Zaczęłam biegać "z braku karnetu" [BLOGERZY BIEGOWI]

Polska blogosfera biegowa rozrasta się z dnia na dzień. Postanowiliśmy zatem przyjrzeć się autorom najpopularneiszych blogów o bieganiu. Kim są, co sobą reprezentują, dla kogo piszą, jakie mają osiągnięcia? Rozpoczynamy cykl wywiadów z autorami polskich blogów o bieganiu! O fryzurze na "Pannę Annę" i zarabianiu na blogu opowiada Ania Szczypczyńska, autorka bloga www.pannaannabiega.pl.

AC: Skąd pomysł na blogującą Pannę Annę?

AS: Od czasu kiedy przestałam imprezować i zaczęłam uprawiać sport, wiele znajomych mi osób zadawało pytania "Jak to się stało? Ania, jak tego dokonałaś?". Opowiadałam im więc moją historię, a potem, również za namową znajomych, stwierdziłam że zacznę prowadzić bloga o bieganiu. Od zawsze lubiłam pisać - jak byłam mała, to sadzałam miśki w rzędzie i przeprowadzałam z nimi wywiady. Na Gwiazdkę poprosiłam o dyktafon. Od dziecka chciałam być dziennikarką - prowadzenie bloga stało się dopełnieniem dwóch zajęć, którym się oddawałam: pisaniu i bieganiu.

AC: Czy od początku miałaś pomysł na formułę Twojego bloga?

AS: Jak zaczynałam pisać bloga, 2 lata temu, to usiadłam i przemyślałam koncept. Umieszczam przede wszystkim wpisy motywacyjne , bazujące często na moich własnych przeżyciach, porady dietetyczne , treningowe i te z zakresu fizjoterapii. Jeżeli jakiś temat aktualnie przeważa w moim życiu (teraz na przykład jest to temat kontuzji ), wówczas bardziej się na nim skupiam. Tak czy inaczej, wszystkie notki fachowe konsultuję ze specjalistami. Nie jestem dietetykiem, nie skończyłam AWFu - nie mogę się zatem wypowiadać bezpodstawnie w niektórych tematach. Co więcej, wolę dawać wpisy rzadziej, ale żeby były to treści dobrej jakości. Wraz z pojawianiem się u mnie nowych pomysłów i projektów biegowych (jak na przykład bieganie z psami ze schroniska, biegi górskie ), blog będzie się zapewne zmieniał, będzie ewoluował.

AC: A w zasadzie, to co daje Ci ten blog?

AS: W zasadzie, to wszystko! Większość moich obecnych znajomych, to ludzie których poznałam dzięki blogowi. I co najlepsze: ciągle poznaję nowe osoby. Na początku myślałam, że mojego bloga czytają tylko amatorzy, ale okazuje się, że są to również bardzo zaawansowani zawodnicy, nawet osoby biegające ultramaratony. A dzięki blogowi mogę ich wszystkich poznać. Poza tym blog daje mi ogromną motywację i radość. Czasami jak mam gorszy dzień, wszystko idzie nie tak, to wystarczy że przeczytam kilka wiadomości lub komentarzy od moich czytelników i od razu jest mi lepiej. Mój blog, to dla mnie ogromna dawka pozytywnej energii.

Ania Szczypczyńska, autorka bloga www.pannaannabiega.plAnia Szczypczyńska, autorka bloga www.pannaannabiega.pl Ania Szczypczyńska, autorka bloga www.pannaannabiega.pl Ania Szczypczyńska, autorka bloga www.pannaannabiega.pl

AC: Czy Twoi czytelnicy kontaktują się z Tobą mailowo? Jeżeli tak, to co piszą? Ostatnio w komentarzach widziałam pytanie "Do jakiego fryzjera chodzisz?"

AS: Dostaję codziennie bardzo dużo wiadomości, średnio 10-15! Ludzie piszą do mnie za pośrednictwem bloga lub Facebooka i są to bardzo różne maile. Zaczynając od tego, w co się ubrać do biegania zimą , przez pytania natury medycznej (gdzie zawsze odsyłam ich do specjalistów), do podziękowań za konkretne moje wpisy. Staram się odpisywać na wszystkie wiadomości, chyba że są wyjątkowo dziwne ;-) Pytania dotyczące mojego fryzjera pojawiają się natomiast bardzo często! Co więcej, słyszałam nawet ostatnio że niektóre biegaczki proszę o fryzurę "na Pannę Annę"!

AC: To znaczy, że jesteś sławna!

AS: Nie myślę o sobie w ten sposób, aczkolwiek odczuwam zainteresowanie moją osobą. Ostatnio na biegu na przykład podeszła do mnie pewna Pani, która chciała sobie zrobić ze mną zdjęcie - do dziś w głowie mi się to nie mieści, kiedy ludzie mnie o to proszą! Pani wspominała, że bardzo dziękuje mi za to co piszę, za moje swobodne podejście do biegania, za motywację, którą dzięki moim wpisom otrzymuje. Była bardzo wzruszona, co na mnie też mocno podziałało. Zrozumiałam, że cała moja praca ma sens, że to komuś pomaga. Nie ma nic milszego niż zobaczyć żywy owoc swojej ciężkiej pracy. To bardzo miłe. Co więcej dotychczas myślałam, że ludzie rozpoznają mnie tylko w trakcie biegów, treningów i spotkań biegowych, ale zdarzają się też przypadki, gdy ludzie zaczepiają mnie na przystanku autobusowym lub w sklepie.

AC: Ale na blogu także zarabiasz? Chcesz o tym w ogóle mówić?

AS: Tak, zarabiam. Możemy o tym rozmawiać, nie mam nic do ukrycia. Na początku było mi bardzo przykro, kiedy czytałam komentarze w stylu "Tobie to dobrze, masz buty za darmo!". Frustrowało mnie to. Przecież każdy może założyć bloga i zrobić to samo co ja. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że prowadzenie bloga kosztuje i nie mówię tutaj o czasie, który dla mnie jest najcenniejszy, ale też o wydatkach. Płacę za serwer, domenę, sesje zdjęciowe. Facebook ostatnio bardzo ograniczył zasięgi postów, więc jeżeli chcę, aby wiadomość o jakimś organizowanym przeze mnie spotkaniu, dotarła do moich fanów, to też muszę za to zapłacić. Poza tym - tak jak wspomniałam - poświęcam na bloga bardzo dużo swojego prywatnego czasu. Kiedy inni idą ze znajomymi na piwo, ja siedzę w domu i przygotowuję pytania do trenera. Gdy dłużej śpią w sobotę, ja odpisuję na maile i robię zdjęcia do testu legginsów. Ostatnio złapałam się na tym, że nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam w kinie. Ale zaplanowałam już małe zmiany w moim życiu.

AC: Wróćmy jeszcze do Twojego biegania i ogólnie przygody ze sportem. Biegać zaczęłaś 3 lata temu, opowiedz nam o tym.

AS: Na samym początku, 7 lat temu - gdy zaczęłam w ogóle uprawiać sport - chodziłam na fitness i siłownię. Już tak mam, że jak coś robię, to na sto procent. Czyli przez długie lata nic nie ćwiczyłam, ale kiedy podjęłam decyzję, że czas na zmiany, od razu zapisałam się na zajęcia i zaczęłam trenować pięć razy w tygodniu. Potem przyszedł trening siłowy i kurs trenera osobistego - to było jeszcze za granicą, kiedy mieszkałam w Londynie. Po powrocie do Polski trochę "z braku karnetu" zaczęłam biegać... i bardzo mi się to spodobało! Tak bardzo, że coraz rzadziej zaczęłam zaglądać na siłownię. Wystartowałam w półmaratonie , maratonie , ostatnio nawet ultramaratonie ! Zaczęłam biegać w biegach górskich i z nimi wiążę swoje plany na ten rok, ale nie tylko. Jestem "dziewczyną z asfaltu" i lubię biegi w wielkich miastach. W końcu to dzięki nim zakochałam się w bieganiu. Byłabym niewdzięczna, gdybym całkowicie uciekła w góry :-). Co prawda obecnie dopadła mnie kontuzja rozcięgna podeszwowego, ale już w kwietniu planuję start w maratonie na Maderze, jeśli noga pozwoli. Na jesień planuję z kolei małą niespodziankę, o której jeszcze nie chcę mówić.

Ania Szczypczyńska, autorka bloga www.pannaannabiega.plAnia Szczypczyńska, autorka bloga www.pannaannabiega.pl Ania Szczypczyńska, autorka bloga www.pannaannabiega.pl Ania Szczypczyńska, autorka bloga www.pannaannabiega.pl

AC: Brzmi tajemniczo...

AS: Generalnie jestem obecnie na etapie dużych zmian. Więcej powiem, jak już wszystko sobie dokładnie poukładam. Jedno mogę obiecać: będzie uśmiech i będzie bieganie.

AC: Rozumiem. W takim razie może porozmawiamy jeszcze o biegowej blogosferze? Co myślisz o innych blogach biegowych?

AS: Oczywiście przeglądam inne blogi biegowe. Widzę też, że ostatnio powstało ich bardzo dużo. Wszyscy teraz piszą blogi i książki. Co o tym myślę? Wydaje mi się, że to dobrze, bo czytelnicy mają w czym wybierać. W każdej dziedzinie jest miejsce, żeby się wyróżnić. Z drugiej strony, wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś nie ma nic do napisania, to po prostu nie powinien pisać. No bo po co mam raczyć moich czytelników takimi bzdurami jak: siedzę właśnie na kawie i rozmyślam o bieganiu. To się nadaje na kanały społecznościowe i tam umieszczam takie wpisy, czy słynne już zdjęcia moich owsianek, ale wpis na blogu musi mieć swoją jakość, wnosić coś w życie tego, kto go czyta. Ja osobiście nie angażuję się na przykład w kwestie takie jak Karta Biegacza, nie poruszam takich tematów u siebie na blogu. Wcześniej wspominałam, że staram się, aby moje wpisy były ciekawe, wartościowe. Gdy sama porównuję moje wcześniejsze posty z obecnymi, to widzę spora różnicę. Czasem aż się wstydzę tych starych (śmiech), ale to pocieszające, bo czuję, że się rozwijam. Poza tym, dzięki blogowi staram się też wspierać różne akcje charytatywne - jeżeli mogę komuś pomóc, to czemu tego nie zrobić? Ludzie zgłaszają się do mnie z prośbą o pomoc, a ja staram się im tę pomoc ofiarować. Wydaje mi się zatem, że mój blog jest wartościowy.

AC: Na koniec kilka słów od Panny Anny do czytelników Polska Biega...

AS: Chciałam Wam powiedzieć, że jeżeli dopiero zaczynacie biegać, to bądźcie cierpliwi, gdyż nie jest to sport, w którym każdy się od razu odnajduje. Ja potrzebowałam sporo czasu, by zakochać się w bieganiu. I teraz Was zaskoczę: jeżeli biegacie od jakiegoś czasu i wciąż nie sprawia to Wam przyjemności, to nie biegajcie, spróbujcie czegoś innego. Bieganie ma dawać radość, tylko dzięki temu może stać się sposobem na życie. Ale warto dać mu szansę, bo wywraca całe życie do góry nogami. Ja dzisiaj jestem szczęśliwą, spełnioną kobietą, która wie czego chce i wytrwale dąży do celu, ale to wszystko dzięki aktywności. Takiego kopa do tego, by czerpać z życia jak najwięcej, daje sport.

Opracowanie: Anita Chabrowska, www.muvment.pl

źródło: Okazje.info

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.