ME piłkarzy ręcznych. Polska przegrała z Macedonią

Polacy przegrali z Macedończykami 25:27. Zatrzymał ich bramkarz rywali Borko Ristovski, który obronił 19 rzutów reprezentantów Polski.

O Euro z Polski. Czytaj na blogu Sławomira Szmala ?

- Nie wiem, czy to jest jakaś wewnętrzna polityka ekonomiczna zawodników, że na początku jadą na dieslu, a dopiero potem włączają turbo. Mam nadzieję że nie, bo w poniedziałek duże tempo będzie potrzebne od początku. Wydaje mi się, że siłowo jesteśmy dobrze przygotowani, bo już drugi mecz reagujemy w ten sposób mówił Bogdan Wenta po tym, jak w sobotnie popołudnie polscy piłkarze ręczni w cudowny sposób odrobili w drugiej połowie 11-bramkową stratę i zremisowali mecz ze Szwecją.

Przeciwko Macedonii biało-czerwoni nie włączyli jednak turbo od początku. Sprawiali wrażenie jakby co dobrego auta wlano lewe paliwo. Być może przytłoczyła ich atmosfera w Belgrad Arenie, ale tego można było się spodziewać. Bo tumult na trybunach był nieprawdopodobny. Oczywiście za sprawą kilku tysięcy Macedończyków ubranych na żółto-czerwono. Gdy tylko ich zespół zdobywał bramkę wrzawa była niesamowita, podobnie jak buczenie i gwizdanie, gdy przy piłce byli Polacy. Ale gdy biało-czerwoni zdobywali gola na sekundę robiło się cicho. Ale za moment znów rozpoczynała się wielka fiesta macedońskich fanów. A gdzieś wśród nich - w kilku grupkach - ukrytych było kilkudziesięciu kibiców z Polski. A rząd nad naszymi stanowiskami dziennikarskim siedziało dwóch macedońskich kibiców, którzy po każdej udanej akcji swojej drużyny reagowali tak, że nie słyszeliśmy własnych myśli.

O taką atmosferę pewnie chodziło Macedończykom, bo w tej nerwowości radzili sobie dużo lepiej. W 9. min po zderzeniu ich zawodnika przy akcji Polaków sugerowali, że celowo dostał w twarz.

Oczywiście skuteczny był Kiril Lazarow, ale nie tylko on. Pomagał mu m.in. Naumche Mojsovski, Vladimir Temelkov, ale przede wszystkim bramkarz Borko Ristovski. To on w sobotę zwracał mi uwagę, że Macedonia to nie tylko Kiril Lazarow. - Znamy się z klubów, jesteśmy bardzo zgrani - podkreślał.

I na ten zgrany team nie mogli znaleźć sposobu Polacy. Znów tak jak meczu ze Szwedami traciliśmy mnóstwo goli, choć tym razem nieco więcej zdobywaliśmy. Ale tylko trochę. Bogdan Wenta szybko w miejsce Grzegorza Tkaczyka i Michała Jureckiego wprowadził Bartłomieja Jaszkę i Karola Bieleckiego. Wszedł też oszczędzany ostatnio Krzysztof Lijewski. Macedończycy systematycznie powiększali przewagę, gdy Polakom udawało się ją zniwelować w bramce szalał Ristovski.

Po przerwie, już tradycyjnie, Polacy rzucili się odrabiania strat. Wprawdzie jeszcze w 37. przegrywali 13:20, ale zdobyli kolejne cztery gole. Gole zdobywali głównie ci, którzy mogli być najbardziej stremowani: Robert Orzechowski i Kamil Syprzak. Macedończycy w oczach tracili siły. Działo się tak samo jak w ich sobotnim meczu z Danią. Słono kosztowało początkowe rzucenie się na rywala. Ale działo się też coś, o czym przestrzegał Wenta. Po dwóch krzywdzących biało-czerwonych decyzjach arbitrów z Islandii polski szkoleniowiec nie wytrzymał i ostro zareagował. Zobaczył żółtą kartkę.

Polska ławka rezerwowych wściekała się po kolejnych decyzjach sędziów, gospodarze pewnie prowadzili, a biało-czerwoni mieli kolejne problemy z pokonaniem Ristovskiego. Niespełna siedem minut przed końcem było 25:19 dla Macedonii. Wtedy nastąpił kolejny zryw Polaków. Znów zdobyli cztery gole z rzędu i 4,5 minuty przed końcem przegrywali 23:25. Trener Macedończyków musiał poprosić o czas, bo jego zespół opadł z sił. Macedończycy dostali jednak dwa rzuty karne, które na bramki zamienił Kiril Lazarov.

Minutę przed końcem, przy stanie 25:27, Vladimir Temelkov lobując Piotra Wyszomirskiego trafił w poprzeczkę, za chwilę dostał dwie minuty kary, podobnie jak chwilę potem Naumche Mojsovski. Była iskierka nadziej, ale Ristovski najpierw obronił rzut Michała Jureckiego, a za moment Orzechowski trafił w słupek.

Czytaj relację z meczu Polska - Macedonia ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA