Zawodników oceniamy w szkolnej skali 1-6, gdzie "1" oznacza występ fatalny, a "6" - perfekcyjny.
Sławomir Szmal - 5
Zagrał cały mecz i spisał się o niebo lepiej niż przeciw Niemcom. Miał ponad 30 proc. skuteczności, a najwyższą, światową klasę pokazał w końcowej fazie spotkania. Kapitalnie obronił rzut ze skrzydła przy 21:20, za chwilę przerwał kontrę Argentyny dalekim wyjściem z bramki. Wtedy graliśmy w osłabieniu po karze Michała Jureckiego. To były dwie kluczowe interwencje. A jeszcze ważniejsza przyszła w 58. minucie - wtedy "Kasa" obronił karnego Simoneta przy 23:21 i naszym podwójnym osłabieniu!
Piotr Wyszomirski - bez oceny
Nie zagrał.
ROZGRYWAJĄCY:
Michał Jurecki - 4+
Już bez eksperymentów, od początku grał na swojej pozycji - lewym rozegraniu. Długo irytował nierówną formą, ale w końcówce był świetny. Skuteczność 5/8, gol na 24:21 w 59. minucie, kiedy graliśmy w podwójnym osłabieniu - za to można mu wybaczyć, że czasem rzucał przez ręce, robił kroki albo podawał do rywala.
Mariusz Jurkiewicz - 3
Tym razem zaczął tam, gdzie czuje się najlepiej - na środku. Znów zdarzało mu się rzucać z nieprzygotowanych pozycji, brakowało mu tempa w ataku. Zagrania świetne przeplatał głupimi, jeszcze nie jest w formie po kontuzji pleców.
Krzysztof Lijewski - 5
5/7 w ataku i trzy asysty. Do tego duży spryt, czujność w ważnych momentach, jak w 49. minucie, kiedy po jego przechwycie i kontrze wróciliśmy na prowadzenie. Ponownie najlepszy zawodnik biało-czerwonych. Oczywiście nie był bezbłędny, ale znów - jak po spotkaniu z Niemcami - trzeba życzyć sobie, by na jego poziomie grali wszyscy nasi szczypiorniści.
Karol Bielecki - 2 Wszedł za Jureckiego w 17. minucie po krokach Michała. Ale tylko po to, by dać odpocząć koledze. Niestety, znów bezbarwny, choć trzeba zaznaczyć, że Biegler nie daje mu pograć.
Wszedł pod koniec pierwszej połowy, przy 10:10. Wrócił przy 19:19. W obronie walczył, ale sposobu na obronę rywala nie umiał znaleźć.
Andrzej Rojewski - 2-
Wszedł za Lijewskiego w 17. minucie, na parkiecie spędził kilka dobrych minut, a trudno przypomnieć sobie choć jedną udaną akcją w jego wykonaniu. Najpierw zgubił piłkę, ale uratowali go sędziowie, odgwizdując wątpliwy faul Argentyńczyka. Za chwilę zamiast do Grabarczyka podał w ręce bramkarza. W takiej formie nie da odetchnąć Lijewskiemu.
Michał Szyba - bez oceny
Wszedł pod koniec meczu, ale zagrał zbyt krótko, by go ocenić.
SKRZYDŁOWI:
Michał Daszek - 3-
Zaczął bardzo dobrze, pięknie, technicznie trafił z prawego skrzydła na 5:3. Za moment wykończył kontrę na 7:4, w której znów błysnął techniką. Później było gorzej. W pierwszej połowie jeszcze rzucał - po razie nieskutecznie z drugiej linii i ze skrzydła, w drugiej już nie próbował, nie był aktywny.
Przemysław Krajewski - 5-
Nie zagrał z Niemcami, a z Argentyną wyszedł na lewym skrzydle zamiast Adama Wiśniewskiego i zanotował bardzo dobry występ. Zaczął źle, bo zmarnował kontrę, ale szybko się poprawił, trafiając na 2:0. Później błysnął dwiema asystami, szukał piłki, wychodząc nawet na lewe rozegranie. Był bardzo waleczny, jak w pierwszej akcji drugiej połowy, kiedy ostro przepychał się z Vieyrą. Mecz skończył z czterema gola na pięć rzutów.
Robert Orzechowski - 2-
Wszedł na boisko pod koniec meczu, zachował się fatalnie w 58. minucie. Po jego faulu musieliśmy grać dwie ostatnie minuty w podwójnym osłabieniu.
Adam Wiśniewski - bez oceny
Nie zagrał.
OBROTOWI:
Bartosz Jurecki - 5
Zagrał jak profesor. Z koła na gole zamienił trzy z czterech rzutów, wykorzystał oba rzuty karne, rywale łapali na nim dwuminutowe kary. Dwie zarobił lider Argentyny Diego Simonet i w efekcie w końcówce nie zagrał, bo zarobił kolejną (po faulu na Michale Jureckim), wobec czego zobaczył czerwoną kartkę z gradacji kar.
Piotr Grabarczyk - 2
Od początku grał w obronie - walczył jak zwykle, ale często dawał się nabierać Argentyńczykom na zawody, przegrywał z nimi pojedynki, był za wolny, źle się ustawiał.
Kamil Syprzak - 2
Dał odpocząć Jureckiemu, wchodząc w 38. minucie przy stanie 13:14. W pierwszej akcji trafił w poprzeczkę, choć był sam przed Schulzem. Drugą pewnie wykończył, wyprowadzając nas na 19:17. I tyle dobrego o kołowym Wisły Płock. Później złapał niepotrzebną "dwójkę" za faul na i tak zdobywającym już gola Sebastianie Simonecie, a w 58. minucie znów bezsensownie pociągnął rywala za koszulkę, ponownie osłabiając zespół i skazując wszystkich na nerwy w końcówce.