Francuzi w czwartkowym półfinale objęli prowadzenie już w pierwszej minucie meczu i nie oddali go do końca.
Słoweńcy przez cały mecz nie radzili sobie ze szczelną obroną rywali. Miarą ich bezradności był parę minut w drugiej połowie, gdy - mimo gry w przewadze po wycofaniu bramkarza - w trzech kolejnych akcjach nie potrafili zdobyć bramki. Nawet, gdy w pierwszej części gry Francuzi mieli dwóch zawodników czasowo wykluczonych, to i tak to "Trójkolorowi" zdobyli w tym momencie gola, a nie rywale.
Skuteczna obrona Francuzów wymuszała na Słoweńcach liczne straty w ataku - w sumie 11. Morale rywali osłabiał także bramkarz Vincent Gerard, który obronił 41 procent strzałów rywali. On tez został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania.
Do świetnej obrony Francuzi dorzucili różnorodność w ataku. W pierwszej połowie gola za gole zdobywał Valentin Porte, a w drugiej najpierw Nikola Karabatic, a potem Nedim Remili hurtowo trafiał do bramki rywali. To ten ostatni odebrał ostatnią nadzieję Słoweńców na zwycięstwo zdobywając w sumie 6 bramek - najwięcej w zespole Trójkolorowych.
W ostatnich minutach 15 tysięcy kibiców w hali Accorhotels Arena w Paryżu odśpiewało "Marsyliankę" i rozpoczęło głośne świętowanie awansu swojej drużyny.
Francuzi podczas mistrzostw świata kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. Jedyny mecz, w którym musieli do ostatnich minut drżeć o wynik rozegrali w ostatniej serii grupowej z Polską. Wygrali 26:25.