Bartłomiej Tomczak: Oglądam, jak każdy zapaleniec piłki ręcznej!
- Wydaje mi się, że ta znakomita publiczność pociągnie chłopaków do fajnej gry i korzystnego rezultatu. W tamtym roku miałem okazję grać w meczu z Niemcami, przekonałem się, jak świetna jest atmosfera w Ergo Arenie. Jak ta publika ryknie, to aż się chce jeszcze mocniej stać w obronie, jeszcze szybciej biegać do kontr. Pamiętam fajne mecze w katowickim Spodku, w Poznaniu, w Zielonej Górze. Przy pięciu czy siedmiu tysiącach ludzi naprawdę można z siebie wykrzesać więcej, a w Trójmieście otoczka meczu wygląda jak w hitach Bundesligi. Żal byłoby to stracić. Trzeba tym świetnym kibicom udowodnić, że nadal możemy pokonywać najlepsze drużyny świata.
- To rzeczywiście był kluczowy moment. Na poziomie europejskiej czołówki takich przewag nie wolno nie wygrywać. Niestety, to prawda, że przez naszą słabość przeciwnik złapał wiatr w żagle i że ostatnio często nam się zdarzają takie proste błędy, przestoje. Mimo to mam nadzieję, że teraz będzie inaczej. Wierzę, że nie pozwolimy Szwedom na zdobywanie łatwych bramek z kontrataków, że staniemy twardo w defensywie i ich zatrzymamy, że na swoim poziomie zagrają nasi bramkarze, a w ataku będziemy spokojni i pewni.
- To prawda, że kiedy wypadają filary drużyny, to tę drużynę ciężko odpowiednio ustawić. Teraz trener stracił Michała Jureckiego i Krzyśka Lijewskiego, a to są kluczowi gracze i w ataku, i w obronie. Ale nie można koncentrować się na kłopotach, bo w zespole ciągle jest potencjał. Przecież w Malmoe Karol Bielecki pokazał, ile ciągle jest wart, troszkę większy problem jest na prawym rozegraniu, ale mam nadzieję, że poza Pawłem Paczkowskim swoją szansę dostanie teraz też Marek Szpera i że również on pokaże swoją wartość.
- O Tomku nie chcę mówić, bo nie znam jego sytuacji.
- No tak, zgadza się. Jestem w podobnej sytuacji. Po tym jak doznałem kontuzji w meczu z Litwą, nie zostałem powołany na zgrupowanie na przełomie października i listopada, bo chwilę wcześniej wróciłem na ligowe parkiety. Później co prawda zostałem powołany na przygotowania do mistrzostw świata w Hiszpanii, ale trener uznał, że jeszcze po kontuzji nie doszedłem do dobrej formy. Teraz wydawało mi się, że i w naszej lidze, i w Lidze Mistrzów grałem dobrze, spodziewałem się powołania, ale widać trener uznał, że potrzebuje kogoś innego.
- Nie, nikt ze mną nie rozmawiał.
- Niestety, nikt o tym nie pomyślał. Trudno, liczę, że sztab reprezentacji mnie nie skreślił.