Mimo porażki przy nadkomplecie publiczności z jednym z faworytów do wygrania całych rozgrywek mistrzowie Polski nie mogą czuć się rozczarowani. Bo robili, co mogli - grali z zaangażowaniem, z sercem - ale zespół Martina Schwalba jest po prostu znakomity. Kibice z zapartym tchem i zachwytem mogli patrzeć na zespołowe, pełne precyzji akcje Niemców i doceniać ich klasę. A za wisienkę na tym torcie można uznać sytuację z pierwszej połowy - podanie bez patrzenia bardzo dobrze dysponowanego Pascala Hensa do kolejnej gwiazdy Hamburga Chorwata Igora Voriego.
W kieleckiej siódemce próbował równać do nich znów świetnie dysponowany duński bramkarz Marcus Cleverly. - Nie mieliśmy problemu z forsowaniem defensywy kielczan, a on to zupełnie inna historia. Bronił na światowym poziomie, odbił wiele trudnych piłek [w sumie aż 17 - przyp. red.] - chwalił go Krzysztof Lijewski, młodszy brat Marcina. - Gdyby nie Marcus, to przegralibyśmy wyżej - nie krył trener Bogdan Wenta.
Co ciekawe, Duńczyk nie wyszedł w pierwszej siódemce. Kielecki szkoleniowiec zaskoczył, bo postawił na Kazimierza Kotlińskiego, a na środku rozegrania na Tomasza Rosińskiego zamiast Henrika Knudsena. "Rosa" był też wysuniętym punktem w kolejnej niespodziance, czyli obronie 5-1 (a nie żelaznym 6-0). Te zmiany nie dały oczekiwanego efektu. Już po sześciu minutach "Kazika" zastąpił Cleverly, a 120 sekund później kielczanie bronili już z Knudsenem płasko. - Nie wyszło nam... Rywale niesamowicie trafiali po górnych rogach. Po prostu brak słów - przyznał Kotliński.
Jakby nieszczęść było mało, to za chwilę kostkę skręcił - arcyważny w kieleckim ataku - serbski kołowy Rastko Stojković i mimo prób rozgrzewki nie zagrał już do końca spotkania (ale uraz najprawdopodobniej nie przeszkodzi mu w grze w rewanżu).
Zmiany gospodarzom wyszły na szczęście już na dobre. Cleverly na otwarcie trzy razy, w tym raz z rzutu karnego, zatrzymał duńskiego superspeca w tej specjalności Hansa Lindberga. Jego koledzy poszli za ciosem i walczyli z wielkim Hamburgiem. W ofensywie szalał Paweł Podsiadło - rzucał jak natchniony i często trafiał. Po jego bramce na 9:9 (17. minuta) zdenerwowany Martin Schwalb poprosił o przerwę, bo najwyraźniej tłumaczył swoim podopiecznym, jak mają przeciw niemu grać.
Gwiazdom z Hamburga udało się odskoczyć dopiero po przerwie. Niemcy bezwzględnie wykorzystali to, że grali w podwójnej przewadze [kary Tomasza Rosińskiego i Patryka Kuchczyńskiego - przyp. red.], zdobywając cztery bramki z rzędu. I tu pokazali kolejny raz klasę, pilnując bezpiecznej przewagi do końca pojedynku.
Trudno się dziwić, że jak zwykle walczący razem ze swoimi graczami Wenta (zarobił nawet upomnienie) był po ostatnim gwizdku spokojny. A na konferencji prasowej tryskał nawet humorem, śmiejąc się ze słów Marcina Lijewskiego. "Lijek": - Obawialiśmy się bardzo tego meczu, dlatego cieszymy się, że udało się zwyciężyć. Jestem dumny z Vive Targi, z moich rodaków. Chwała działaczom, jak wielką drużynę tu zrobili. I tutaj apel do pozostałych w Polsce: Idźcie tą samą drogą.
Wenta odpowiedział: - Dziękuję za miłe słowa. Jeśli są one rzeczywiście prawdziwe, to cieszymy się niezmiernie (śmiech). Mecz pokazał, że dużo nam jeszcze brakuje do światowej czołówki. Ale cieszę się, że zespół podszedł do wielkiego rywala poważnie, podjął mocną walkę. Dziękuję też kibicom za wspaniały doping.
Jeszcze trudniejsze zadanie - rewanż - już w sobotę o godz. 15.30. Kielecki klub organizuje wyjazd na mecz do Sporthalle. Szacowany koszt to ok. 300 zł za osobę (przy 40 uczestnikach). Cena obejmuje podróż, ubezpieczenie, nocleg oraz bilet na mecz. Zapisy do jutra. Dodatkowe informacje o wyprawie można uzyskać pod nr. tel. 041 345 10 44 (wew. 18).
Transmisja z rewanżu w TVP Sport, a relacja minuta po minucie w portalu Sport.pl
Vive TK: Kotliński, Cleverly - Podsiadło 7, Jurasik 5, Knudsen 3 (2), Stojković 2 (1), Nat 2, Rosiński 1, Kuchczyński 1, Grabarczyk 1, Żółtak 1, Krieger 1, Gliński, Jachlewski, Konitz. Kary: 4 minuty.
HSV: Bitter, Sandstrom - Lindberg 10 (3), Duvnjak 5, Hens 4, Vori 3, M. Lijewski 2, K. Lijewski 2, Jansen 1, G. Gille 1, B. Gille 1, Flohr 1, Lacković. Kary: 6 minut.
Sędziowali: Nenad Krstic i Peter Ljubic (obaj Słowenia). Widzów: 3800.
Przebieg - I połowa: 1:0, 1:1, 2:1, 2:3, 3:3, 3:5, 4:5, 4:6, 5:6, 5:7, 7:7, 7:8, 8:8, 8:9, 9:9, 9:10, 10:10, 10:11, 11:11, 11:12, 12:12, 12:14, 13:14, 13:!5, 14:15, 14:16, 15:16, 15:17. II połowa: 15:21, 16:21, 16:22, 17:22, 17:23, 18:23, 18:24, 20:24, 20:26, 23:26, 23:28, 24:28, 24:30.
Croatia Zagrzeb (Chorwacja) - Barcelona Borges (Hiszpania) 26:33 (12:17),
Pevaversa Valladolid (Hiszpania) - Rhein-Neckar Löwen (Niemcy) 29:30 (14:14),
KIF Kolding (Dania) - Montpellier HB (Francja) 26:26 (10:13),
HCM Constanta (Rumunia) - MKB Veszprem (Węgry) 23:27 (9:12),
FCK Handbold A/S (Dania) - THW Kiel (Niemcy) 31:33 (13:16).