Piłka ręczna. Andrzej Kraśnicki: Zwolnić Wentę? Trzeba by mieć następcę

- Takie pomysły już były i może wrócą - mówi Sport.pl prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce Andrzej Kraśnicki o zastąpieniu Bogdana Wenty zagranicznym trenerem.

Łukasz Jachimiak: W piątek półfinały mistrzostw Europy. Polska zajęła w nich 9. miejsce. Czego zabrakło, by grała teraz mecze o wszystko?

Andrzej Kraśnicki: Na pewno przyczyn jest kilka. Zespół był głęboko osłabiony kadrowo przed turniejem [do Serbii nie pojechali m.in. Sławomir Szmal i Marcin Lijewski], a w jego trakcie urazów nabawili się kolejni zawodnicy [już w meczu otwarcia, z gospodarzami, kontuzji kolana doznał Krzysztof Lijewski]. Jeśli o końcowym wyniku decyduje brak jednej czy dwóch bramek w którymś z meczów, to sytuację można oceniać bardzo różnie. Nie chciałbym się wypowiadać na gorąco. Ocena wymaga czasu, perspektywy. Powiem tylko, że środę, podczas meczu z Niemcami, denerwowałem się, dlaczego na boisku nie ma Mariusza Jurkiewicza, a dopiero po spotkaniu dowiedziałem się, że w trakcie rozgrzewki nabawił się kontuzji i nie mógł zagrać. Wiele jest elementów, które wymagają dystansu i spokojnego osądu.

Dowiedział się pan może, dlaczego w meczu z Macedonią lider tej drużyny, Kirył Łazarow, dostał indywidualne krycie dopiero w drugiej połowie, gdy już zdążył mocno nam zaszkodzić?

- To pytanie do trenera Wenty, ja nie wiem.

Dużo takich pytań pan i członkowie zarządu zadacie trenerowi za kilka dni?

- Do rozmowy dojdzie. Umówiliśmy się z trenerem, że się spotkamy, jak ochłoniemy. Wtedy ocenimy wszystko i zastanowimy się, co przed nami.

Z tego, co pan mówi, wnioskuję, że rewolucji nie będzie. Wenta zostanie na stanowisku?

- Żeby go zmienić, trzeba mieć następcę. Dziś jeszcze nie wiemy, czy będziemy w walce o igrzyska. Zaczekajmy.

Jeśli igrzysk nie będzie, Związek Piłki Ręcznej w Polsce zacznie szukać nowego szkoleniowca?

- Do takiej decyzji muszę dojrzeć, na razie trudno mi zabierać głos w takim temacie i takiego tematu nie chcę wywoływać. Trener musi być pewny stabilizacji, musi mieć jakieś gwarancje. W momencie, kiedy sam dojdzie do wniosku albo inni uznają, że nie spełnił nadziei i są lepsi, wtedy podjęte zostaną odpowiednie decyzje.

Lepszych od Wenty trzeba by chyba szukać za granicą. Może warto pójść drogą siatkówki i zatrudnić kogoś takiego jak Andrea Anastasi czy wcześniej Daniel Castellani i Raul Lozano?

- Takie pomysły już były i być może wrócą. Oczywiście jeśli mielibyśmy kogoś sprowadzić, to nie byle kogo. To musiałby być wysokiej klasy trener, prawdziwy fachowiec.

Kiedy związek zastanawiał się nad zatrudnieniem zagranicznego trenera? Po ubiegłorocznym mundialu?

- Tak, po tym, jak zajęliśmy ósme miejsce, były takie rozmowy. Ale jak widać, nie zaowocowały podpisaniem kontraktu i trener Wenta został na stanowisku.

Został, bo negocjacje z innymi szkoleniowcami nie potoczyły się po waszej myśli?

