Piłka ręczna. Tomczak: W Trójmieście jak w hitach Bundesligi. Liczyłem na powołanie

- Jak ta publika ryknie, to aż się chce jeszcze mocniej stać w obronie i szybciej biegać do kontr. W Trójmieście otoczka meczu wygląda jak w hitach Bundesligi - mówi Bartłomiej Tomczak przed meczem el. ME Polska - Szwecja w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie. Skrzydłowy Vive Kielce żałuje, że nie został powołany do kadry, wylicza jej problemy, ale też wierzy, że Polska nadal jest w stanie wygrywać z rywalami ze światowej czołówki. Transmisja meczu o godz. 20 w Polsacie Sport, relacja na żywo w Sport.pl

Łukasz Jachimiak: Polska - Szwecja w Ergo Arenie - oglądasz czy masz inne plany na niedzielny wieczór?

Bartłomiej Tomczak: Oglądam, jak każdy zapaleniec piłki ręcznej!

Nie obawiasz się, że jest ich coraz mniej? Kadra, która kilka lat temu zachwycała, teraz coraz częściej rozczarowuje.

- Wydaje mi się, że ta znakomita publiczność pociągnie chłopaków do fajnej gry i korzystnego rezultatu. W tamtym roku miałem okazję grać w meczu z Niemcami, przekonałem się, jak świetna jest atmosfera w Ergo Arenie. Jak ta publika ryknie, to aż się chce jeszcze mocniej stać w obronie, jeszcze szybciej biegać do kontr. Pamiętam fajne mecze w katowickim Spodku, w Poznaniu, w Zielonej Górze. Przy pięciu czy siedmiu tysiącach ludzi naprawdę można z siebie wykrzesać więcej, a w Trójmieście otoczka meczu wygląda jak w hitach Bundesligi. Żal byłoby to stracić. Trzeba tym świetnym kibicom udowodnić, że nadal możemy pokonywać najlepsze drużyny świata.

A możemy? W Malmoe twoi koledzy prowadzili 14:13 i przez 90 sekund grali w podwójnej przewadze liczebnej. Zamiast odjechać Szwedom, dali im wyrównać, a później przejąć kontrolę nad meczem i wygrać 28:21.

- To rzeczywiście był kluczowy moment. Na poziomie europejskiej czołówki takich przewag nie wolno nie wygrywać. Niestety, to prawda, że przez naszą słabość przeciwnik złapał wiatr w żagle i że ostatnio często nam się zdarzają takie proste błędy, przestoje. Mimo to mam nadzieję, że teraz będzie inaczej. Wierzę, że nie pozwolimy Szwedom na zdobywanie łatwych bramek z kontrataków, że staniemy twardo w defensywie i ich zatrzymamy, że na swoim poziomie zagrają nasi bramkarze, a w ataku będziemy spokojni i pewni.

Brzmi jak koncert życzeń, tymczasem prawda jest taka, że od dawna nie mamy stabilnej kadry, że ciągle wypada z niej po kilku ważnych zawodników, a w takich warunkach trudno o spokojny trening, zaplanowanie i przećwiczenie pewnych zagrywek, które później działałyby w meczu.

- To prawda, że kiedy wypadają filary drużyny, to tę drużynę ciężko odpowiednio ustawić. Teraz trener stracił Michała Jureckiego i Krzyśka Lijewskiego, a to są kluczowi gracze i w ataku, i w obronie. Ale nie można koncentrować się na kłopotach, bo w zespole ciągle jest potencjał. Przecież w Malmoe Karol Bielecki pokazał, ile ciągle jest wart, troszkę większy problem jest na prawym rozegraniu, ale mam nadzieję, że poza Pawłem Paczkowskim swoją szansę dostanie teraz też Marek Szpera i że również on pokaże swoją wartość.

A co z tobą? Poszedłeś w odstawkę tak jak Tomasz Tłuczyński? Dlaczego Michael Biegler zrezygnował z ogranych już skrzydłowych, i to w sytuacji, w której z kadry zrezygnował grający często na skrzydle Mariusz Jurasik, a reprezentacyjną karierę zawiesił Mateusz Jachlewski?

- O Tomku nie chcę mówić, bo nie znam jego sytuacji.

Tłuczyński dziwi się już nawet nie dlatego, że Biegler go nie powołuje, ale że nikt z kadry go nie ogląda i nikt się z nim nie kontaktował.

- No tak, zgadza się. Jestem w podobnej sytuacji. Po tym jak doznałem kontuzji w meczu z Litwą, nie zostałem powołany na zgrupowanie na przełomie października i listopada, bo chwilę wcześniej wróciłem na ligowe parkiety. Później co prawda zostałem powołany na przygotowania do mistrzostw świata w Hiszpanii, ale trener uznał, że jeszcze po kontuzji nie doszedłem do dobrej formy. Teraz wydawało mi się, że i w naszej lidze, i w Lidze Mistrzów grałem dobrze, spodziewałem się powołania, ale widać trener uznał, że potrzebuje kogoś innego.

Ktokolwiek ze sztabu się z tobą kontaktował?

- Nie, nikt ze mną nie rozmawiał.

Nie było też pomysłu sprawdzenia cię w kadrze B, która trenowała wspólnie z zespołem Bieglera, a teraz na jego oczach grała turniej z drugimi reprezentacjami Danii, Niemiec i Norwegii?

- Niestety, nikt o tym nie pomyślał. Trudno, liczę, że sztab reprezentacji mnie nie skreślił.

Więcej o:
Copyright © Agora SA