ME piłkarzy ręcznych 2016. Polska - Chorwacja 23:37. Wnioski: nie ma liderów, nie ma drużyny, nie ma trenera

Nie ma liderów, nie ma drużyny, nie ma trenera - wnioski z meczu polskich piłkarzy z Chorwacją są porażające. Drogę do strefy medalowej mieliśmy tak łatwą, jak nigdy wcześniej. A zostaliśmy rozbici we własnej hali, przed 15 tysiącami widzów 23:37.
Michał Daszek Michał Daszek KUBA OCIEPA

1. Komfort nie dla nich

Dawno nie zaczynaliśmy meczu o tak dużą stawkę z tak dużym komfortem. Po zwycięstwie Norwegii nad Francją nasi piłkarze ręczni wiedzieli, że znajdą się w strefie medalowej nawet jeśli przegrają z Chorwacją nie wyżej niż różnicą trzech bramek. A jeśli zdobędą ich co najmniej 27, to nawet różnicą czterech trafień (przy porażce 27:31 w trójce z Francją i Chorwacją, które też miałyby po sześć punktów nasz bilans bramkowy byłby najlepszy ? 58:56. Francuzi mieliby 57:55, a Chorwaci 55:59). Czyli sytuacja stała się jeszcze lepsza niż można było się spodziewać. Gdyby swój mecz wygrała Francja, my też potrzebowalibyśmy zwycięstwa. Wydawało się, że lepiej być nie może, tymczasem już po kilku minutach gry sytuacja wyglądała tak, jakby Chorwaci bardziej wierzyli, że mogą pokonać nas różnicą 11 bramek (takiej wygranej potrzebowali do awansu) niż my, że nie wypuścimy z rąk tak wielkiej szansy. Pierwszą bramkę ? na 1:3 - rzuciliśmy dopiero w dziewiątej minucie, na 2:5 w 15. Do przerwy przegrywaliśmy 10:15, było nerwowo. Ale jeszcze wtedy wydawało nam się, że ostatecznie będzie nerwowo jak zwykle i że skończy się szczęśliwie, jak zazwyczaj.

Zdjęcie Adidas Piłka ręczna Stabil Train Replique M62075 Zdjęcie Allright Piłka ręczna Optima Women 2 Zdjęcie Select Piłka ręczna Mundo Mini
Adidas Piłka ręczna Stabil ... Allright Piłka ręczna Optim... Select Piłka ręczna Mundo M...
Sprawdź ceny Sprawdź ceny Sprawdź ceny
źródło: Okazje.info
Piotr Chrapkowski podczas meczu Polska - Chorwacja Piotr Chrapkowski podczas meczu Polska - Chorwacja KUBA OCIEPA

2. Uczmy się bronić

Gra obronna to konik Michaela Bieglera. W takim razie trener powinien poprosić wideoanalityka kadry Łukasza Kalwę nawet nie o fragmenty nagrań broniących Chorwatów, ale o zapis co najmniej pierwszych 15 minut meczu. Niby system 6-0, jak nasz, czasem 5-1, który my też znamy i potrafimy stosować, ale jakie wykonanie! Nasi skrzydłowi zbiegali do środka, bo na bokach byli zupełnie odcięci od podań (pytanie czy mimo wszystko warto było do tego środka schodzić, pożytku tam nie było z nich żadnego), klasowi rozgrywający jakimi są Michał Jurecki i Karol Bielecki, strasznie często wyglądali przy twardych rywalach jak dzieci. I jeśli chodzi o brak konceptu, i nawet ? co już bardzo dziwne ? pod względem fizycznym. Terminatora Jureckiego ludzie Żeljki Babicia przestawiali tak bardzo, że do 49. minuty nie rzucił im ani jednej bramki! O taki poziom nasza obrona w tym turnieju nawet się nie otarła. Również w meczu nad meczami, jaki rozegrała z Francją. Skuteczność naszego ataku na poziomie 48 procent dobrze oddaje zasługi chorwackiej obrony. Tak mizernie nacieraliśmy w pierwszej połowie. A druga połowa zaczęła się tak koszmarnie, że pierwsza była przy niej bajką. Po pięciu minutach było 10:20 i chorwackie nadzieje na półfinał stały się ogromne. Po kolejnej minucie Chorwaci osiągnęli już swój cel, prowadząc różnicą 11 bramek, a później jeszcze powiększyli przewagę nawet do 30:13 i spokojnie pilnowali tego, co sobie po prostu z łatwością wzięli.

Sławomir Szmal podczas meczu Polska - Chorwacja Sławomir Szmal podczas meczu Polska - Chorwacja KUBA OCIEPA

3. Nie ma liderów, nie ma drużyny

W 26. minucie i 28. sekundzie Przemysław Krajewski rzucił z karnego na 9:12. Dwie minuty i 14 sekund później było 9:15, bo Chorwaci zdobyli szybkie, łatwe bramki po dwóch stratach z rzędu Karola Bieleckiego i faulu w ataku Jureckiego. Bielecki miał przed przerwą aż cztery straty, Jurecki do 49. minuty nie zdobył bramki, choć rzucał aż siedem razy. W kluczowym meczu mistrzostw okazało się, że nie mamy ani jednego zawodnika, na którego możemy liczyć. A przede wszystkim, że gracze, z których każdy potrafi zagrać bardzo dobry mecz, nie tworzą naprawdę dobrej drużyny. I jednak spuszczają głowy, poddają się (nie robi na mnie wrażenia ?pogoń? z 13:30 na 18:30, wtedy było już po sprawie przez nasz wcześniejszy, niewytłumaczalny przestój). Wystarczyło pięć minuty drugiej połowy, które przegraliśmy 0:5, by Chorwaci błyskawicznie odjechali, gromiąc Polaków w ich hali, przed 15 tysiącami wrogich sobie kibiców.

4. Wielka porażka Bieglera

Przez kontuzję łydki nie zagrał Bartosz Jurecki, nadgarstek nie pozwolił na występ Krzysztofowi Lijewskiemu, już na starcie turnieju mieliśmy duży problem wobec kontuzji podstawowych środkowych rozgrywających (wystąpić nie mogli Mariusz Jurkiewicz, Grzegorz Tkaczyk i Bartłomiej Jaszka). Ale przecież Chorwatom też brakowało kilku ważnych postaci. Oni wygrali mecz, w którym nie powinni mieć absolutnie nic do powiedzenia. U nas razem z zespołem przegrał Michael Biegler. Trenera krytykowałem po MŚ w Katarze, zarzucając mu, że zawodnikom przygotowuje zbyt mało opcji rozgrywania w ataku. W trakcie naszych mistrzostw Europy wydawało się, że pod tym względem zrobiliśmy postęp. Niestety, Chorwaci obnażyli naszą słabość. I bezradność Niemca. Kiedy rywale powiększali przewagę, Biegler prosił o czas. Ale po każdym powrocie drużyny na parkiet sytuacja wyglądała jeszcze gorzej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.