Yared Shegumo - Polak z Etiopii

18 czerwca w biegu po warszawskim Ursynowie zmierzą się elitarni biegacze. Na linii startu stanie Henryk Szost - mistrz Polski w maratonie i półmaratonie, wojskowy mistrz świata w maratonie, olimpijczyk z Pekinu (rekord życiowy w maratonie - 2:10:27) rekord życiowy na 5000 m - 13:58,89. Obok niego - Yared Shegumo - halowy rekordzista Polski na 3000 m, dwukrotny halowy mistrz Polski na 3000 m. Jego rekord życiowy na 5000 m to 14:02,53. Rywalizacja będzie pasjonująca. Przypominamy historię Polaka o etiopskich korzeniach.

Czarny koń

Napisał: WOJCIECH STASZEWSKI Trzynastoletni Yared, syn kupca z Addis Abeby, woli być piłkarzem, ale skoro trener każe... zakłada adidasy numer 37 i zostaje biegaczem.

Jeździ z kolegami na treningi w góry, 10 kilometrów za Addis Abebę. Klub podstawia autokar i wywozi ich na 3 tys. metrów, gdzie dwie, trzy godziny biegają po lesie. W 1998 roku piętnastoletni Yared jedzie na mistrzostwa Etiopii. W kolcach numer 39 staje na bieżni wielkiego stadionu w Addis Abebie. Juniorzy startują razem z seniorami, występuje więc obok etiopskich gwiazd. Patrzy, jak Haile Gebrselassie wygrywa 5000 m. Sam startuje na 800 m. Jest piąty, tuż przed Berhanu Alemu, kolegą z klubu. Rok później Alemu i Yared przegrywają już tylko z jednym seniorem. W nagrodę pojadą na mistrzostwa świata juniorów młodszych do Polski. - Gdzie jest ten Holland? - zastanawiają się. - Nie Holland, ale Poland - prostuje trener. Tydzień przed wyjazdem zaczyna się wojna z Erytreą (ojciec jeszcze nie wie, że tysiące ludzi zginie nie od kul, tylko z głodu). Wojsko rekrutuje żołnierzy, na jesieni będą brać na wojnę chłopaków z ich dzielnicy. Pewnie wezmą też Yareda i zginie w wojnie, której sensu nie może pojąć. Siadają na rodzinną naradę. Brat mówi: - Yared, zostaniesz w Polsce. - Dobrze - odpowiada beztrosko Yared i pakuje ubrania oraz startowe kolce. Rodzice odwożą go na lotnisko. Nie ma czułych pożegnań. Bo gdyby trener zorientował się, że rozstają się na wiele, wiele lat, to pewnie nie zabrałby Yareda.

Startu w Bydgoszczy Yared nie pamięta. Tylko bankiet: tort w kształcie stadionu, którym nastolatki zaczęły się rzucać. Alemu dostał kawałkiem w czoło. Ostatnio, w sierpniu, zobaczył go w telewizji - na mistrzostwach świata w Paryżu na 800 m Alemu doszedł do półfinału. Nazajutrz po bankiecie wsiedli w autokar, dojechali do Warszawy. Etiopska reprezentacja juniorów z Okęcia odlatuje do kraju. A Yared z torbą sportową na ramieniu idzie na Dworzec Centralny. Następnego dnia spotyka na ulicy Etiopczyka, który tłumaczy mu, jak starać się o status uchodźcy. Trafia do ośrodka pod Warszawą. Po dwóch miesiącach zaczyna biegać po okolicznych lasach. Kolega z ośrodka wiedział, gdzie w Warszawie jest duży stadion. Jadą razem na Legię. Yared dziwi się, że nie ma tu bieżni, tylko sama murawa dla piłkarzy. Z Legii odsyłają go na Polonię. - Jest tartan - cieszy się Yared.

Startu w Bydgoszczy Yared nie pamięta. Tylko bankiet: tort w kształcie stadionu, którym nastolatki zaczęły się rzucać.

Akurat zajęcia prowadzi trener Stanisław Wąsowski, który podczas długiej kariery wychował setki sprinterów. - Pokaż, co potrafisz - słyszy Yared. Zakłada dres, adidasy numer 40 i przebiega się dookoła. Wąsowski podobno od razu wiedział: talent. Przez rok Yared ćwiczy ze sprinterami, potem trafia do trenera dłuższych biegów Grzegorza Wrony. On załatwia mu zapomogę z Polskiej Akcji Humanitarnej i opiekuna prawnego, brokera ubezpieczeniowego Romana Kukułę, który sam kiedyś był biegaczem. Grupa sportowa Elite Cafe zaczyna wypłacać obiecującemu zawodnikowi stypendium. Yared wyjeżdża na obozy szkoleniowe w Karkonosze (- Co to za góry, dwa razy mniejsze od etiopskich). Z dwoma kolegami biegaczami mieszka na warszawskim blokowisku (mieszkanie należy do Kukuły). Yared zapisuje się na kurs polskiego i składa wniosek o polskie obywatelstwo. Otrzymuje je 11 września. Dwa dni później 20-letni Yared zostaje młodzieżowym mistrzem Polski w biegu na 5000 metrów. Zdobywa też złoto na 1500 metrów. - Zawodnicy z Afryki są tacy dobrzy, bo mają większą motywację do ciężkiej pracy - mówi trener Wrona. Jako obywatel Polski może bez obaw pojechać do Etiopii, nikt go nie ukaże za ucieczkę przed wojskiem. Musi tylko potrenować, żeby na mityngach zarobić na wyjazd do kraju. - Puszczę ci płytę, niedawno mi przysłali. Hip-hop i reggae z Etiopii. - Jaką piosenkę najbardziej lubisz? - O miłości. - Masz dziewczynę? - W Etiopii. Sprinterka, trenowała płotki. Dzwonimy do siebie. Jeśli wszystko ułoży się po myśli Yareda, zostanie Polką.

DUŻY FORMAT nr 47, dodatek do Gazety Wyborczej nr 267, wydanie z dnia 17/11/2003 , str. 6