Alistair wyszedł z wody jako jeden z pierwszych, po raz kolejny gonił za nim Javier Gomez i Jonathan Brownlee, młodszy brat Brytyjczyka. Na ósmym okrążeniu kolarskiej części starszy z braci Brownlee postanowił urwać się grupie. Wypracował 20-sekundową przewagę.
- Wiedziałem, że jeśli chcę wygrać, muszę mocniej pojechać na rowerze, bo moje bieganie nie jest ostatnimi czasy najlepsze - skomentował przebieg wyścigu zwycięzca. - Ostatnie kółko biegowe było katastrofą, czułem, jak słabnę - dodał.
Mimo to udało mu się dobiec do mety samotnie z czasem 1:43.13. Drugi Javier Gomez stracił do niego 13 sekund. Młodszy brat 35. Alistair zwyciężając po raz 15. w karierze i 3. w tym sezonie, wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji generalnej WTS. O tym, kto zwycięży tegoroczną edycję imprezy, zadecyduje ostatni wyścig. Odbędzie się on w Londynie 11-15 września. Wciąż szanse na triumf mają Gomez i młodszy Brownlee.
Wśród pań najlepsza okazała się Gwen Jorgensen (1:55.31). Amerykanka odzyskała formę z początku serii, kiedy to dwukrotnie wygrała. Była pierwsza przed swoją publicznością w San Diego, potem w Jokohamie.
Jorgensen wyszła z wody w pierwszej grupie. Dopiero podczas biegu wyszła na prowadzenie. Znacznie przyspieszyła i minęła Andreę Hewitt z Nowej Zelandii. Amerykanka przebiegła 10 kilometrów w świetnym czasie 31.41. Bardzo dobry występ zaliczyła Non Stanford. Brytyjka wyszła z wody daleko poza czołówką. Nie było to zaskoczeniem. Niecałe 30 dni temu złamała rękę i dopiero wraca do formy. Mocno pojechała na rowerze i odrobiła straty. Na mecie była druga, do Jorgensen straciła 47 sekundy. Trzecia była Niemka Anie Haug (+1:11).
Właśnie między tymi trzema paniami w Londynie rozstrzygnie się, kto zdobędzie tytuł zwyciężczyni World Triathlon Series 2013. Jorgensen prowadzi w klasyfikacji generalnej tylko 12 punktami.
