Po porażce ze Szwecją. Wielka stracona szansa, ale półfinał jeszcze nie przegrany

Polska przegrała pierwszy mecz na mundialu - 21:24 ze Szwecją. Dramatyczne zapasy o każdy metr przegrał polski atak, wygrała szwedzka obrona i bramkarz. O półfinał w sobotę biało-czerwoni o grają z Danią, w niedzielę z Serbią, we wtorek z Chorwacją. Korespondencja Sport.pl z hali w Goeteborgu.

Ustrzel nagrody rzucając bramki. Zagraj ?

W środku koła przed obydwoma bramkami toczyła się walka mistrzów wagi ciężkiej. Albo, jak mówił przed meczem Grzegorz Tkaczyk, po prostu trwała wojna z elementami bijatyki. Bez sekundy przerwy, przez 60 minut.

- 12 tysięcy gardeł będzie ich wspierać - mówił trener Bogdan Wenta przed meczem. I dobrze wiedział co mówi, w Scandinavium było piekielnie gorąco. Około 1000 Polaków też stoczyło swoją walkę z głośnymi żółto-niebieskimi kibicami, wspieranymi przez szaleńcze krzyki spikera.

Na boisku Polacy mieli olbrzymie trudności, żeby sforsować wysoką obronę Szwedów. Każda bramka kosztowała ich mnóstwo sił. Mnożyły się niecelne rzuty, straty piłek w ataku, przy kontrach. W huku, zgiełku z hali Scandinavium szwedzki bramkarz Johan Sjorstad bronił jak natchniony.

Polacy biegali jak szaleni, ale trener domagał się jeszcze więcej ruchu. Ratował sytuację Marcin Lijewski, który w pierwszym kwadransie rzucił 5 bramek. Ale rywale znaleźli na niego sposób - w chwili ataku odskakiwał od obrony Jonas Kallman i odcinał Lijewskiego od dobrych podań i pozycji rzutowych.

Trzykrotnie Karol Bielecki z lewej strony nieudanie rzucał z dziewięciu metrów, aż Wenta postanowił wprowadzić w jego miejsce Grzegorza Tkaczyka. 30-letni były kapitan, który dopiero jesienią wrócił do drużyny po dwuletniej przerwie, poruszył ofensywę kilkoma sprytnymi podaniami, zdobył bramkę w trudnym momencie, przechwycił piłkę, ale Szwedzi i na niego znaleźli sposób - i on również miał serię trzech obronionych rzutów.

Skrzydłowy Patryk Kuchczyński wbijał się w obrońców - spowodował aż dwie kary dla Szwedów i dwa karne. Bartłomiej Jaszka też wymuszał błędy w obronie oraz karne.

Po drugiej stronie trwała podobna batalia. I tu trener Wenta żądał więcej ruchu, domagał się wychodzenia z linii defensywnej, aktywnej walki - i tak właśnie grali Mariusz Jurkiewicz i Piotr Grabarczyk, który w trybie awaryjnym lądował w Goeteborgu, gdy kontuzjował się Michał Jurecki.

Druga połowa nic nie zmieniła. Szwedzi prowadzili jedną, dwoma, trzema bramkami. Każdy metr Polacy musieli wydrapywać.

Podobnie Szwedzi. Znów wszedł Bielecki i zdobył ważną bramkę. Ale cały czas było to za mało. Cały czas biało-czerwoni mieli kłopoty w ataku. Gdy wymęczyli wyrównanie, szybko tracili dwie-trzy bramki.

Trzeba przyznać, że właśnie o takiej grze mówił Ola Lindgren - drugi w duecie szwedzkich szkoleniowców obok Staffana Olssona.

Wie doskonale, jak grają jego trzej byli zawodnicy z Rhein-Neckar Loewen: Karol Bielecki, Grzegorz Tkaczyk i Sławomir Szmal. Odgrażał się, że zna ich słabe strony.

Szmal: Zabrakło koncentracji i woli walki

- Bielecki często się stresuje i przeszkadza mu ofensywna obrona. Tkaczyk jest nierówny, a Szmal nie radzi sobie czasami z dalekimi, a zwłaszcza z wysokimi rzutami z dziewięciu metrów - ocenił w dzienniku "Aftonbladet", choć akurat sam Szmal uznaje, że jego słabszą stroną są rzuty w kierunku nóg.

Jego wnioski były w dużej mierze słuszne, ale nie w sprawie Szmala.

Szmal został rok temu - wtedy Lindgren równie dobrze znał przecież tych zawodników - wybrany na najlepszego zawodnika meczu Polska - Szwecja, a prasa opisywała go jako "Zabójcę Szwedów". Teraz zaczął mecz od fantastycznej parady, a potem trzymał biało-czerwonym wynik, broniąc między innymi dwa rzuty karne! W sumie obronił 14 superważnych rzutów!

I ten trener nie był przekonany do Szmala?! Nie zatrzymywał go w klubie i najlepszy piłkarz świata 2009 roku odchodzi do Vive Targi Kielce. Cóż, samego Lindgrena we wrześniu zwolniono z hukiem, jednego dnia, bez ostrzeżenia.

Siódmiak: Zostaliśmy skarceni przez Szwedów

- Najlepszym rewanżem za ból, jaki spowodowali u Michała będzie ich pokonać - stwierdził obrotowy Bartosz Jurecki. Jego młodszy brat, który nie mógł się doczekać diagnozy w szwedzkim szpitalu, oglądał mecz z sali operacyjnej szpitala w Poznaniu po zabiegu zespolenia z kością naderwanego bicepsa. Ale nie mógł się cieszyć. Jurecki nie dostawał podań, często przy próbach podań do niego, Polacy tracili piłki. A najgorzej grali w przewadze, gdy rywal siedział na ławce kar. Drużyna Wenty zajęła drugie miejsce w grupie i w sobotę spotka się z Danią, w niedzielę z Serbią, we wtorek z Chorwacją w walce o półfinał.

Niestety, tylko z dwoma punktami w kieszeni. Szanse na półfinał się zmniejszyły, ale wciąż istnieją.

Lijewski: - Szwedzi to nie piotrusie

Zobacz stronę meczu Polska - Szwecja ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA