Kacper Merk: Lepszego sposobu na rehabilitację nie można było sobie chyba wymarzyć ?
Mariusz Jurkiewicz: Na mecz ze Słowacją wyszliśmy z nożem na gardle, ale to jak widać - nam pomaga. Musieliśmy zmazać plamę, którą daliśmy w niedzielę. Tamten występ był fatalny, poniżej jakiegokolwiek poziomu i nie mogliśmy nawet spojrzeć w lustro. Dzisiaj wyszliśmy na parkiet skoncentrowani od pierwszej sekundy i to było widać w naszej
grze; doskonale funkcjonowały i obrona, i przede wszystkim atak.
KM: Kluczem do zwycięstwa było bieganie do kontr, czego po klęsce z Serbią wręcz żądał trener Bogdan Wenta ?
MJ: Przede wszystkim kontry, które były możliwe dzięki bardzo mocnej obronie. Ale żeby było jasne - my nie wymyśliliśmy nagle prochu, po prostu żeby wygrać, tak trzeba grać zawsze. Dlatego cieszę się, że po bolesnej porażce z Serbią wyciągnęliśmy wnioski.
KM: Ale jakie to wnioski ? Bo w ciągu dwóch dni zamieniliście się z drużyny która rzuca zaledwie 18 bramek, w drużynę która miażdży rywala siedemnastoma golami.
MJ: Tu znów trzeba wrócić do meczu z Serbią, który niesamowicie nas zabolał. Chcieliśmy się rozsadzić w szatni, bo tak fatalnej gry nie zaprezentowaliśmy chyba nigdy. Udało się to przenieść na boisko i dziś wychodziło nam absolutnie wszystko. Ale teraz szybko musimy zejść na ziemię, bo zwycięstwo ze Słowacją to dopiero początek. Prawdziwa robota czeka nas w czwartek przeciwko Danii.
Pewna wygrana ze Słowacją dała nam awans
Mimo, że ostatecznie okazało się, że arcyważny mecz zrobił się trudniejszy dla biało-czerwonych jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Tylko z ławki mecz oglądał potencjalny lider narodowej drużyny w Serbii - Krzysztof Lijewski. Prawy rozgrywający Rhein-Neckar Löwen w przegranym spotkaniu z Serbami doznał urazu lewego kolana. Była szansa, że zagra, ale ostatecznie sztab medyczny wraz z trenerami zadecydował, że będzie oszczędzany na równie ważny czwartkowy pojedynek z wicemistrzami świata - Duńczykami