Brooks Caldera - flirt z maksymalizmem [test butów do biegania]

Przez wiele lat Brooks stał Cascadią. Nie było wśród terenówek dyskusji - myślałeś Brooks, mówiłeś Cascadia. Przez lata firma wypuściła aż 12 wersji swojego bestsellera, i żaden inny produkt spod znaku trail nie zbliżył się popularnością. Przyszła czas na Calderę - model, który już na starcie musi zmierzyć się ze swoim starszym bratem, by móc przebić się na rynek.

Pierwsze wrażenie

Brooks Caldera jest bardzo lekki jak na swoje gabaryty. To pierwsze wyraźne odczucie gdy wyciągasz but z pudełka. To zasługa wielu elementów. Cholewka jest zgrzewana z cienkich warstw materiałów, a podeszwa pozbawiona płytek, wzmocnień czy stabilizatorów. Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Estetyczne wykonanie (punkt przewagi nad konserwatywną i nieco siermiężną Cascadią) rzuca się w oczy. Żadnych rozwarstwień, plam kleju czy nierównego cięcia. Momentami trudno się zorientować, gdzie przebiegają granice niewielkich usztywnień noska czy obrębu cholewki. Do tego ta kolorystyka - efektownie skomponowana czerwień z niebieskimi i czarnymi dodatkami. Nie wieje nudą, ale nie wali też po oczach. W dodatku nie próbuje upodobnić się do stylu innych marek, jak monochromatyczny adidas, czy kontrastowy asics.

Brooks CalderaBrooks Caldera [fot. Krzysztof Dołęgowski]

Bieżnik, mimo przeznaczenia terenowego jest dosyć łagodny - przeznaczony przede wszystkim na suche warunki. Wydaje się, że projektant miał nad biurkiem plakat z Kanionem Kolorado. Na pewno nie zdjęcia z Łemkowyny czy tegorocznych Biegów w Szczawnicy. Gumowe klocki zajmują sporą powierzchnię, ale z pomiędzy nich wystaje pianka. To zabieg mający na celu zmniejszenie wagi. W ten sposób można oszczędzić nawet 20 gramów. Ceną jest niewielka utrata trwałości. Ale to kwestia głównie kosmetyczna. Po kilku kamienistych treningach widać strzępienie się pianki.

Sama pianka została wykonana z biodegradowalnego materiału. Nie jest pluszowo miękka (przynajmniej nie pod moimi 67 kg wagi). Ale daje dobry zwrot energii. W tym bucie nie czuję jakbym zapadał się w kanapie. I bardzo dobrze. Bo przecież but ma służyć do biegania, a nie do drzemek czy czytania gazet. W środku nie ma żadnych płytek chroniących przed kamieniami, a izolację ma zapewnić sama grubość pianki. Pod piętą to 28 mm, pod palcami 24 mm. (dla porównania Cascadia ma odpowiednio 27 i 17 mm). To już wartości bliskie Hoka One One - ale ciągle nieco mniejsze. Brooks nie chce kopiować pomysłu na maksymalizm - stworzył jego własną - bardziej cywilizowaną wersję.

Trening

4 mm różnica wysokości pomiędzy piętą a palcami oraz lekkie przycięcie pięty sprawia, że Caldera skłania ku lądowaniu na śródstopiu. To przyjemne uczucie. Przywykłem do takich dropów - w czasie biegania po płaskim nie łupie się tyłem buta o podłoże (po kilku latach biegania w płaskich butach, założenie czegoś z 10-12 mm dropem sprawia że czuję jakbym był na obcasie).

Brooks CalderaBrooks Caldera [fot. Krzysztof Dołęgowski]

Na asfalcie przetoczenie jest bardzo dobre - lepsze niż wielu szosówek. To zasługa grubej i dynamicznej pianki. W terenie nie czuć kamieni, ale nie czuć też dokładnie na czym się stoi. To co jest zaletą na łatwym podłożu, staje się przekleństwem gdy szlak pokrywają korzenie i kamienie. Gdy to wszystko poleje się wodą i pokryje łatami zleżałego śniegu - caldera leży na łopatkach. Dosłownie.

Przeznaczenie

To but na lato. Na suche warunki. Ewentualnie na niziny. Sprawdzi się Ultra Mazurach, sprawdzi się na Lavaredo Ultra Trail (jeśli nie będzie padać). Można się z nim wybrać w Alpy. Pech chciał, że testy wypadły w okresie przedwiośnia i szlaki nijak nie chciały wyglądać jak Kanion Kolorado. Mokra glina w mgnieniu oka zakleiła płytki bieżnik i wchodząc w zakręt wywinąłem niezłego orła. Musiałem zwolnić, a potem poczekać na kontynuację testów w lepszych warunkach.

Brooks CalderaBrooks Caldera [fot. Krzysztof Dołęgowski]

Gdy zrobiło się cieplej - puściłem się na górskie szutry i stokówki. Tam caldera spisuje się świetnie. Można w niej robić długie wybiegania. Można je przemoczyć i nie stają się natychmiast ciężkie. Gorzej, gdy pod stopami pojawią się spore nierówności. Wówczas daje się we znaki szerokość cholewki. Śródstopie jest słabo opięte (mam dosyć wąską stopę) i na kamieniach but obraca się na stopie. To nieprzyjemne uczucie. Sprawia, że nie wiesz jak dokładnie stoi noga. Mocne zawiązanie dolnej części sznurówek wyeliminowało problem, ale nie do końca.

Podsumowanie

Brooks Caldera to udany dodatek do kolekcji Brooksa. Sprawdzi się przede wszystkim na długich dystansach w suchych warunkach. Warto ją wziąć pod uwagę jeśli możemy sobie pozwolić na 2 pary terenówek. Jak obok postawi się niskie, nieamortyzowane “traktory” przeznaczone na deszczowe i hardkorowe warunki - będa stanowić świetną parę.

Jeśli mają funkcjonować jako jedyne terenówki w szafie polskiego biegacza - są nieco zbyt łagodne. Chyba, że mamy do czynienia z osobą trenującą na mieszanych nawierzchniach - łatwych szlakach i dłuższych przelotach asfaltowych - wówczas kompromisowa konstrukcja zda egzamin.

Parametry

  • Amortyzacja – 4
  • Stabilizacja – 3
  • Trzymanie stopy – 2
  • Sztywność – 3,5
  • Przyczepność – 3
  • Wentylacja – 4,5
  • Wygoda – 5
  • Dynamiczność – 3

                         

Testował dla nas

Krzysztof Dołęgowski, biegacz, ultramaratończyk, zawodnik rajdów przygodowych - specjalista w kwestiach biegania w najtrudniejszych warunkach, zwłaszcza na dystansach w granicach 100km.

Współautor książki "Szczęśliwi biegają ULTRA" , promotor biegania ultra, organizator imprez (m. in. Chudego Wawrzyńca, Monte Kazury i Wilczych Groni). Jako pierwszy Polak pokonał słynną angielską Bob Graham Round, był w pierwszej 50. na Marathon Des Sables, zajął wysokie miejsce w UTMB. Wielokrotny zwycięzca Kieratu - setki na orientację. Prowadzi sklep i portal napieraj.pl

W ciągu roku testuje co najmniej kilkanaście różnych modeli butów i całą górę innego sprzętu.

Copyright © Agora SA