Traveland na drodze Vive Targi

Ekstraklasa. Po starciu w Lidze Mistrzów ze słoweńskim Gorenje Velenje, a przed hitowym wyjazdowym starciem w polskiej ekstraklasie z odwiecznym rywalem płocką Wisłą (środa godz. 20). Pomiędzy - w niedzielę o godz. 17.30 do Hali Legionów - na mecz z Vive Targi Kielce przyjeżdża czwarty w tabeli Traveland Społem Olsztyn . Transmisja w Polsacie Sport

Mistrzowie Polski w ostatnich dniach, po raz pierwszy od sezonu 2007/2008, ponieśli dwie porażki z rzędu. Z tą tylko różnicą, że wówczas były to przegrane w lidze (w półfinale play-off z Zagłębiem Lubin - na wyjeździe 39:43 oraz u siebie 28:30), a ostatnie w Champions League. Teraz mają doskonałą okazję, by wrócić do dobrego zwyczaju z tego sezonu, czyli zwyciężania, bo grają 19. kolejkę ekstraklasy, w której nie mają równych sobie rywali. W niej każdy inny wynik, niż pewna wygrana kielczan, byłby sensacją najwyższego kalibru.

Mimo niepowodzeń na europejskich salonach z Rhein-Neckar Löwen i RK Gorenje Velenje kieleccy zawodnicy nie tracą optymizmu. - Nie mamy podstaw, by nie mieć humorów. Wiadomo, jesteśmy źli, że przegraliśmy, ale zagraliśmy dobre mecze. Nie obawiam się o naszą formę, bo w Lidze Mistrzów nie było "kiszki" z naszej strony. Zebraliśmy kolejne doświadczenie - mówi Paweł Podsiadło, rozgrywający Vive Targi.

Traveland szuka formy

Tym bardziej że podopieczni Krzysztofa Kisiela są skazywani na pożarcie w Kielcach. Aktualna forma drużyny z Warmii i Mazur pozostawia wiele do życzenia, co potwierdziły porażki w ostatnich meczach - na wyjeździe z Wisłą Płock aż 20:32 (8:14) i u siebie z beniaminkiem rozgrywek Nielbą Wągrowiec 26:28 (8:16). Od pewnego czasu olsztynianie nie mają żadnego pomysłu na grę, co rywale wykorzystują bez litości. - Kielczanie mogą być podrażnieni ostatnimi porażkami w Lidze Mistrzów. Nie będziemy zapowiadać, że jedziemy tam po zwycięstwo, bo byśmy oszukiwali sami siebie. Tego robić nie powinniśmy. Najważniejsze, żeby w końcu zacząć grać na poziomie, który reprezentowaliśmy przed przerwą na mistrzostwa Europy. Forma gdzieś nam uciekła i ciągle próbujemy szukać przyczyn ostatnich niepowodzeń. Dobrze, że mecz z Kielcami jest właśnie w tym momencie, możemy pokazać swój charakter. Oby tylko nie nastąpiła kompromitacja przed całą Polską - mówi Adam Wolański, bramkarz olsztynian.

Czterech do skreślenia

Dla kielczan operacja "liga" oznaczała wczoraj dwa treningi. Rano zawodnicy biegali i mieli zajęcia szybkościowe oraz w siłowni. Po południu praca w hali oraz seans wideo z meczu swoich dwóch najbliższych rywali: Travelandu Społem Olsztyn i Wisły Płock.

Plus to fakt, że mimo ciężkich bojów w Lidze Mistrzów w kieleckim zespole obyło się bez kontuzji. Pracuje normalnie cała osiemnastka zawodników. - Każda porażka boli, ale nikt z nas nie płacze, tylko trenujemy na sto procent albo i więcej. I skupiamy się tylko na tym. Każdy przecież chce grać w następnym meczu, a miejsc w składzie jest, niestety, tylko czternaście. Wydaje mi się, że trener Bogdan Wenta będzie miał twardy orzech do zgryzienia na kogo postawić. Zresztą jak zwykle - stwierdza Kamil Krieger, rozgrywający Vive Targi. A Podsiadło dodaje: - Mamy dużo pracy, ale spokojnie zdążymy jeszcze odpocząć, zregenerować siły, bo w sobotę mamy wolne. Dzień później musimy wygrać, by w dobrych nastrojach jechać do Płocka.

Zapisy na Wisłę

Kibice mogą już przygotowywać się na kolejny odcinek świętej wojny. Vive Targi tradycyjnie organizuje wyjazd na mecz do Płocka. Zapisy prowadzone są w siedzibie klubu na ulicy Krakowskiej 72 lub drogą mailową (rezerwacje@vivetargi.pl) albo też telefonicznie pod numerem 41 345 10 44. Do wyczerpania miejsc, ale najpóźniej do wtorku do południa. Środowy wyjazd planowany jest o godz. 13.30 (z parkingu koło restauracji McDonald's na Żytniej). Cena transportu i biletu na mecz to 40 zł.

