Spotkanie zaczęło się nerwowo i dość długo trzeba było czekać na pierwszą bramkę. Niebawem Polki zaczęły dominować, szczególnie w obronie. Nasza defensywa sprawiała ogromne problemy Czeszkom, świetnie między słupkami spisywała się Adrianna Płaczek. Karolina Janiszewska trafiała zaś do bramki rywalek, a rzuty karne bezbłędnie wykorzystywała Karolina Kudłacz-Gloc.
Wynik często ulegał istotnym zmianom, ponieważ podopieczne Leszka Krowickiego grały falami – potrafiły wyjść na czteropunktowe prowadzenie (7:3), by za chwilę niemal całkowicie je utracić (9:8). Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się jednak wynikiem 15:12.
Druga połowa rozpoczęła się dla nas równie dobrze jak pierwsza. Bardzo dobre zawody rozgrywały Kudłacz-Gloc i Grzyb, a Czeszki znowu miały problem ze złapaniem swojego rytmu. Niestety, z czasem role się odwracały – Polki grały coraz bardziej nieskutecznie, a rywalki bezbłędnie wykorzystywały nasze straty.
Na kwadrans przed końcem był remis 19:19, ale końcówka należała już tylko do Czeszek. Znakomicie grała Jerabkova, a my chcąc postawić wszystko na jedną kartę, straciliśmy jeszcze dwie bramki grając bez bramkarki. Mało kto spodziewał się takiego rezultatu – polskie piłkarki ręczne przegrały z reprezentacją Czech 25:29.
MVP spotkania została Iveta Luzumova, która wzorowo wykorzystywała rzuty karne, a łącznie zdobyła 7 bramek.
Wynik niedzielnego spotkania oznacza, że podopieczne Leszka Krowickiego utrudniły sobie drogę do awansu. We wtorek 5 grudnia zmierzą się z najlepszymi w grupie Norweżkami. W grupie B nic nie jest jeszcze jasne – Polki zajmują trzecie miejsce, ale swoje spotkanie mają do rozegrania jeszcze reprezentacje Norwegii, Argentyny, Szwecji i Węgier.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!