Robert Lis Do rezygnacji Michaela Bieglera zupełnie o tym nie myślałem. Ale gdyby Związek Piłki Ręcznej w Polsce złożył mi propozycję, to na pewno bym się zgodził. Praca z kadrą to marzenie każdego trenera.
- Uważam, że najpierw związek powinien przeprowadzić kilka rozmów, żeby mieć pewność, że do konkursu zgłoszą się wartościowi trenerzy. W przeciwnym razie mogą się zgłosić przypadkowi ludzie. Byłoby dobrze, żeby federacja miała trzech-czterech mocnych kandydatów i z nich wybrała. Jeżeli chcemy mieć porządnego trenera, to sami musimy się do niego wybrać.
- Od tego jest trener, żeby brać się za bary z problemami. Jak się chce coś osiągać, to trzeba działać. Nie każdy może pójść pracować do Vive Kielce czy do francuskiej reprezentacji, gdzie wszystko jest gotowe.
- Na pewno w najbliższych miesiącach nie czas na odmładzanie drużyny. Jednak jest mnóstwo rzeczy do poprawienia. Nasza reprezentacja ma naprawdę olbrzymi potencjał. Wiele razy pokazywała też, że tworzy fantastyczny kolektyw, że dla orzełka gra z dumą i do wyprucia żył. Ale na pewnym poziomie to niestety nie wystarcza. Trzeba przygotować się taktycznie, mieć pomysł i w obronie, i w ataku.
- Obrona w mistrzostwach Europy też nam szwankowała, kiedyś była o wiele lepsza. Natomiast w ataku musimy mieć kilka zagrywek na każdy system obronny. Na pewno w tym momencie nie mamy żadnych wypracowanych schematów. Oglądamy tylko gierki przeniesione przez zawodników z klubu. Umawia się na coś dwóch zawodników i to gramy. Oczywiście akcje dwójkowe czy trójkowe są potrzebne, ale nie wolno na nich opierać całego systemu gry. Trzeba mieć plan na różne sytuacje, kiedy nie idzie, to trzeba wiedzieć, co zmienić. A my mamy jakiś jeden pomysł albo nawet nie i bijemy głową w mur. Przecież przez 50 minut meczu z Chorwacją nie zagraliśmy ani jednej piłki do skrzydła. Przy wysuniętej obronie 3-2-1, w której czterech zawodników zamyka nam środek obrony, muszą iść piłki do skrzydeł. Poszły, jak było dawno po meczu. Kiedy Daszek dostał podanie, to się okazało, że jest skuteczny. Ale rzucał dopiero od 55. minuty.
- Podpatrywałem wielu uznanych trenerów. Jacka Zglinickiego, Bogdana Zajączkowskiego, Bogdana Kowalczyka. Później czerpałem dużo od dobrych trenerów francuskich, podpatrywałem m.in. wielkich Daniela Constantiniego i Claude'a Onestę, którzy stworzyli potęgę z reprezentacji Francji.
- Z Piotrkiem znamy się bardzo dobrze, razem graliśmy w reprezentacji, na pewno byśmy się dogadali.
Ale łomot! A memy po porażce Polaków jednak bawią
źródło: Okazje.info