Z Płockiem bilwa z numerem jeden

Pierwszy w tym sezonie mecz o naprawdę wielką stawkę dla Vive Targi Kielce. Pierwszy półfinał Pucharu Polski z odwiecznym rywalem Wisłą Płock. - To najważniejsze spotkanie trwającego sezonu. Musimy zdobyć puchar - mówi stanowczo Bogdan Wenta, trener Vive Targi. Transmisja w Polsacie Sport

Każdy prawdziwy kibic piłki ręcznej wie, że oba zespoły mierzą się w przedwczesnym finale. Zwycięzca tego dwumeczu po prostu musi zdobyć Puchar Polski. W drugiej parze gra bowiem piąte w lidze Zagłębie Lubin z szóstym Travelandem Społem Olsztyn, więc pobicie przez nich któregokolwiek z wielkich rywali to byłaby supersensacja.

Dla kielczan dzisiejszy pojedynek otwiera na dobrą sprawę rywalizację o całą pulę. W lidze już na pięć kolejek przed końcem rundy zasadniczej mistrzowie i zdobywcy Pucharu Polski zapewnili sobie pierwsze miejsce w play-off, a w Lidze Mistrzów przepustkę do drugiej rundy zdobyli tuż po półmetku rozgrywek.

Puchar Polski wychodzi teraz na pierwszy plan. - Puchar to jest nasz cel. Musimy go wygrać. Dlatego we własnej hali mamy prosty plan: zwyciężyć jak najwyżej, czyli zdobyć sporo bramek, a jednocześnie jak najmniej stracić - mówi kielecki szkoleniowiec. Oczekuje on jednak od swojego zespołu lepszej gry niż przed dwoma tygodniami w meczu ligowym w Płocku [Vive Targi wygrało wówczas 28:24 - przyp. red.]. - Nie graliśmy w Płocku aż tak dobrze... Było dużo walki z obu stron, ale mogliśmy sobie mecz ułożyć spokojniej. Teraz jednak to my gramy we własnym domu. Publiczność dopisze, a to nasz szczególny atut - podkreśla.

Nafciarze w Kielcach mogą zagrać bez wielkich nerwów, bo kolejne potyczki z Vive Targi będą dla nich tylko trudniejsze. Teraz czeka ich dwumecz, czyli w perspektywie szansa odrobienia strat w rewanżu przed własną publicznością (w przyszłą środę). Zakładając niemal oczywistość, czyli fakt, że obie drużyny dojdą do finału mistrzostw Polski i będą rozstrzygać między sobą walkę o złoty medal, będą mieć o wiele trudniej. Bo tutaj ten decydujący najczęściej atut w postaci jednego pojedynku więcej we własnej twierdzy mają kielczanie.

Wydaje się zatem, że wszystko zależy od podejścia do dzisiejszego starcia właśnie ekipy Thomasa Sivertssona. Bo nawet najlepszym ciężko by się było podnieść po takich ciosach, jakie ostatnio dostali od odwiecznego rywala. W Hali Legionów w pierwszej rundzie przegrali najwyżej w historii świętej wojny - różnicą aż 15 bramek (27:42). Mało tego, w rewanżu w swojej rzadko zdobywanej Hali Chemika znów to mistrzowie Polski byli lepsi. Dlatego teraz najważniejsze pytania meczu brzmią: czy Wisła otrząśnie się, czy pokaże charakter, czy w ogóle nawiąże walkę w Kielcach? - Nowy trener już nam pomógł w każdym elemencie - sportowym, psychicznym. Czujemy się mocniejsi. W drodze w autokarze myślimy o meczu, układamy go sobie w głowie. Nawet to, jak się zachowywać na parkiecie. Żaden z zespołów niczym się nie zaskoczy, będzie to podobne spotkanie do tego w Płocku. My znamy ich zagrywki na pamięć, zachowanie każdego zawodnika. To kwestia realizacji taktyki - uważa Zbigniew Kwiatkowski, młody kołowy Wisły Płock.

Bukmacherzy są zgodni. Zdecydowanym faworytem potyczki jest Vive Targi. Za jedną postawioną złotówkę w firmie Tobet można wygrać zaledwie 1,16 zł, a gdy Wisła wygra - aż 5,50 zł.

W sprzedaży zostało jeszcze ponad 200 biletów na mecz. Zarząd klubu zareagował na apele kibiców i zmniejszył pierwotne ceny wejściówek - z 40 na 30 zł. Dostępne są one w dwóch punktach sprzedaży w centrum miasta: w biurze podróży Bilbao Travel (ul. Leonarda 1) oraz w studiu fotograficznym Foto-Perfect (ul. Paderewskiego 32).

