Głównym pytaniem nurtującym widzów przed meczem był fakt, czy osłabiony Kwidzyn (bez Michała Waszkiewicza, Macieja Mroczkowskiego i Marcina Mroczkowskiego) będzie w stanie nawiązać równorzędną walkę z kielczanami, podrażnionymi porażką w Lidze Mistrzów z Celje Pivovarna Lasko. Już pierwsze minuty pokazały, że mistrzowie Polski nie mogą liczyć na spacerek. Bardzo dobrze spisywał się ten, któremu chyba najbardziej zależało na tym, by się pokazać - wypożyczony z Vive Targi Kielce Michał Adamuszek. Już po kwadransie miał cztery bramki, większość po mocnych rzutach z drugiej linii.
Goście nie zachwycali w obu formacjach. Wysunięta obrona 3-2-1 spisywała się przeciętnie, nie radziła sobie - oprócz Adamuszka - też na kole z Michałem Peretem. W ofensywie było jeszcze gorzej. Do przerwy kielczanie popełnili aż dziewięć prostych błędów. Kolejne słabe spotkanie rozgrywał szybko zdjęty Michał Jurecki.
W efekcie w szatni musiały paść ostre słowa, bo po zmianie stron widzieliśmy już zupełnie inny zespół. Kielczanie zmienili system obrony na 6-0, grali agresywnie. W ataku dobrze rozgrywali Rafał Gliński i Tomasz Rosiński, poprawił się Mariusz Jurasik (oprócz goli kilka asyst). Natomiast Kwidzyn prezentował się już zdecydowanie słabiej, jakby całkowicie opadł z sił. W ofensywie starał się szarpać jedynie Adamuszek, ale w pojedynkę niewiele był w stanie zrobić. Jego koledzy popełniali sporo błędów i razili nieskutecznością.
Na efekty odmiany obu drużyn nie trzeba było długo czekać, bo mecz skończył się już po 12 minutach. Do tego czasu gospodarze zdobyli zaledwie dwie bramki, a stracili aż osiem (15:23). W niedzielę piekielnie ważny pojedynek dla kieleckiej siódemki. W drugiej kolejce Ligi Mistrzów zagrają na wyjeździe z francuskim Chambery Savoie HB.
Początek o godz. 15. Relacja na żywo na Sport.pl
MMTS Kwidzyn - Vive Targi Kielce 22:35 (13:14)
