ME piłkarzy ręcznych 2016. Robert Lis: zgodziłbym się poprowadzić kadrę. Jest mnóstwo rzeczy do poprawienia

- Od tego jest trener, żeby brać się za bary z problemami. Gdyby związek złożył mi propozycję, na pewno bym się zgodził - mówi Robert Lis, szkoleniowiec KPR-u Legionowo, a przed laty kapitan reprezentacji Polski. Lis, podobnie jak Piotr Przybecki razem z którym grał w kadrze, jest wymieniany jako potencjalny następca Michaela Bieglera na stanowisku szkoleniowca kadry.

Łukasz Jachimiak: za głównego kandydata do objęcia reprezentacji Polski po odejściu Michaela Bieglera jest uważany Piotr Przybecki, ale pańskie nazwisko też się pojawia. Stanie pan do konkursu?

Robert Lis Do rezygnacji Michaela Bieglera zupełnie o tym nie myślałem. Ale gdyby Związek Piłki Ręcznej w Polsce złożył mi propozycję, to na pewno bym się zgodził. Praca z kadrą to marzenie każdego trenera.

Ale związek zapowiada konkurs. Zgłosi się pan?

- Uważam, że najpierw związek powinien przeprowadzić kilka rozmów, żeby mieć pewność, że do konkursu zgłoszą się wartościowi trenerzy. W przeciwnym razie mogą się zgłosić przypadkowi ludzie. Byłoby dobrze, żeby federacja miała trzech-czterech mocnych kandydatów i z nich wybrała. Jeżeli chcemy mieć porządnego trenera, to sami musimy się do niego wybrać.

Co może zdziałać nawet najlepszy trener w tak trudnej sytuacji? Za dwa miesiące kwalifikacje olimpijskie, igrzyska w sierpniu, nowi zawodnicy się nie pojawią, nowego zespołu nie da się stworzyć.

- Od tego jest trener, żeby brać się za bary z problemami. Jak się chce coś osiągać, to trzeba działać. Nie każdy może pójść pracować do Vive Kielce czy do francuskiej reprezentacji, gdzie wszystko jest gotowe.

Co konkretnie trzeba i można poprawić? Personalnie kadry nie sposób znacznie zmienić, mając w bliskiej perspektywie igrzyska.

- Na pewno w najbliższych miesiącach nie czas na odmładzanie drużyny. Jednak jest mnóstwo rzeczy do poprawienia. Nasza reprezentacja ma naprawdę olbrzymi potencjał. Wiele razy pokazywała też, że tworzy fantastyczny kolektyw, że dla orzełka gra z dumą i do wyprucia żył. Ale na pewnym poziomie to niestety nie wystarcza. Trzeba przygotować się taktycznie, mieć pomysł i w obronie, i w ataku.

Problem w ataku, szczególnie z wysoką obroną rywali, mieliśmy już za kadencji Bogdana Wenty. Uważa pan, że mamy zawodników, których można ustawić tak, żeby sobie z tym radzili?

- Obrona w mistrzostwach Europy też nam szwankowała, kiedyś była o wiele lepsza. Natomiast w ataku musimy mieć kilka zagrywek na każdy system obronny. Na pewno w tym momencie nie mamy żadnych wypracowanych schematów. Oglądamy tylko gierki przeniesione przez zawodników z klubu. Umawia się na coś dwóch zawodników i to gramy. Oczywiście akcje dwójkowe czy trójkowe są potrzebne, ale nie wolno na nich opierać całego systemu gry. Trzeba mieć plan na różne sytuacje, kiedy nie idzie, to trzeba wiedzieć, co zmienić. A my mamy jakiś jeden pomysł albo nawet nie i bijemy głową w mur. Przecież przez 50 minut meczu z Chorwacją nie zagraliśmy ani jednej piłki do skrzydła. Przy wysuniętej obronie 3-2-1, w której czterech zawodników zamyka nam środek obrony, muszą iść piłki do skrzydeł. Poszły, jak było dawno po meczu. Kiedy Daszek dostał podanie, to się okazało, że jest skuteczny. Ale rzucał dopiero od 55. minuty.

Doświadczenie z gry ma pan duże, ale jako trener dopiero pan zaczyna. Dla pana praca z reprezentacją nie byłaby skokiem na zbyt głęboką wodę?

- Podpatrywałem wielu uznanych trenerów. Jacka Zglinickiego, Bogdana Zajączkowskiego, Bogdana Kowalczyka. Później czerpałem dużo od dobrych trenerów francuskich, podpatrywałem m.in. wielkich Daniela Constantiniego i Claude'a Onestę, którzy stworzyli potęgę z reprezentacji Francji.

Może warto byłoby połączyć pańskie doświadczenie z Francji z tym, czego w Niemczech nauczył się Przybecki? Wojciech Nowiński uważa, że najlepsza opcja dla kadry w tej chwili to młody trener, czy młodzi trenerzy z Polski, bo w tak krótkim czasie decydująca będzie znajomość zawodników i możliwość szybkiego nawiązania z nimi odpowiedniego kontaktu.

- Z Piotrkiem znamy się bardzo dobrze, razem graliśmy w reprezentacji, na pewno byśmy się dogadali.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Ale łomot! A memy po porażce Polaków jednak bawią

źródło: Okazje.info

Więcej o: