Piłka ręczna. Prowincjonalna liga na europejskim poziomie. Pod dyktando Vive i Wisły

Gra w Polsce liga, która rozgościła się w mniejszych miastach, nie lideruje w rankingach oglądalności, ale doczekała się dwóch zespołów na europejskim poziomie.

W PGNiG Superlidze piłkarzy ręcznych rządzą Vive Targi i Orlen Wisła. W tym roku oba kluby awansowały do najlepszej szesnastki Ligi Mistrzów. Od dekady - z wyjątkiem 2007 roku i Zagłębia Lubin - drużyny z Kielc i Płocka zdobywają mistrzostwo Polski. Ich pojedynki wywołują emocje, i to nie tylko wśród kibiców z tych dwóch miast.

W tym roku kielczanie Bogdana Wenty mogli zakończyć rundę zasadniczą z kompletem 22 zwycięstw. Do ostatniej kolejki wygrywali, gromiąc rywali średnio 13 golami na mecz, ale ulegli przeciętnemu Powenowi Zabrze. Nie zmieniło to sytuacji w tabeli. Vive rozpoczęła play-off z najlepszej pozycji. Wisła jest druga, jak co roku.

- Pojedynek z Płockiem to mecz o prestiż - mówił przed jednym ze spotkań Bertus Servaas, biznesmen i prezes Vive. Holender zakochany w piłce ręcznej wyłożył ogromne pieniądze, zachęcił do pomocy innych i zbudował potęgę na skalę europejską.

- Gdy lata temu Bert przejmował klub, z obawą patrzyliśmy na to, co się stanie. Kiedy powiedział mi: "Marek, zrobimy klub, który wygra Ligę Mistrzów", dziwnie na niego spojrzałem. Teraz jesteśmy nim zachwyceni, każdy oddaje serce, by pomóc klubowi. Zaangażowanie Berta jest niesamowite - mówi Marek Adamczak, jeden ze sponsorów klubu.

Podobnie jest w Płocku, gdzie Wisłę wsparł Orlen i powstała mocna drużyna. Trybuny Orlen Areny potrafią zapełnić się do ostatniego z 5,5 tys. miejsc (Płock ma 124 tys. mieszkańców), a o rozbudowie czterotysięcznej kieleckiej Hali Legionów w Kielcach (203 tys. mieszkańców) mówi się od dawna.

Do tego dochodzi sympatia Polaków dla kadrowiczów Bogdana Wenty i mamy efekty. Mecz decydujący o awansie do szesnastki Ligi Mistrzów z Czechowskimi Niedźwiedziami z Rosji obejrzało w Polsacie Sport 260 tys. widzów. Dzień później hit T-Mobile ekstraklasy Śląsk Wrocław - Legia widziało w tej stacji tylko 80 tys. więcej. Kolejny dowód na wzrost popularności - 10 tys. biletów na towarzyski mecz Polska - Niemcy 1 kwietnia w gdańskiej Ergo Arenie rozeszło się w kilka dni. - Przy tak licznej publiczności jeszcze w kraju nie graliśmy - podkreśla Jan Korczak-Mleczko, rzecznik Związku Piłki Ręcznej w Polsce.

Problemem rozgrywek ligowych jest to, że inne zespoły odstają od liderów, choć kluby z Puław, Lubina, Mielca czy Kwidzyna mają bogatych sponsorów jak Tauron, BE&K czy Azoty.

- Potrzeba czasu. Azoty, istnieją od 2003 roku i przez te lata zrobiliśmy dużo. Ściągamy coraz lepszych zawodników i trenerów - mówi Jerzy Witaszek, prezes Azoty Puławy.

Innym problemem obok słabości klubów jest to, że piłka ręczna omija największe miasta. - Nie mam wytłumaczenia. Na pewno w większych miastach pieniądze zabiera piłka nożna. Ale wiele zależy też od ludzi - mówi Servaas. Przytakuje mu sekretarz generalny Związku Piłki Ręcznej w Polsce Marek Góralczyk. - Futbol pochłania sporo. Myślę jednak, że w metropoliach dochodzą inne atrakcje. W mniejszych łatwiej o sponsorów. Może nie tak hojnych, ale wielu. W futbolu takimi pieniędzmi wiele by nie zdziałali, a w ręcznej pozwalają one na sukcesy - twierdzi.

- To światowa tendencja. W mniejszych ośrodkach można stworzyć dobry zespół piłki ręcznej - dodaje Witaszek.

Dla Płocka i Kielc ligowe rozgrywki w ostatnim czasie zeszły na dalszy plan kosztem startów w Lidze Mistrzów. To wielkie osiągnięcie, że dwa polskie kluby zaszły tak wysoko. Dopiero w ćwierćfinale niemiecki gigant THW Kiel okazał się za silny dla Orlenu. Vive Targi Kielce w sobotę w słoweńskim Koprze przegrała awans dwiema bramkami 23:26 (Vive pojechała z jedną bramką zapasu).

Tymczasem w rozgrywkach o mistrzostwo Polski rozpoczął się play-off. Decydujące mecze zaplanowano na połowę maja. Ale wcześniej w Kielcach (14-15 kwietnia) - Final Four Pucharu Polski. Oczywiście z udziałem Vive i Orlenu. - Oprócz Ligi Mistrzów to idealna okazja, by zderzyć się z piłką ręczną na najwyższym poziomie - mówi bramkarz kielczan i filar reprezentacji Sławomir Szmal.

Dla Gazety Marian Kmita, szef sportu w Polsacie

"Ligowa polska piłka ręczna nie jest jeszcze takim produktem, jakim chcielibyśmy. Kielce i Płock dzielą od pozostałych klubów lata świetlne. Dlatego jako stacja pokazującą te rozgrywki jesteśmy w rozkroku. Liczymy jednak na to, że sytuacja się zmieni, bo popularność piłki ręcznej rośnie, rezerwy w klubach są olbrzymie. Jedna, dwie silne drużyny powinny być w metropoliach, choć zdaję sobie sprawę, że tam jest konkurencja. To jednak napędza dyscyplinę, dlatego ubolewam, że o sile ligi nie stanowią już Śląsk Wrocław czy Anilana Łódź. Na szczęście są europejskie puchary. Oprócz reprezentacji Polski właśnie występy Vive i Orlenu w takich rozgrywkach są najważniejszym bodźcem budowania koniunktury.

Wraca dyskusja na temat systemu rozgrywek ligowych. Trener Wenta chciałby zlikwidować play-off. Nam jednak na razie potrzeba jak najwięcej spotkań Kielc z Płockiem."

Sport.pl w mocno nieoficjalnej wersji... Polub nas na Facebooku ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA