerwone zagrają ze zwycięzcą meczu Brazylia-Czarnogóra. Łatwo więc nie będzie, Brazylijki są bowiem mistrzyniami świata z 2013 roku, a Czarnogórki mistrzyniami Europy z 2012.