Piłka ręczna. Liczba członków IHF rośnie, ale reprezentacji nie przybywa. "Tak wygląda demokracja"

Z dziennikarskiego śledztwa duńskiej gazety "Politiken" wynika, że odkąd prezesem Światowej Federacji Piłki Ręcznej (IHF) jest Hassan Moustafa, liczba członków organizacji wzrosła o 40 procent. Większość ze zrzeszonych federacji ma problem, by sklecić reprezentację narodową.

Duńczycy zbadali, w ilu z 204 związków zrzeszonych w światowej federacji piłki ręcznej naprawdę gra się w piłkę ręczną. Okazuje się, że aktywnych reprezentacji, czyli takich, które da się sklasyfikować w światowym rankingu, jest 84. Po co więc aż tylu członków IHF? "Politiken" odpowiada, że chodzi o większe wpływy obecnego prezesa Hassana Moustafy.

Egipcjanin rządzi światową piłką ręczną od 2000 roku i od tamtej pory liczba zrzeszonych federacji zwiększyła się o 40 procent. Wśród nowych członków są m.in. Papua Nowa Gwinea czy Suazi. Oba kraję na razie wprowadzają dyscyplinę do szkół, profesjonalnych rozgrywek nie prowadzą. Za to mają prawo głosu we wszystkich sprawach.

- Piłka ręczna nie ma u nas długiej historii. Wszystko zaczęło się w sierpniu 2013 roku, kiedy IHF, poprzez afrykańską federację, zasugerowała nam, byśmy założyli krajowy związek piłki ręcznej. I tak zrobiliśmy - przyznaje prezes miejscowej federacji Sihle Siphesihle W. Mavuso.

Piłka ręczna do domena Europejczyków. 17 z 20 najlepszych reprezentacji świata pochodzi ze Starego Kontynentu. Dlaczego wobec tego Europa nie reaguje na działania prezesa IHF?

- Europy nie przejmują takie sprawy. IHF dla nich to maszynka do organizowania mistrzostw świata. Dopóki drużyny z Europy są w fazie play-off i zdobywają medale, nikomu nic więcej do szczęścia nie jest potrzebne - mówi Christer Ahl, były prezes komisji zasad i sędziowania IHF.

- Można wysnuć wniosek, że europejska piłka ręczna przyzwala na takie działania prezesa IHF mające znamiona korupcji - mówi Jens Sejer Andersen z organizacji "Play the Game", która zajmuje się etyką w sporcie.

- Czasami jest to frustrujące, że decyzje podejmowane są większością, która de facto nie jest w daną sprawę zaangażowana. Ale tak wygląda demokracja. Alternatywą może być to, że ograniczymy prawo do głosowania w pewnych kwestiach. Problemem byłoby tylko to, jak zdecydować, kto może w danej sprawie głosować, a kto nie - mówi Jean Brihault, prezes Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej.

- Na razie nie widzę lepszego systemu - dodaje.

Co Ty wiesz o piłce ręcznej?

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA