Biało-Czerwoni, brązowi medaliści ostatnich MŚ, w dwóch pierwszych kolejkach przegrali z Brazylią 32:34 i z Niemcami 29:32. Aby zachować szansę na awans, musieli spotkanie z Egiptem wygrać. - Gramy o życie - mówił trener Tałant Dujszebajew.
Polacy przetrwali, weszli w mecz z impetem, a po 45 minutach prowadzili aż 23:14! Grali jak uskrzydleni - dosłownie, bo skrzydłowi byli najskuteczniejsi w polskim zespole. Najwięcej bramek zdobyli Mateusz Jachlewski (pięć) i Michał Daszek (sześć). Po cztery bramki dołożyli też Karol Bielecki, Przemysław Krajewski i Michał Jurecki.
W końcówce "Faraonowie" przycisnęli i zrobiło się nerwowo. Zmniejszyli stratę do czterech bramek. Ale w końcówce naszym ręce nie zadrżały i pewnie sięgnęły po pierwsze w turnieju dwa punkty.
Humory polskim kibicom popsuła tylko kontuzja Michała Jureckiego, który tuż przed końcem pierwszej połowy (w której grał znakomicie!) doznał kontuzji kostki i nie wrócił już w czwartek na boisko. Prawdopodobnie uraz nie wykluczy go z dalszego udziału w igrzyskach.
Po trzech meczach Polacy zajmują trzecie miejsce w grupie B. Mają do rozegrania jeszcze dwa mecze - ze Szwecją (w nocy z soboty na niedzielę) i Słowenią.