W ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że do konkursu na trenera kadry zgłosiło się 12 trenerów. Poza prowadzącym Vive Kielce Dujszebajewem i pracującym w Śląsku Wrocław Przybeckim to: Damian Wleklak, Marcin Lijewski, Rafał Kuptel, Jarosław Cieślikowski, Krzysztof Kisiel, Aleksander Malinowski, Roman Kamiński, Dragan Djukić, Marek Motyczyński i Przemysław Dąbrowski.
Komisja konkursowa złożona z Kuchty, dyrektora sportowego ZPRP Jerzego Eliasza oraz Jerzego Noszczaka z ZPRP i Wojciecha Kudlika z Ministerstwa Sportu i Turystyki nadesłane oferty zaczęła analizować dopiero w poniedziałek. - Czekaliśmy na ewentualne zgłoszenia wysłane w ostatniej chwili, decydowała data stempla pocztowego. Ale nic się nie zmieniło, pozostało 12 ofert - mówi Kuchta.
A tak naprawdę już tylko osiem. Czterej kandydaci nie spełniali wymagań koniecznych. Za takie uznano i wpisano do zasad konkursu:
- specjalistyczne, dokładnie opisane wykształcenie trenerskie
- minimum pięcioletni staż pracy
- znajomość języka angielskiego
Eliasz na pytanie o nazwiska odrzuconych kandydatów odpowiada, że nie może ich podać, ponieważ takie zasady przyjęła komisja. - Wyniku naszego procedowania nie podamy do mediów, naturą rzeczy jest to, aby najpierw poznało je prezydium zarządu ZPRP - wyjaśnia Kuchta. Ale były zawodnik i trener, przyznaje, że w konkursie pozostali obaj faworyci, czyli Dujszebajew i Przybecki. - Mogę powiedzieć tyle, że nie musieliśmy odrzucić żadnego z nazwisk najczęściej wymienianych w kontekście zwycięzcy konkursu - zdradza.
Teraz z "ósemki", która pozostała w konkursie komisja musi wybrać dwóch najlepszych kandydatów. - Każdemu przyznajemy punkty, analizując, na ile spełnia podane przez związek wymagania konieczne i wymagania pożądane (m.in. znajomość języka polskiego i zaprezentowanie projektu wieloletniego programu szkolenia, by ujednolicić system gry naszych reprezentacji we wszystkich kategoriach wiekowych) - mówi Kuchta. - Na podstawie punktów i głosowania naszej komisji wyłonimy dwóch kandydatów, z którymi spotka się prezydium zarządu - dodaje.
Eliasz tłumaczy, że do rozmów prezydium z trenerami dojdzie w piątek. - Dzień później, 27 lutego, jest posiedzenie zarządu. Procedura jest taka, że prezydium po spotkaniu z dwoma kandydatami zarekomenduje zarządowi jednego z nich, a zarząd dokona wyboru - mówi dyrektor sportowy ZPRP. Następcę Michaela Bieglera poznamy więc w sobotę.
ZPRP z nowym trenerem chce się związać dwuletnią umową. Część jego pensji - 8,5 tys. złotych brutto miesięcznie - ma płacić resort sportu. Biegler zarabiał 20 tys. złotych miesięcznie.