- Negocjacji nie było. Kilku trenerów złożyło swoje wstępne oferty, podkreślając, że mają ochotę przejąć reprezentację Polski. To była ich inicjatywa, nie nasza. Ostatecznie uznaliśmy, że to pierwsza porażka trenera Wenty, a wcześniej miał bardzo wiele sukcesów. Dlatego postanowiliśmy dać mu szansę. Teraz też ocenimy wszystko na chłodno. Pamiętając, że nie wszystko zależy od trenera. Przecież nawet dobór zawodników jest często poza nim, tak jak teraz, kiedy selekcja była mocno ograniczona.

Rozumiem, że jeśli Serbia nie wygra mistrzostw Europy, Wenta dostanie kolejną szansę - walki o Londyn w kwietniowym turnieju kwalifikacyjnym?

- Nie wszystkie decyzje ode mnie zależą. To będzie decyzja zarządu. Ale jak się zakwalifikujemy, to moje osobiste stanowisko będzie takie, że gramy z trenerem Wentą.

Jak bardzo jest pan rozczarowany 9. miejscem?

Spotkałem się z trenerem, długo rozmawialiśmy. Podobnie jak wszyscy, czuję duży niedosyt. Lepiej oceniam grę i zaangażowanie niż osiągnięty wynik. Wygraliśmy trzy mecze, przegraliśmy dwa, jeden zremisowaliśmy. Ulegliśmy tylko gospodarzom turnieju i drużynie, która czuła się jak u siebie. Szkoda, że tak dziwny był system rozgrywania zawodów. Czy cele marketingowe rzeczywiście mają być ważniejsze od sportowych? Przecież w środę w naszej grupie wyniki można było łatwo przewidzieć. Oczywiście z wyjątkiem naszego meczu z Niemcami. To zła sytuacja, kiedy grający na końcu ma przed sobą tabelę i może kalkulować. W innych dyscyplinach decydujące mecze odbywają się o tej samej godzinie. Trzeba coś zrobić, żeby i u nas tak było.

Mamy szansę realnie wpłynąć na Europejską Federację Piłki Ręcznej?

- Tak, jako jedna z federacji będąca jej częścią. Nasze przemyślenia na pewno przekażemy działaczom EHF na czerwcowym kongresie w Monako. Warto się zastanowić, czy gospodarz imprezy powinien mieć aż tak daleko idące przywileje. Teraz jest naprawdę specyficznie honorowany. Przecież to gospodarz decyduje, kto kiedy gra, dowolnie ustawia sobie mecze. Ta formuła nie jest dobra.

Dobrze by było, żeby wasz głos wzmocniły inne federacje. Może będąc w Serbii znalazł już pan sojuszników?

- Do tej pory przebywałem z polską ekipą i miałem okazję porozmawiać tylko z przedstawicielami niemieckiej federacji. Teraz zostaję w Belgradzie, będę się spotykał z różnymi ludźmi. Ale Niemcy, tak jak my, są rozgoryczeni i chcą zmian. Zresztą, oni czują się jeszcze gorzej, bo przecież przegrali z nami.

Wygrywając z Niemcami zamknęliśmy im szansę występu na igrzyskach w Londynie. Wierzy pan, że nam tej szansy nie odbierze Serbia?

- To jest właśnie niedobre, że nie my sami zadecydujemy o naszej sytuacji. Mam nadzieję, że znajdziemy się w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk.

Najlepiej byłoby, gdyby Chorwacja wygrała z Serbią w półfinale. Wtedy tytuł na pewno zdobyłby ktoś z trójki: Chorwacja, Hiszpania, Dania, zwalniając w ten sposób ósmej na ubiegłorocznym mundialu Polsce miejsce w turnieju kwalifikacyjnym.

- W bałkańskiej wojnie wszystko jest możliwe. Na ten mecz zmobilizowano kilka tysięcy policjantów. Nic dziwnego, skoro we wtorek chorwaccy kibice zostali zaatakowani po wygranej ich drużyny nad Francją, teraz będą tym bardziej narażeni. Naprawdę widać, że te dwa państwa były i są w konflikcie. To na pewno będzie mecz o wszystko. Nie tylko o wynik sportowy.

Piłka ręczna. ME to porażka Wenty? Niesmak pozostaje

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.