Mówi Rafał Gliński

Nie wyolbrzymiajmy tych porażek

Paweł Matys: Podróż ze Słowenii po minimalnej, ale jednak, porażce z Gorenje Velenje pewnie nie miała końca.

Rafał Gliński, lewoskrzydłowy Vive Targi: Dokładnie tak... Niestety. Podróż dodatkowo się ciągnęła, bo wracaliśmy na tarczy. A do tego jeszcze się przedłużyła. Zaczęła się przed południem w czwartek, a skończyła w Kielcach około 22. Spaliśmy na miejscu, potem lecieliśmy dwoma samolotami, najpierw z Velenje do Pragi, a potem do Warszawy. I jeszcze ze stolicy jazda autokarem. Odespaliśmy wszystko, a już w piątek rano mieliśmy normalny trening.

32:35 z Lwami, 35:36 z Gorenje. Kiedy przestaniecie "pięknie" przegrywać?

- Przypominam, że jest to Liga Mistrzów. Tu występują najlepsze drużyny w Europie. Nie ma w niej łatwych zespołów, z każdym trzeba walczyć do samego końca. A my ostatnio nie graliśmy wcale z beniaminkami tych rozgrywek. Wiadomo, że już przyzwyczailiśmy kibiców do zwycięstw, ale my naprawdę dobrze gramy! Zabrakło nam w tych spotkaniach szczęścia. Musimy też wyeliminować głupie błędy. Dopadły nas dwie porażki z rzędu, z których trzeba po prostu wyciągnąć wnioski i znów wygrywać.

W szatni po meczu w Słowenii padły ostre słowa?

- Uznajmy to za tajemnicę między zawodnikami i trenerami. Ale mówię szczerze, że nie działo się nic szczególnie złego, nie było wzajemnych pretensji, kłótni czy obrażania się na sobie. Praktycznie zachowywaliśmy się jak po każdym kolejnym meczu.

Dwóch porażek z rzędu dawno jednak nie podnieśliście. Jesteście w trudnym momencie?

- Nie wyolbrzymiałbym sprawy. To, że nie zdobyliśmy punktów w dwóch meczach w Lidze Mistrzów nie oznacza, że się załamaliśmy, że się np. położymy w kolejnych pojedynkach. Nie ma o tym mowy! Każda porażka pobudza nas tylko do działania.

Straciliście 71 bramek w dwóch meczach LM. To słaby wynik dla defensywy.

- Nie zgodzę się. Obrona funkcjonuje dobrze. Przyczynę tego, że straciliśmy tak dużo goli z Niemcami i Słoweńcami, upatrywałbym w naszym problemie z zatrzymaniem szybkiego rozpoczęcia od środka i kontr rywali. Z tego najczęściej dostawaliśmy bramki, dużą ilość bramek. Ale obaj rywale to zespoły na wysokim poziomie, więc w ważnych meczach te elementy u nich dobrze pracowały.

Teraz ja się nie zgodzę. Nawet trener Bogdan Wenta mówił, że miał po meczu z Gorenje Velenje miał uwagi do defensywy.

- Wiadomo, że Bogdan ma do tego prawo... Podjęliśmy walkę, straciliśmy te 36 goli, ale to jest tylko sport. Zgadzam się, że są pewne rzeczy do poprawienia, ale jestem pewien, że już w najbliższym meczu normalnie będziemy funkcjonować. Wierzę w nasz zespół, bo najzwyczajniej w świecie wiem, na co nas stać. Pamiętam, jak prezentowaliśmy się dotychczas i jestem przekonany, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa w Lidze Mistrzów.

Ty też mogłeś "powiedzieć" więcej. W Słowenii zagrałeś wreszcie od pierwszych minut.

- We wcześniejszych meczach mieliśmy słabą skuteczność ze skrzydeł, więc trener postawił na mnie. Mamy wyrównaną kadrę, w tym tkwi nasza siła. Cieszy mnie, że nawet nieźle my skrzydłowi zagraliśmy z Gorenje. Jedna trudno być zadowolonym po przegranym meczu, mogłem szybciej wracać za ich prawoskrzydłowym Ivanem Cupiciem. Ale naprawdę trudno się przeciwko niemu bronić. Nawet jak graliśmy atak pozycyjny to zawsze już wybiegał do kontr. Gorenje przejmowało piłkę, a on był na połowie boiska. Mnie jednak to nie usprawiedliwia. Musi być lepszy powrót.

Kolejny ciężki mecz w środę - w Płocku z Wisłą.

- Na razie ciężki mecz to mamy w niedzielę, potem będziemy myśleć o Płocku.

Z Travelandem poradzilibyście sobie nawet w słabej formie.

- No, nie wiem... Musimy się odpowiednio skoncentrować. Gramy przed swoją publicznością i chcemy pokazać kibicom, że mamy dobrą formę, że nie mają powodów do obaw. Będziemy walczyć na maksa, to mogę obiecać.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.