ME piłkarzy ręcznych. Polska - Serbia 29:28. Polacy zaczęli świetnie. W końcu

Na otwarcie mistrzostw Europy pokonali w Krakowie Serbię 29:28. W niedzielę zagrają z Macedonią o awans do II fazy grupowej.

Do końca zostało 45 sekund. Polacy prowadzili 29:28, ale rywale mieli rzut karny. Wykonywał go Ivan Nikcević, który wcześniej ani razu z linii siedmiu metrów się nie pomylił. Bramkarzowi Sławomirowi Szmalowi z kolei wczoraj nie szło, przez większość meczu bronił rezerwowy Piotr Wyszomirski. W kluczowym momencie Szmal został jednak bohaterem. Obronił karnego, wynik już się nie zmienił.

Polacy wreszcie przełamali fatalną serię inauguracyjnych spotkań na mistrzostwach Europy. Z czterech ostatnich meczów otwarcia przegrali aż trzykrotnie (ze zwycięstwa cieszyli się tylko w Austrii w 2010 r., kiedy okazali się lepsi od Niemców 27:25). Na dwóch ostatnich Euro ponieśliśmy porażki właśnie z Serbią. Zaczęło się jednak od Euro w 2008 r., gdy Polacy przegrali z Chorwacją 27:32. Cztery lata później w Serbii ulegli gospodarzom 18:22. Dwa lata temu znów nie dali jej rady (19:20). Wtedy jednak Serbowie mieli dwóch świetnych kołowych - byłego zawodnika Vive Tauron Kielce Rastko Stojkovicia i Alema Toskicia - oraz dwóch fenomenalnych, bramkostrzelnych rozgrywających, jednych z najlepszych na świecie na swoich pozycjach - Momira Ilicia oraz leworęcznego Marko Vujina.

Na Euro w Polsce z różnych przyczyn żaden z nich nie przyjechał. Selekcjoner Serbii Dejan Perić musiał postawić na kilku młodych, niedoświadczonych zawodników. Dla niektórych to debiut na wielkiej imprezie.

O osłabieniach Serbów Biało-Czerwoni nie chcieli rozmawiać. - To nasze boisko, nasza hala, Polska ziemia. W Krakowie czujemy się jak u siebie w domu. Liczymy w tym turnieju na bardzo dużo, ale najważniejszy jest mecz z Serbią. Absolutnie nie możemy pozwolić sobie na stratę punktów, bo na Euro w fazie grupowej nie można tego robić. Potem ciężko jest odrobić punkty - podkreślał kołowy Bartosz Jurecki.

W piątek liderem Serbów był Petar Nenadić, znakomity lewy rozgrywający, najskuteczniejszy zawodnik najsilniejszej ligi świata - Bundesligi. Były zawodnik Orlen Wisły Płock był nie do zatrzymania. W kwadrans zdobył aż sześć bramek. To głównie dzięki niemu zawodnicy Pericia prowadzili 8:6. Obrona reprezentacji Polski - najmocniejszy punkt drużyny Michaela Bieglera - nie funkcjonowała. Brakowało agresji, wyjścia do rozgrywających rywali. Nie tylko bowiem Nenadić, ale i Nemanja Zelenović i Momir Rnić nękali defensywę atomowymi rzutami z drugiej linii. W sumie do przerwy ci trzej gracze zdobyli aż 11 z 15 goli i sprawiali, że Biegler wściekał się na ławce rezerwowych. Słabiej niż zwykle spisywał się również kapitan Sławomir Szmal, który po kwadransie usiadł na ławce z ledwie jednym obronionym rzutem.

Po przerwie wydawało się, że na parkiet wyszła zupełnie inna drużyna gospodarzy. Polacy wreszcie zaczęli świetnie bronić. W 41. minucie po serii pięciu trafień z rzędu prowadzili 23:20. Serbowie dostali karę i wydawało się, że za chwilę mecz będzie rozstrzygnięty. Grając w przewadze, Polacy dwa razy w prosty sposób stracili jednak piłkę, a goście rzucili bramki z kontr. W efekcie doszło do emocjonującej końcówki.

Dwie minuty przed końcem Biało-Czerwoni prowadzili tylko 29:28, ale w świetnej sytuacji pomylił się słabiutko grający Michał Daszek. Za chwilę Serbowie mieli rzut karny, ale wtedy kunszt pokazał Szmal. Biegler wziął czas 20 sekund przed końcową syreną. Mecz zakończył Michał Jurecki, wyrzucając piłkę w trybuny. A za chwilę odebrał upominek dla najlepszego zawodnika meczu.

W niedzielę Polska o godz. 20.30 zagra z Macedonią. Zwycięstwo zapewni Biało-Czerwonym wyjście z grupy. O tym jednak, że ekipa Ivicy Obrvana nie jest łatwym rywalem, przekonała się w piątek Francja. Do 52. minuty był remis 22:22 i dopiero w końcówce mistrzowie świata zapewnili sobie wygraną. Macedonia to jeden z nielicznych zespołów na Euro, w którym wiele zależy od postawy jednego zawodnika. Cała gra w ofensywie kręci się wokół Kiryła Lazarova, znakomitego leworęcznego rozgrywającego Barcelony, zwycięzcy Ligi Mistrzów. Wczoraj Lazarov zdobył aż dziewięć bramek (na 17 rzutów, 53 procent skuteczności) i miał pięć asyst. Na niego można jednak liczyć tylko w ataku, bo w obronie gra słabo i jest zmieniany. - Zawsze zdobywa osiem czy dziesięć bramek w meczu. Trzeba powstrzymać innych zawodników. On niech swoje rzuca, a my realizujmy inne zadania - mówi Artur Siódmiak, były reprezentant Polski.

Poza Lazarovem w Macedonii nie ma zawodników ze światowej czołówki. Warto jednak zwrócić uwagę na piłkarzy liczącego się w Europie Vardaru Skopje: rozgrywającego Filipa Lazarova, potężnego kołowego Stojancze Stoiłowa czy skrzydłowego Dejana Manaskova. Ten ostatni i prawoskrzydłowy Goce Georgievski z Francją zagrali bardzo dobrze. Zdobyli odpowiednio pięć i cztery bramki.

Zobacz wideo

Co Ty wiesz o piłce ręcznej?

Kamil Syprzak relacjonuje mistrzostwa Europy na Snapchacie Sport.pl!

Polska na Euro 2016...
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.