Kasy hali otwarte będą od godz. 18.30.

Mówi Paweł Podsiadło

Paweł Matys: Nawet bukmacherzy nie mają wątpliwości, kto wygra w środę.

Paweł Podsiadło, rozgrywający Vive Targi: Oczywiście na nas mniejszy kurs ( śmiech )? Zobaczymy, czy to się sprawdzi... Trzeba podkreślić, że dla nas to jest pierwszy mecz o coś, a także to, że to jest dwumecz. Trzeba zagrać bardzo dobre zawody, by później w Płocku mieć komfort psychiczny. Pojechać tam ze spokojem. Na pewno rywal nie przyjedzie i nie położy się przed nami, prosząc o nikłą porażkę. Będą chcieli walczyć o jak najbardziej korzystny wynik, by odrobić straty u siebie. Jednak my jesteśmy na tyle mocni, że nie musimy obawiać się tego przeciwnika. Będziemy chcieli wygrać wysoko.

Nie obawiasz się choć trochę o Waszą psychikę przy okazji pierwszego meczu z tych o wszystko?

- Nie, raczej nie będą nam się trzęsły ręce. Rozegraliśmy już dużo spotkań w Lidze Mistrzów, mieliśmy tam już trudniejszych rywali. Co prawda nie było spotkań o życie, ale mamy też zbyt doświadczonych zawodników, by tym się tłumaczyć. Czeka nas fajny mecz, każdy z niecierpliwością na niego czeka.

Jakie wnioski wyciągnąłeś z meczu ligowego w Płocku?

- Zagraliśmy niezbyt dobre zawody w ataku. W obronie nieco tam realizowaliśmy, ale skuteczność była słabsza. Ale wtedy to na Wisłę wystarczyło. Nie należy jednak zapominać, że Płock potrafi grać w piłkę ręczną. Ich nowy trener na pewno dobrze przeanalizował tamto spotkanie, kilka razy je obejrzał i wyciągnął wnioski. I nie będzie nam łatwiej.

Thomas Sivertsson mówił wówczas, że największym problemem Wisły jest ofensywa. Możecie zatem przesądzić wynik dobrą obroną.

- Zgadzam się. Rzeczywiście, nasza defensywa funkcjonuje od początku sezonu dobrze i będzie kluczem do sukcesu. Płock w ofensywie gra wolną piłkę, nie ma zaskoczenia czy wielkiej szybkości. Ale to też jest niewygodne dla rywala, bo usypia. Nasz pierwszy cel to mocna obrona, bo przecież w ataku grać potrafimy i zawsze dorzucimy sporo bramek.

Dla "Gazety"

Adam Twardo, rozgrywający Wisły Płock

Nie możemy myśleć o tym, co nas do tej pory spotkało w starciach z Vive Targi. Musimy być optymistami, wybiec na parkiet i zagrać najlepiej, jak potrafimy. Choć czekają nas dwa mecze, teraz trzeba myśleć tylko o tym. Czy potrafimy nawiązać walkę z zespołem Bogdana Wenty? Myślę, że tak. A już na pewno my zrobimy wszystko, żeby uzyskać dobry rezultat. Bo przecież gdybyśmy wysoko przegrali, to w rewanżu mielibyśmy nikłe szanse. Nie ma też sensu żywić nadziei, że cztery ostatnie porażki Vive Targi w Lidze Mistrzów wpłyną na ich podejście do naszego starcia. Liga Mistrzów to przecież zupełnie inna para kaloszy. Poza tym kielczanie mieli naprawdę napięty terminarz i może to wpłynęło na wyniki. Dlatego tym bardziej będą chcieli teraz pokazać, że są nadal dobrym zespołem.

Jaki to będzie mecz? Mam nadzieję, że wyrównany, że nawiążemy walkę. Poświęciliśmy sporo uwagi poprawie gry w obronie. Przed dwoma tygodniami w Płocku były w niej pewne luki. Nie możemy jednak skupiać się na pojedynczych graczach. Bo Vive zrobiło największy postęp jako drużyna. Grają zespołowo i w każdym meczu kto inny bierze ciężar gry na siebie. Dla nich w sumie nie jest ważne, kto rzuca, ważne, że padają bramki. Absolutnie nie możemy Vive Targi zostawić dużo miejsca do grania i pozwolić na płynne rozgrywanie akcji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.