Karolina Kudłacz: Wiemy, że to zwycięstwo jeszcze nic nam nie daje, dlatego jesteśmy w dobrych nastrojach, ale na pewno nie w euforii. Powiem tak: faworytkami tego dwumeczu na pewno nie byłyśmy, teraz pewnie też nie jesteśmy, ale w zespole nikt nie uważa, że wygrałyśmy niespodziewanie. My w siebie wierzymy, wiemy, jaki jest w nas potencjał. Teraz wiemy, jak blisko jest ten długo wyczekiwany awans i na pewno będziemy potrafiły zapomnieć o tej zaliczce z niedzieli. Na parkiet w Elblągu wyjdziemy, żeby wygrać mecz. Niczego nie zamierzamy liczyć, nie będziemy kalkulować, bo chcemy spokojnie wywalczyć sobie to, na co długo pracowałyśmy.
- I to nam pomogło. Nasz zespół długo razem trenował, wykonał ciężką pracę, zgrał się. Mamy też bardzo fajną atmosferę, ona nas niesie.
- Szwedzi historycznie są bardziej utytułowani niż Szwedki, ale byłoby świetnie, gdybyśmy poszli drogą naszej męskiej drużyny. Od zawsze powtarzam, że przyjeżdżam na kadrę, bo wierzę w ten zespół. Teraz ta moja wiara jest naprawdę duża. Myślę, że z tym trenerem znacznie ulepszyłyśmy swoją grę i jeszcze sporo możemy zrobić. Nie bawimy się, tylko pracujemy, na kadrę nie przyjeżdżamy, żeby pobyć w kraju i spotkać się z koleżankami, ale żeby coś osiągnąć. Wszystkie bardzo tego chcemy, widzimy, że mamy fajny zespół i że cały czas robimy małe kroki do przodu. My już potrafimy wygrywać z najlepszymi zespołami świata. Długo czegoś nam brakowało, teraz wreszcie chcemy postawić kropkę nad "i".
- On prezentuje inne spojrzenie na piłkę ręczną od tego, jakie mają polscy trenerzy. Oczywiście, od lat nie gram w kraju, nie chcę krytycznie oceniać naszych szkoleniowców, to nie jest tak, że ich nie doceniam. Ale Rasmussen przekonał nas do zespołowego podejścia do sprawy. Przekazał nam tego skandynawskiego ducha piłki ręcznej. U nas nie ma pojedynczych gwiazd, jest drużyna. I jako drużyna jesteśmy mocne. Wszystkie razem stanowimy zespół z jednym celem. Żeby ten cel osiągnąć, zawsze jesteśmy gotowe się wspierać, znaleźć taką dziewczynę, która pociągnie resztę w trudnym momencie. Z nim uwierzyłyśmy, że nie jest ważne, skąd pochodzimy, ale to, że naprawdę dużo razem możemy.
- Prawda jest taka, że mamy wszystko, co powinien mieć klasowy zespół. Teraz tylko pozostaje nam nauczyć się to wykorzystywać. Od obrony wszystko się zaczyna. W Szwecji zagrałyśmy w niej bardzo dobrze, i to dało efekt. Ale mamy świadomość, że jeszcze znacznie możemy się w niej poprawić. Do obrony trzeba dołożyć gole z drugiej linii, a mamy ją naprawdę zróżnicowaną, mamy też coraz lepsze skrzydła, zawodniczki, które potrafią grać szybko i które świetnie radzą sobie w grze jeden na jeden. To wszystko trzeba jeszcze poukładać, co już robimy. A jak w głowach odkryjemy jeszcze więcej potencjału, to czeka nas naprawdę fajna przyszłość.
- O medalach na razie absolutnie nie myślimy. Musimy skupić się na rewanżu ze Szwedkami, żeby szansa nam nie uciekła.
- Jesteśmy zespołem na dorobku, który musi ustabilizować swoją formę. Kiedy to się uda, pomyślimy o sukcesach, bo jak wszyscy sportowcy marzymy, by być mistrzyniami świata i zdobywać medale igrzysk. Ale tymi marzeniami nie możemy się teraz dekoncentrować. Na razie chcemy zapewnić sobie wyjazd na mundial i na nim ugrać ile tylko się da. Daję słowo, że postaramy się nie zawieść kibiców i siebie samych.