ME piłka ręczna. Kadry Wenty walka o przetrwanie

Już w drugim meczu serbskich mistrzostw Europy reprezentacja Polski walczy ze Słowacją o życie, by przedwcześnie nie pakować walizek i wracać do kraju. We wtorek o godz. 18.15, transmisja w TVP 2. Relacja ZCzuba i na żywo w Sport.pl

Pokażmy światu jak się kibicuje - Facebook Polska biało-czerwoni ?

Sytuacja Orłów Wenty robi się trudna, ale jest też jasna. Jeśli biało-czerwoni myślą o awansie do drugiej fazy turnieju, to nie mogą przegrać z południowymi sąsiadami. To praktycznie we wszystkich możliwych scenariuszach oznacza powrót do domu już po pierwszej fazie ME. W najczarniejszym wariancie (porażka ze Słowakami i wygrana Duńczyków z gospodarzami) czwartkowe starcie z ekipą wicemistrzów świata, podopiecznymi Urlika Wilbeka nie będzie miało dla biało-czerwonych żadnej stawki.

Polacy nie chcą jeszcze studiować układu tabeli. - Lepiej liczmy tylko na siebie, czyli ze Słowacją po prostu nie możemy przegrać - mówi Mateusz Zaremba, rozgrywający reprezentacji Polski. A kapitan kadry Grzegorz Tkaczyk dodaje otwarcie: - Wpadką z Serbią sami sobie wszystko skomplikowaliśmy i teraz musimy wyjść z opresji. Mamy mecz o życie. Musimy się podnieść! Jeżeli tak się nie stanie, to nasza przygoda na Euro może się bardzo szybko zakończyć. Wierzę jednak, że gorzej już być nie może, że mecz otwarcia był najsłabszym w naszym wykonaniu w turnieju. Potrzeba motywacji, podniesienia się z kolan i wygranej jest bowiem wielka.

Ze Słowacją o pozostanie w turnieju, szanse na igrzyska i... przyszłość tej kadry

 

By myśleć o zwycięstwie ze Słowacją biało-czerwoni muszą zdecydowanie poprawić przede wszystkim grę w ataku, który w spotkaniu z Serbami wypadł katastrofalnie. - Porażka to tylko nasza wina, bo nie zrealizowaliśmy założeń taktycznych. Zawiodły głowy. Trudno było wskazać zawodnika, który miał ją na odpowiednim miejscu... No może poza bramkarzem Marcinem Wicharym, dzięki któremu nie przegraliśmy wyżej. Nie pamiętam tak słabego meczu naszej reprezentacji od wielu lat. To niewiarygodne, że tracimy tylko 22 bramki a przegrywamy - nie kryje Tkaczyk.

Jak Polacy zamierzają się na dzisiejszy mecz zmienić? - Musimy grać szybciej, a to też uwaga do środkowych rozgrywających, czyli mnie i Bartka Jaszki. Każdy jest zmotywowany i trzeba to wreszcie przenieść na boisko. Musimy zagrać tak jak potrafimy. I oczywiście nie popełniać tylu prostych błędów [aż 15 strat na otwarcie - przyp. red.] - wylicza reżyser gry reprezentacji.

Polacy uważają przegraną 18:22 z gospodarzami za wypadek przy pracy. Nie tracą wiary w siebie. - Jeszcze nie wszystko stracone, obiecuję, że damy z siebie wszystko. Przed nami kolejna szansa. Jestem pewien, że jeśli wygramy ze Słowacją to potem będzie już łatwiej. Musimy tylko być skoncentrowani od początku, grać agresywniej, ale też konsekwentnie i spokojnie - zapowiada najmłodszy w ekipie Bogdana Wenty kołowy Orlen Wisły Płock Kamil Syprzak.

Ten spokój zapewniał też - ale przed mistrzostwami - rywal. Nikt przed rozpoczęciem turnieju nie dawał Słowakom najmniejszych szans na wyjście z grupy. W ostatnich latach na wielkich imprezach ten zespół osiągnął dotąd praktycznie nic. Przed dwoma laty nie awansował na finały ME mistrzostw Europy, a w 2006 roku w Szwajcarii i w 2008 w Norwegii zajmował... ostatnie miejsca. Największym międzynarodowym osiągnięciem tej reprezentacji jest dziesiąte miejsce na mistrzostwach świata w Chorwacji przed trzema laty (wtedy Polacy świętowali brąz). Ale już ubiegłoroczny mundial w Szwecji ukończyła na dopiero 17. pozycji (na 24 ekipy).

Nic zatem dziwnego, że to zespół Bogdana Wenty jest faworytem bukmacherów (kurs na ich zwycięstwo jest w granicach 1.40-1,50 złotych, wygrana Słowaków wyceniona została na 3-3,60 zł). "Doświadczeni" bolesną porażką z gospodarzami biało-czerwoni nie zważają ani na to, ani na ostatnie wyniki Słowaków. Grzegorz Tkaczyk przestrzega nawet przed lekceważeniem przeciwnika, który na otwarcie Euro był chwalony za walkę z Duńczykami, mimo przegranej 25:30. - Przez większość część pierwszego meczu grali z Danią jak równy z równym. Dopiero w ostatnich dziesięciu minutach popełnili dwa czy trzy błędy i dlatego przegrali pięcioma trafieniami. To wynik jest za wysoki i nie odzwierciedla tego, co działo się na parkiecie - uważa gracz Vive Targi Kielce.

Nasi południowi sąsiedzi z wicemistrzami świata mieli bardzo dobrą skuteczność, bo aż 60-procentową. Kilka razy błysnął ich lewoskrzydłowy Martin Stranovsky. Lewoskrzydłowy Realu Ademar Leon to jednak jeden z najlepszych zawodników na tej pozycji na świecie. Od przyszłego sezonu będzie grał w ekipie zwycięzców Ligi Mistrzów - Barcelonie. W tym sezonie w Champions League też radzi sobie bardzo dobrze - w klasyfikacji najlepszych strzelców zajmuje ósmą pozycję z 43 golami (co ciekawe pierwszy w tym zestawieniu jest także Słowak - Frantisek Sulc, ale jego na ME nie ma, bo trener Zoltan Heister po nieudanych występach na ważnych imprezach postanowił odmładzać skład). To właśnie Stranovsky sprawił nam najwięcej kłopotów w bezpośrednim spotkaniu na ubiegłorocznych MŚ w Szwecji, wygranym przez Polaków po emocjonującej końcówce tylko 33:31 (15:17). Wtedy rzucił aż dziewięć bramek.

Kluczowi gracze słowackiej ekipy to także bramkarz jednej z najlepszych drużyn w Europie francuskiego Montpellier Richard Stochl oraz Daniel Valo, leworęczny rozgrywający niemieckiego HSG Wetzlar.

Wszystko o ME piłkarzy ręcznych ?

Dowcipne, żenujące, obrażające. Dziwaczne celebracje w sporcie

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.