MŚ piłkarzy ręcznych 2017. Polska - Norwegia 20:22. Nazwiska nie grają, ale doświadczenia nie kupisz

Nowa Polska zagrała w stylu starej, dobrej Polski, ale horroru nie wygrała, bo chłopakom Tałanta Dujszebajewa po prostu zabrakło doświadczenia - to wnioski z przegranego 20:22 meczu z Norwegią w pierwszej kolejce mistrzostw świata we Francji. W sobotę nasza kadra zagra z Brazylią. Relacja na żywo w Sport.pl o godz. 14.45

Obserwuj @LukaszJachimiak

1. Nazwiska nie grają

Tych, którzy z gry w reprezentacji Polski zrezygnowali, tych z których zrezygnował trener Tałant Dujszebajew i tych, których z udziału w MŚ 2017 wykluczyły kontuzje doliczylibyśmy się w sumie pewnie ze 20. Tomasz Gębala to jeszcze na pewno nie Karol Bielecki, choć Norwegowie widzieli w nim nowe wcielenie naszego gladiatora ponoć nie tylko ze względu na rude włosy obu graczy. Tak samo nowym Krzysztofem Lijewskim nie jest Rafał Przybylski, Marek Daćko nie gra jeszcze na poziomie, jaki przez lata prezentował Bartosz Jurecki, a Pawłowi Niewrzawie i Łukaszowi Gierakowi dużo jeszcze brakuje do klasy takich reżyserów gry, jakimi byli Grzegorz Tkaczyk, Damian Wleklak, czy Bartłomiej Jaszka. A jednak nowa Polska w swoim pierwszym meczu francuskich mistrzostw świata zagrała tak, jak ta kadra, która przez lata fundowała kibicom horrory. Tamte zazwyczaj kończyły się szczęśliwie, zwycięsko. Ten okazał się być przegrany. Ale docenić nowy zespół Dujszebajewa trzeba. Przecież Norwegia to czwarta drużyna ubiegłorocznych mistrzostw Europy. A nasza na nowo składana kadra wcale nie była wyraźnie gorsza . I, co najważniejsze, pokazała, że nazwiska się zmieniły, ale waleczny styl może pozostać.

2. Doświadczenia nie kupisz

Wiecie ile razy mieliśmy Norwegów na widelcu, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać? Ostatni raz prowadziliśmy 8:7 w 20. minucie, a w drugiej połowie doszliśmy rywali na 13:13, przy 15:15 zmarnowaliśmy trzy szanse wyjścia na prowadzenie, później było 16:16 i 17:17, gdy znów nie wykorzystaliśmy jednej okazji, by prowadzić. Przy 18:18 pomyliliśmy się w ataku jeszcze raz, mając szansę wygrywać, a później było 19:19 i 20:20 po 50 minutach i jednej sekundzie. Od tego momentu, od siódmej w meczu bramki Michała Daszka, nie pokonaliśmy norweskich bramkarzy już do końca. A mieliśmy aż cztery szanse, by z 20:20 wyjść na 21:20! Świetnie broniliśmy, Norwegowie też nie trafiali długo - do 55. minuty i 37. sekundy. Niestety, w ataku popełniliśmy masę juniorskich błędów - Tomasz Gębala nie złapał podania, Przemysław Krajewski już przy 20:21 przekroczył linię szóstego metra. Po prostu w decydujących momentach Polakom drżały ręce. Tego drżenia pewnie nie da się opanować szybko. Doświadczenie po prostu trzeba zdobyć. Często kosztem porażek nawet po dobrych meczach.

3. Przeważać w przewagach, podnieść lewe skrzydło i przyspieszyć

W pierwszej połowie Norwegowie dostali trzy dwuminutowe kary. Pierwszy okres gry w liczebnej przewadze przegraliśmy 1:2, drugi również 1:2, trzeci zremisowaliśmy 1:1. Rywale jedyny czas swojej przewagi wykorzystali, wygrywając go 1:0. W drugiej połowie z trzech kar rywali zrobiliśmy już większy pożytek - dwie wygraliśmy po 1:0, jedną przegraliśmy 1:2 (a Norwegowie jedną wygrali 1:0 i jedną przegrali 0:1)., ale w sumie znów pokazaliśmy, że mamy problem z tym, co inni opanowali. Przewagi przegraliśmy w tym meczu 6:7, a Norwegowie swoje, choć mieli ich dwa razy mniej (trzy przy naszych sześciu), wygrali 2:1. Takie detale decydują o wynikach tak wyrównanych spotkań. Takie jak brak jednego skrzydła w ofensywie również. Z lewej strony Polska nie rzuciła w czwartek ani jednej bramki. A przecież mamy na tej pozycji doświadczonych Mateusza Jachlewskiego i Przemysława Krajewskiego. Trener musi wymagać od nich większej aktywności. Jak pokazywać się kolegom i jak pokonywać bramkarzy pokazał prawoskrzydłowy Michał Daszek. On rzucał siedem razy i siedem razy trafił do siatki. Oczywiście nie zawsze robił to ze swojej nominalnej pozycji, ale wyraźnie pokazywał się do gry. Do pilnej poprawy, o ile to możliwe, jest też gra z kontry. Polska od zawsze ma z nią problemy, wypracowanie schematów na pewno wymaga czasu, ale przede wszystkim trzeba próbować, biegać. Tego w meczu z Norwegami nie robiliśmy.

Dujszebajew wybrał skład zamykając oczy. Bohater Malcher [MEMY]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.